Ray Donovan: sezon 6, odcinek 12 (finał sezonu) – recenzja
12. odcinek konkluduje szóstą serię Raya Donovana. Był to sezon bardzo nierówny, ale zakończenie trzeba uznać za udane. Mimo że nie obyło się bez kilku spłyceń fabularnych, serial zostawia nas z pozytywnymi wrażeniami.
12. odcinek konkluduje szóstą serię Raya Donovana. Był to sezon bardzo nierówny, ale zakończenie trzeba uznać za udane. Mimo że nie obyło się bez kilku spłyceń fabularnych, serial zostawia nas z pozytywnymi wrażeniami.
Poprzedni odcinek Ray Donovan był dość brutalny. Owa makabreska nie działała jednak jak należy, bo twórcom nie udało się w odpowiedni sposób podbudować groteskowych momentów humorem. W najnowszym odcinku te niedociągnięcia rekompensują nam pierwsze minuty odcinka. Kręcona na jednym ujęciu scena pokazuje, jak Donovanowie radzą sobie z kłopotliwymi problemami. Zbiorowa mogiła przygotowana dla zamordowanych gliniarzy, martwy szop, mający zmylić psy gończe i Bridget, która bez mrugnięcia okiem odcina głowę trupowi za pomocą piły spalinowej. Wszystko to obserwujemy z perspektywy Smitty’ego, którego nerwy i żołądek nie wytrzymują takiego natężenia emocji. Scena została zrealizowana w ciekawy sposób, a jej zawartość wreszcie spełnia swoją rolę. Wszystko to jest tak przerysowane, że ciężko się nie roześmiać z absurdów sytuacyjnych. Co prawda trudno uwierzyć w przemianę Bridget w zimnokrwistą rzeźniczkę, ale uznajmy karykaturalne podejście do jej postaci za element nadający kolorytu scenie. Po co analizować, jeśli motyw działa jak należy.
W finałowym epizodzie szwankuje nieco rozstrzygnięcie intrygi związanej z rozgrywką polityczną pomiędzy Sam Winslow a burmistrzem Ferrati. Wszystkie problemy, jak za dotknięciem magicznej różdżki, znikają. Ray dzięki kilku sprytnym ruchom znów jest na szczycie. Dogaduje się z jedną ze stron, pogrąża drugą i otrzymuje wszystko, co chce. Przy okazji wyrównuje rachunki z nowym zakapiorem Winslow, który ginie straszną śmiercią po konfrontacji z Leną. Zbyt szybko, za łatwo, mało finezyjnie. Twórcy definitywnie zamykają ten rozdział i dobrze, bo z perspektywy czasu wątek przewodni był mało atrakcyjny i dłużył się niemiłosiernie. Szkoda jednak, że rozplątując fabularny węzeł gordyjski, twórcy po raz kolejny idą śladami Aleksandra Macedońskiego. Nie zawsze najprostsze rozwiązania są najlepsze – w przypadku jedenastoodcinkowej złożonej intrygi należałoby w sposób bardziej zaawansowany podejść do jej konkluzji.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku wątków dramatycznych i dobrze, że tak się dzieje, bo to właśnie dzięki nim szósty sezon trzymał porządny poziom. Dysfunkcyjna i patologiczna rodzina Donovanów wreszcie siada wspólnie przy jednym stole. Poszczególni bohaterowie są pokręceni i poharatani przez życie. Każdy z nich ma w sobie pewną dziwaczność i niepospolitość. Siadając przy wspólnym stole, tworzą jedność. To przesłanie jest najmocniejszym momentem zarówno odcinka, jak i całego sezonu. Sceny z rodziną Donovanów to prawdziwe złoto. Piękny, ale niedoskonały taniec Terry’ego chwyta za serce. Również sentymentalizm Mickeya jest godny uwagi. Nestor rodu wreszcie znajduje się na pierwszym planie i w końcu zostaje potraktowany jak należy. Jego finałowy monolog robi wielkie wrażenie, zarówno pod względem fabularnym, jak i aktorskim. Mickey za wszelką cenę stara się przekonać swoich potomków oraz samego siebie, że jest członkiem rodziny Donovanów. W głębi duszy wie jednak, że jego rola w familii nie była taka, jaka powinna być.
Co ciekawe, ta rozczulająca końcówka z Mickeyem w roli głównej może wyrokować jego odejście z serialu. Bohater udaje się do więzienia i nic tego już nie jest w stanie zmienić. Twórcy przecież nie zorganizują mu kolejnej wielkiej ucieczki z rąk prawa, bo to już mieliśmy kilkakrotnie. Na dodatek jego występ w omawianym odcinku naprawdę chwyta za gardło i byłby doskonałym pożegnaniem Jon Voight z Rayem Donovanem. Warto też wspomnieć, że po dwóch sezonach z serialu odchodzi Susan Sarandon. Czy postać popełniła samobójstwo? A może została zamordowana przez Raya? Trudno tłumaczyć śmierć Winslow inaczej niż fabularną potrzebą lub castingowymi koniecznościami. Dobrze jednak, że ta bohaterka opuszcza serial, bo antagonistka z niej była marna, a Sarandon ewidentnie nie czuła się komfortowo w tej roli.
W ostatnich minutach epizodu Nowy Jork zostaje pokryty śniegiem. Ten symboliczny moment stanowi zarówno nawiązanie do opowieści Mickeya, jak i do szansy stającej przed Donovanami. Mimo przerażających kłopotów, które zgotował im Nowy Jork, każdy z nich może zacząć od początku. Pojawia się nadzieja i perspektywa szczęścia. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że rodzina jest jak kruche gałązki, które razem tworzą mocną i trwałą wiązkę. To przesłanie doskonale koresponduje z myślą przewodnią Raya Donovana i dlatego też warto ten serial docenić. Mimo że w szóstym sezonie nie wszystko działało jak należy, opowieść o losach tej niedoskonałej familii wciąż fascynuje. Dlatego też 7. sezon będzie kolejnym must see na liście wszystkich serialomaniaków lubujących się w poruszających i emocjonalnych historiach
Sprawdź, gdzie obejrzeć ten i inne seriale w VOD na stronie vod.naekranie.pl
Źródło: zdjęcie główne: Showtime
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat