Ray Donovan: sezon 4, odcinek 7 – recenzja
W najnowszym odcinku Raya Donvana na pierwszy plan wracają najciekawsze postacie z czwartego sezonu, dzięki czemu mamy kolejny świetny epizod.
W najnowszym odcinku Raya Donvana na pierwszy plan wracają najciekawsze postacie z czwartego sezonu, dzięki czemu mamy kolejny świetny epizod.
Jednym z centralnych bohaterów Norman Saves the World jest niewątpliwie Ed Cochran, który dzięki układowi z Rayem, staje się na krótką chwilę panem życia. Hank Azaria, wcielający się w tę postać, to aktor z dużym potencjałem komediowym. W poprzednich sezonach nie korzystał z niego zbyt obficie, za to teraz, wreszcie możemy podziwiać jego umiejętności w całej okazałości. Lekko szurnięty, były agent FBI, tworzy świetny duet z ponurym Rayem. Tradycyjnie twórcy korzystają ze sprawdzonego zabiegu łączenia w pary całkowitych przeciwieństw. I tym razem działa to bardzo dobrze. Cochran od razu zyskuje sympatię widza, mimo że finalnie okazuje się dość „śliskim” gościem.
Innym przykładem dobrego zestawienia kontrastów jest bardzo krótki wątek Darylla i Marisol, która wreszcie zyskuje trochę więcej czasu ekranowego. Mimo że ta dwójka ma okazję wystąpić razem tylko przez chwilę, to od razu widać chemię między postaciami. Marisol zamknięta w sobie, posępna narkomanka i Daryll, sympatyczny lekkoduch, to para, która mogłaby wykreować ciekawy wątek fabularny w przyszłości. Jest na to duża szansa, bo wszystko wskazuje, że historia Hectora i jego przyrodniej siostry wraca na pierwszy plan. Bokser próbuje odbudować swoją karierę, a Marisol tradycyjnie niszczy wszystko na swojej drodze, łącznie z życiem brata. O ile omawiany odcinek miał wiele humorystycznych, lekkich momentów, to ten wątek nadal jest ciężki i bardzo dobrze, że tak się dzieje. Dramatyczna historia tej dwójki charyzmatycznych bohaterów to prawdziwa ozdoba czwartego sezonu, niezależnie od tego, jak krótko pojawiają się oni w poszczególnych epizodach.
Kolejna świetna historia toczy się w więzieniu, a jej głównym bohaterem jest Mickey Donovan. Po wydarzeniach z ostatniego odcinka, ojciec Raya nie może już liczyć na protekcję za kratkami. Tym samym grozi mu wielkie niebezpieczeństwo ze strony ormiańskiej mafii, która łaknie krwi po masakrze, zgotowanej im przez Donovanów. Aby uniknąć śmierci, Mickey musi udawać geja. Dzięki temu, zostanie przeniesiony do zamkniętego oddziału dla homoseksualistów. Jak łatwo się domyśleć, sytuacja ta generuje wiele zabawnych momentów, zwłaszcza, że Mickey musi bardzo skrupulatnie udowadniać swoją orientację seksualną. Wątek ten przypomina nam po raz kolejny, że serial Ray Donovan jest produkcją, której daleko do tzw. poprawności politycznej. Temat homoseksualizmu przedstawiony jest w dość prześmiewczy sposób, mogący sugerować, że twórcy w pewnych momentach chcieli trochę ponabijać się z gejów. Dodatkowo, w omawianym odcinku mamy pewną kuriozalną scenę, podczas której Mickey symuluje stosunek seksualny z umierającym starszym panem. Jest to oczywiście niezwykle zabawne, bo wyraźnie taki był cel twórców, ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy, przy takich motywach mogą poczuć się zniesmaczeni. Z drugiej jednak strony, oglądając produkcję tego typu, trzeba mieć pewien dystans do konwencji i świadomość, że w dzisiejszej telewizji trudno o twórcze podejście do fabuły.
Ray Donovan jest serialem aspirującym do miana ambitnej rozrywki. Jeśli twórcy chcą nakręcić coś oryginalnego i nietuzinkowego, to muszą przekraczać granice i omijać bariery artystyczne generowane przez poprawność polityczną i tematy tabu. W sztuce można, a nawet trzeba tak robić, aby osiągnąć wysoki poziom artystyczny. Dzięki takim zabiegom, serial Ray Donovan wciąż wyróżnia się na tle konkurencji. Pojawiające się więc zarzuty o homofobię czy przedmiotowe traktowanie kobiet jest bezzasadne, ponieważ tego typu celowe rozwiązania mają za zadanie wprowadzić powiew świeżości do formy serialu telewizyjnego (będącego jedną z dziedzin kultury), a nie obrazić kogokolwiek.
Czwarty sezon Raya Donovana przekroczył półmetek i powoli zmierza do końca. Nadal jednak trzyma bardzo wysoki poziom i jest świetną, świeżą rozrywką. Omawiany odcinek po raz kolejny prezentuje to co najlepsze w produkcji, przyprawione sporą dawką pieprznego humoru. Tym razem wątki dramatyczne ustąpiły miejsca tarantinowskiej estetyce, gdzie komizm miesza się z brutalnością i zaskakującymi zwrotami akcji. W związku z tym, Ray Donovan to doskonała pozycja dla kinomanów, którzy szukają w telewizji poetyki mocnego kina charakterystycznego dla hollywoodzkich produkcji z dużego ekranu.
Źródło: fot. materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat