Powrót Jess i ferajny
New girl rozkręcają się z z serii na serię. Po bardzo przyjemnym i zabawnym sezonie drugim - pora na trzeci. Po pilocie widać, że twórcy nie boją się przyspieszać, co wychodzi produkcji tylko na dobre. Akcja premierowego odcinka zaczyna się tam, gdzie zakończyła się w poprzednim sezonie - tuż po domniemanym ślubie.
New girl rozkręcają się z z serii na serię. Po bardzo przyjemnym i zabawnym sezonie drugim - pora na trzeci. Po pilocie widać, że twórcy nie boją się przyspieszać, co wychodzi produkcji tylko na dobre. Akcja premierowego odcinka zaczyna się tam, gdzie zakończyła się w poprzednim sezonie - tuż po domniemanym ślubie.
Jesteśmy świadkami, jak Jess wraz z Nickiem odjeżdżający w siną dal bardzo szybko stwierdzają, że to miłość i trzeba coś z tym zrobić. Tytułowe "All In" jest więc pójściem na całość. I nie, nie chodzi wcale o ślub w Vegas; raczej jest to pójdzie na całość w stylu Jess i Nicka. Tym sposobem wyjeżdżają do Meksyku (ach, te pomysły Jess). Meksyk oczywiście jest ledwie zarysowany (wszak to sitcom), ale dzięki temu i totalnemu partactwu Nicka jesteśmy świadkami kilku śmieszny sytuacji.
Najwięcej radości dostarcza oczywiście Schmidt. Jego autentycznie zabawne perypetie i problemy miłosne to miód na uszy oraz radość dla oka każdego widza. Twórcy zdają się wielbić tego bohatera, bo ma najlepsze dialogi i najciekawsze scenki. Dostaje się mu też najładniejsza dziewczyna. Cece, bo o niej mowa, kocha Schimdta, ale on ma problem - w końcu spotykał się także z Elizabeth, jego pierwszą miłością. Co robić? Lecieć na dwa fronty. Dzięki temu uraczeni zostajemy kilkoma fajnymi scenkami sytuacyjnymi.
[video-browser playlist="635169" suggest=""]
Najgorzej ma Winston. Co prawda powoli się do niego przekonuję, ale jednak wolałem postać z pilotażowego odcinka, czyli trenera. Powrót Wayansa może wnieść powiew świeżości do całej produkcji, bo Winston z koszykarza i głosu rozsądku w kwartecie loftu w LA przekształcił się w kogoś w rodzaju nadwornego błazna, ofiary i ciamajdy. Jego próby układania puzzli są zabawne, ale zastanawiamy się co jest nie tak. Po wymyśleniu jego domniemanego daltonizmu pozostaje nieznaczny uśmieszek pod nosem. Czy to aby było konieczne? Czy twórcy musieli aż tak rozwinąć jego postać w stronę nieco dziecinnego byłego sportowca? Możliwe, że chcieli podkreślić odmienne charaktery postaci, ale głos rozsądku, jakim był Winston, jego powaga i niezłe rady były o wiele lepsze niż ofermowatość (to przecież raczej domena Nicka). Miejmy nadzieję, że chodzi o podwaliny pod wprowadzenie trenera, który zrównoważy układ sił. Na razie Winston pozostaje najsłabszym ogniwem serialu.
Kilka niezłych pomysłów ("porozmawiajcie z Jose i innymi, czyli łańcuszek pokarmowy w Meksyku"), fajnych gagów i naprawdę dobrych dialogów umiliło czas spędzony z Jess i ferajną. Na razie zapowiada się fajnie, szczególnie że motywem przewodnim zdaje się być trudna miłość Nicka i Jess oraz perypetie Schmidta z jego dwiema partnerkami. Jest na co czekać i co oglądać. Jedna z przyjemniejszym propozycji dla specyficznego odbiorcy.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat