

Porcelana to seria scenarzysty Benjamina Reada i rysownika Chrisa Wildgoose’a, w której poznajemy historię inspirowaną klasycznymi baśniami, acz posiadającą własną, oryginalną fabułę. Pierwszy tom wypada nieźle, ale pozostawia także trochę niedosytu.
Album nosi tytuł Dziewczynka… i w zasadzie dokładnie opisuje zawartość tomu. Mała ulicznica wdziera się do dobrze strzeżonej posiadłości owianej tajemnicą i złą sprawą. Zostaje pochwycona przez zamieszkującego domostwo starszego mężczyznę, ale nie dzieje się jej krzywda. Znajduje nowy dom, ale także możliwość zdobycia unikalnej wiedzy i umiejętności. Jej nowy opiekun jest mianowicie alchemikiem, który zdobył umiejętność ożywiania porcelanowych tworów.
Tajemnica otaczająca porcelanową magię jest jednym z kół zamachowych fabuły, a jej odkrycie przez bohaterkę ujawnia mroczniejsze aspekty alchemicznej sztuki. Jednakże w scenariuszu na pierwszy plan wybija się przede wszystkim historia samej dziewczynki. Rezolutna, ale też nieufna, budzi od początku sympatię: dlatego też jej błędy i potknięcia tym bardziej dotykają czytelnika. A jest ich sporo, bo mimo niewątpliwych zalet obarczona jest tymi wszystkimi przywarami, które kojarzone są z wiekiem młodzieńczym. I będzie musiała ponieść konsekwencje swoich decyzji.
Pierwszy tom Porcelany ma dość prostą fabułę, która jest prowadzona według sprawdzonego schematu, bez większych zaskoczeń. Niemniej jest w niej i klimat, i emocje, i tajemnica połączona z odrobiną akcji (aczkolwiek ten element wypada stosunkowo najsłabiej). Efektem jest niezła mieszanka przeznaczona przede wszystkim dla młodzieży.
Świat Porcelany ma duży potencjał: a przynajmniej na to dają nam nadzieję, bo autorzy na razie niewiele zdradzają. Niemal cała akcja toczy się w zamkniętej posiadłości, a ze świata zewnętrznego docierają jedynie echa. A jednak to właśnie kreacja świat zdaje się tu najbardziej interesująca: połączenie pseudowiktoriańskich realiów i budzących skojarzenia ze stylistyką steampunku elementów fantastycznych sprawia, że chciałoby się poznać cały ten świat.
Na koniec warto wspomnieć o ilustracjach, które stanowią mocny element całości. Nieco cartoonowa kreska, udane kadrowanie, barwy nadające całości klimatu kolory. Bardzo przyjemnie się to ogląda.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka

