„Ray Donovan”: sezon 2, odcinek 9 i 10 – recenzja
Ray Donovan w swoim 2. sezonie to nie ten sam serial co przed rokiem. Jest zdecydowanie mniej spójny, a duża fragmentaryzacja wątków przekłada się na nieco niższy poziom całości.
Ray Donovan w swoim 2. sezonie to nie ten sam serial co przed rokiem. Jest zdecydowanie mniej spójny, a duża fragmentaryzacja wątków przekłada się na nieco niższy poziom całości.
Ray Donovan zaserwował nam lekko rozczarowujący środek serii. Nadal jest to produkcja na bardzo przyzwoitym poziomie i nie schodzi poniżej pewnego pułapu, lecz ciągły recykling niektórych wątków może zaczynać męczyć. Jak choćby urodziny Conora, które miały po raz kolejny przypomnieć nam, jak szurnięta jest rodzina Donovanów. Jakbyśmy o tym już doskonale nie wiedzieli. Wysuwanie na pierwszy plan średnio interesującej historii Marvina i Bridget także nie zagrało. Jasne, 8. odcinek zaskoczył szokującym zakończeniem, ale trudno nazwać tę gangstersko-raperską porcję serialu inaczej niż bardziej rozbudowanym fillerem – serio, momentami da się odczuć, że scenarzyści mieli problem z wypełnieniem 12 epizodów interesującą fabułą.
Na szczęście po kilkuodcinkowej pauzie wracamy do wątku FBI i upartej reporterki z Bostonu. Można by powiedzieć, że w samą porę na finałowe odsłony. Twórcy prawidłowo zidentyfikowali to, co było w tym sezonie najciekawsze, i umiejętnie wprowadzają nas do ostatniej fazy 2. serii. Cochran (jak zwykle świetny Hank Azaria) chciał od wielu lat tylko jednego: dostać nominację na pozycję dyrektora FBI. To marzenie się ziściło, ale w mgnieniu oka zostało stłamszone. Może w końcu doczekamy się prawdziwego pojedynku jego z Rayem, który był konsekwentnie odraczany od samego początku serii. Ciekawe, jak w tym wszystkim odnajdzie się Kate, która dla głównego bohatera znaczy o wiele więcej niż pierwsza lepsza kochanka.
[video-browser playlist="633302" suggest=""]
To nie koniec porządkowania bałaganu, jaki w odcinkach 6-9 pojawił się w Rayu Donovanie. Kolejny wątek, z którego scenarzyści wyszli obronna ręką, to planowany napad na sklep z marihuaną. To już samo w sobie brzmi intrygująco, a gdy przyjrzymy się bliżej złodziejom, można paść ze śmiechu. Ta historia jest w pewnym sensie zbawienna dla serialu, bo niektóre zabiegi fabularne są tak przygnębiające (szczególnie Abby vs Ray), że nie sposób oglądać tej tajnej operacji z uśmiechem na ustach; wnosi ona spory powiew świeżości. Podstarzały oszust, śmiertelnie chory hipis, eksbokser z Parkinsonem, uzależniony od hazardu pracownik rządowy i prostytutka o gołębim sercu – fantastyczna ekipa, nie mogę się doczekać tego napadu. Co może pójść źle?
Ten sezon byłby znacznie lepszy, gdyby nie Abby Donovan. Być może to wina Pauli Malcomson, którą ta rola przytłacza, albo twórców, którzy nie wiedzą, jak ją poprowadzić. W każdym razie bardziej zakręconej i zagubionej postaci kobiecej chyba obecnie nie ma w telewizji. Zlecenie Jimowi zabójstwa Cookiego przekroczyło granice absurdu tego wątku i to obecnie zdecydowanie najsłabszy element serialu, którego już chyba nie da się uratować.
Zobacz również: "Banshee" - za kulisami produkcji 3. sezonu
Ray Donovan miał w tym roku kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego rytmu, ale wiele wskazuje na to, że finałowe dwa odcinki satysfakcjonująco zakończą sezon. Za rok serial Showtime przejmuje zaś nowy showrunner i oby wiązało się to ze świeżymi i oryginalnymi pomysłami, bo trudno oprzeć się wrażeniu, że formuła tej produkcji już teraz powoli się wyczerpuje.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat