

"Power" jest niezłym serialem, gdy skupia się na zawodowym życiu Ghosta i gangsterskich konfliktach. Wówczas jest ciekawie, soczyście, a wiele rozwiązań fabularnych potrafi usatysfakcjonować. Wątek klubu i Kanana rozwija się powoli, ale równomiernie i widać w tym potencjał na jeszcze więcej. To są te momenty, kiedy jest naprawdę dobrze, więc tym bardziej szkoda, że scenarzyści skupiają się na mdłych i nudnych elementach obyczajowych, spychając przewodnią historię na dalszy tor.
Zachowanie Ghosta w kwestii Angie jest absurdem. Można zrozumieć, że jest zakochany, ale to powinno już zmienić się w momencie, kiedy wyjawiła mu, kim jest i co planuje. Kiedyś sądziłem, że Ghost jest z nią, by wyciągać informacje, ale okazuje się teraz, że mogła być to tylko iluzja. Teraz James zachowuje się tak, jakby był zadurzonym po uszy nastolatkiem, nie myśląc racjonalnie o tym, że Angie jest tylko i wyłącznie zagrożeniem, które musi usunąć. Brak jakiejkolwiek konsekwencji w budowie tego bohatera bardzo razi, a wszelkie jego sceny z Angie są niemiłosiernie nudne, banalne i ogląda się je z najwyższym trudem. Miałem nadzieję, że wyjawienie prawdy zmieni postępowanie Ghosta, ale niestety, twórcy mają inny pomysł i on nie działa.
[video-browser playlist="721267" suggest=""]
Otrzymujemy więc odcinek skupiony na problemach osobistych bohatera, które są godne dobrej telenoweli, a nie serialu dramatycznego poruszającego się w gangsterskim gatunku. Tasha wywalająca Ghosta, kłótnie, płacze i pocieszanie się w niewłaściwym miejscu (jej relacja z Seanem jest niepotrzebna...) - to jest coś, co do tego serialu kompletnie nie pasuje. Być może, gdyby zrobiono to ciekawiej, z emocjami, można byłoby to zaakceptować, ale tak nie jest - wątek jest mdły i wywołuje jedynie obojętność.
Czytaj także: Marisa Tomei dołącza do obsady „Imperium”
"Power" na swój sposób jest serialem unikalnym, bo pokazuje czarnoskórego przestępcę z innej perspektywy. Za dużo tutaj jednak błędnych decyzji, przez co momentami serial zalicza wyraźny spadek poziomu i nie potrafi zachwycić. Tym razem wyszło przeciętnie. Skoro 50 Cent jest najjaśniejszym punktem odcinka, to zdecydowanie jest coś nie tak.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


