„Ray Donovan”: sezon 3, odcinek 1 – recenzja
"Ray Donovan" powrócił do ramówki w świetnym stylu. Premiera 3. sezonu to jeden z najlepszych odcinków w historii serialu.
"Ray Donovan" powrócił do ramówki w świetnym stylu. Premiera 3. sezonu to jeden z najlepszych odcinków w historii serialu.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu fani serialu „Ray Donovan” mogli mieć małe powody do niepokoju. Fabularnie produkcja zaczęła nieco kuleć, a w dodatku ogłoszono, że twórczyni – Ann Biderman – nie powróci w tym roku za stery. Co z tego wynikło? Same dobre rzeczy! „The Kalamazoo” to fantastyczne otwarcie nowego rozdziału tej opowieści, które charakteryzuje się świeżością i idealnym balansem pomiędzy ciekawą intrygą a rozwojem postaci. Scenariusz odcinka napisał David Hollander, nowy prowadzący produkcję hitu Showtime. Już teraz możemy stwierdzić, że decyzja, aby on przejął serial, była jak najbardziej trafiona.
Raya spotykamy znów po niemałym przeskoku w czasie. Minęło kilka dobrych miesięcy, od kiedy odszedł od Ezry, i teraz pracuje na własną rękę. Biznes nie kręci się tak, jak powinien, co uzmysławia nam jedna z pierwszych scen, w której bohater ratuje z tarapatów uzależnionego od perwersyjnego seksu prezentera pogody. Jego klienci to więc mało znaczące płotki, a do tego dochodzą oczywiście problemy osobiste, które nie są już jednak prezentowane jak w operze mydlanej. Donovan jest więc w dołku, a ten stan rzeczy pogłębia się w momencie śmierci jego mentora, który był dla niego niemal jak ojciec. Kolejna cząstka Raya umiera, a on ma coraz większy problem z tłumieniem w sobie gniewu. Teraz, gdy już przed nikim nie odpowiada, może w końcu tę złość uwolnić. Premiera wyraźnie zwiastuje, że protagonista będzie z odcinka na odcinek przekraczać kolejne granice.
[video-browser playlist="725655" suggest=""]
Można powiedzieć, że „Ray Donovan” to teraz dwa seriale w jednym. Mickey (jeszcze lepszy niż zwykle Jon Voight) dostał swój własny, potężny wątek, który jest na tyle kompleksowy i wciągający, że postać niejako wyrywa się z drugiego planu na pierwszy. Historie ojca i syna są od siebie oderwane (choć połączy je zapewne chęć wydostania Terry'ego z więzienia), ale każdą z osobna ogląda się rewelacyjnie, a twórcy wykonują znakomitą robotę, przeplatając je ze sobą. Donovan senior został bardziej uczłowieczony dzięki łagodnemu i opiekuńczemu podejściu do córki jednej z prostytutek, które pracują w jego lokalnej społeczności. Ta jest zaś brutalnie traktowana przez swojego alfonsa i z nim Mickey rozprawia się w odpowiedni sposób, znów uzyskując siłę i wiarę w siebie. To było mu potrzebne po ogromnym fiasko napadu na sklep z marihuaną w poprzedniej serii. Kolejny wielki plan już kształtuje się więc w głowie wiecznego przestępcy. Tym razem jednak nie bazuje on jedynie na żądzy pieniądza i dużym ego, ale wiąże się z pobudkami, z którymi widz może się utożsamić.
Narzekaliśmy w zeszłym roku na szaleństwa Abby i jej romansowy wątek. Na szczęście ta linia fabularna została zlikwidowana, ale oczywiście jej konsekwencje są wciąż widoczne. Jednak – jak na ironię – ta słaba historyjka sprawiła, że Ray jeszcze bardziej oddalił się od rodziny i na razie widać tylko zalety takiego rozwoju wypadków. Tak czy owak, familijnych dramatów jest tu aktualnie idealna ilość – ani za dużo, ani za mało.
Wprowadzono również intrygujące nowe postacie. Morderstwo księdza pedofila z 2. sezonu powraca, a Leland Orser (zawsze mile widziany, dobry i wyrazisty aktor) wciela się w ojca Romero, duchownego wysłanego do rozwikłania zagadki. To bohater, który przyprawia o ciarki. W obsadzie są też Ian McShane i Katie Holmes jako przedstawiciele rodu Finneyów, którzy już dali poznać się z dobrej strony (choć aktorka mniej, bo miała dopiero jedną scenę) i na pewno jeszcze porządnie namieszają, zlecając Rayowi kolejne zadania do wykonania.
Czytaj również: „Ray Donovan” i „Masters of Sex” – wyniki oglądalności
Premierę „Ray Donovan” ogląda się jak odświeżony pilot serialu, a co za tym idzie, znajdziemy tu obowiązkowe zawiązanie akcji, choć bez topornej ekspozycji - całość posuwa się do przodu bardzo płynnie i z sensem. Wszystko jest jakby zresetowane i nabrało nowej jakości. Zapowiada się bardzo udany sezon.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat