„Secret Origins Vol. 1”: Stare w nowym opakowaniu – recenzja
Kompendium wiedzy o początkach superbohaterów, czyli DC Comics chce nam ponownie sprzedać to, co doskonale znamy. Czy warto zagłębiać się w historie ukazane w "Secret Origins Vol. 1"? Sprawdzamy.
Kompendium wiedzy o początkach superbohaterów, czyli DC Comics chce nam ponownie sprzedać to, co doskonale znamy. Czy warto zagłębiać się w historie ukazane w "Secret Origins Vol. 1"? Sprawdzamy.
Sześciu scenarzystów i tyleż samo autorów rysunków zebranych razem w jednym albumie stara się przedstawić czytelnikom doskonale znane im historie, na których się wychowali. Pierwszy tom, z zapewne wielu, jakie wejdą w skład "Secret Origins", przedstawia historię ikon wydawnictwa, ale także (anty)bohaterów oraz tych postaci, które niekoniecznie muszą być znane polskiemu czytelnikowi (za to amerykański "zjadacz komiksów" nie będzie miał najmniejszego problemu z ich umiejscowieniem w czasie i przestrzeni uniwersum DC Comics). Pytanie tylko, czy warto sięgać po historie, które znamy od lat.
Czytaj także: Jason Mamoa, filmowy Aquaman, "pozdrawia" fanów Marvela
"Secret Origins Vol. 1" to album składający się z 4 zeszytów ("Secret Origins #1-4") opisujących przyczyny i same narodziny aż 12 postaci ze świata DC Comics. Historie Supermana, Batmana czy Aquamana lub Robina (Dick Grayson) polskiemu odbiorcy są doskonale znane, gdyż temat ten wałkowany był niejednokrotnie (i to nie tylko w komiksach), ale początki córki Rodu-El, jej pierwsze zadania wykonywane na Ziemi oraz wydarzenia, które zainicjowały powstanie Starfire, w oczach nadwiślańskiego czytelnika to zupełna nowość. Sęk w tym, że komiks nie ma oficjalnego kanału dystrybucji w Polsce i tylko nieliczni, śledzący komiksowe wydarzenia za Wielką Wodą mogą dostrzec jego obecność na rynku.
12 krótkich opowieści w większości przypadków nie ma nic do zaoferowania czytelnikom, nawet trudno nazwać to rebootem genezy superbohaterów DC, ponieważ liczne grono opowieści przedstawionych w "Secret Origins Vol. 1" niewiele różni się od tego, co mogliśmy przeczytać przy okazji serii "Zero Month". Zatem gdzie w tym całym tomie tytułowe sekretne pochodzenie? Nigdzie. Historie zawarte w tym albumie nie są ani świeże, ani interesujące. Są chyba wyłącznie dla samego istnienia, aby przypomnieć czytelnikowi, jak to wszystko się zaczęło. Tak na wszelki wypadek, gdyby jakimś sposobem zapomniał.
Artyści, którzy zabrali się do tworzenia komiksu, również niespecjalnie przyłożyli się do swej pracy. Gdy spojrzymy na listę szkicowników, zobaczymy wiele interesujących nazwisk, ale tylko prace Lee Bermejo wyróżniają się czymś pozytywnym – a stworzył on wyłącznie okładki poszczególnych zeszytów wchodzących w skład "Secret Origins Vol. 1".
Czytaj także: Zobacz nowy wizerunek Wonder Woman
Komiks oryginalnie zadebiutował w Stanach Zjednoczonych w połowie lutego. Z jego importem do Polski nie ma najmniejszego problemu, jednak nie jest on wart swej ceny (15 dolarów + przesyłka). Jeśli bardzo zależy Wam na poznaniu historii bohaterów DC, z którym nie mieliście dotąd tak często do czynienia, to zdecydowanie polecam, ale kupowanie "Secret Origins" w poszczególnych interesujących Was zeszytach, a nie całych albumach. Wówczas będziecie mieli pewność, że Wasze pieniądze nie zostaną zmarnowane, a Wy otrzymacie świeżą historię, z którą wcześniej nie mieliście do czynienia.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat