See: sezon 2, odcinek 7 - recenzja
Przedostatni odcinek 2. sezonu See robi wszystko, co trzeba, aby zbudować fundament pod emocjonujący finał. Ocena tej serii będzie zależna od ostatniego odcinka.
Przedostatni odcinek 2. sezonu See robi wszystko, co trzeba, aby zbudować fundament pod emocjonujący finał. Ocena tej serii będzie zależna od ostatniego odcinka.
See miało wolne tempo w ostatnich odcinkach i niewiele z tego wynikało, ale przedostatnia odsłona zdecydowanie nadrabia to z nawiązką. Twórcy nie bawią się w kotka i myszkę, szybko przechodzą do rzeczy i wprowadzają ważny i potrzebny rozwój fabularny. Dobrze wypadają więc sceny ze zrzuceniem królowej Kane z tronu. Na pierwszy rzut oka można by spekulować, że to wszystko odbywa się za szybko, ale biorąc pod uwagę, że Tamacti Jun pracował nad tym od powrotu do Pennsy, wszystko nabiera wiarygodności. Reakcja Maghry, wsparcie Harlana i świetnie zagrana przez Sylvię Hoeks desperacja królowej dały pożądany rozwój historii i przede wszystkim dobrze zaakcentowane emocje. To one nadają sens wydarzeniom, które łapią ekstremalnie szybkie tempo.
Sednem odcinka jest przemowa Maghry do żołnierzy. Wiemy, że to przedsmak emocji, bo przed każdą bitwą trzeba wygłosić kilka pokrzepiających słów. See wychodzi z tego obronną ręką dzięki mowie z odpowiednio rozłożonymi akcentami, a przede wszystkim dzięki aktorce, która buduje pod nimi emocjonalny fundament. Tego typu sceny są dość często kiczowate, przekombinowane i wręcz śmieszne, ale tutaj wyszło to zgodnie z wszelkimi prawidłami gatunku.
Dobrze, że w konflikt królestw wpisano rodzinny element. Wszyscy wiedzieliśmy, że Baba Voss będzie na froncie z uwagi na konflikt z bratem, ale wprowadzenie do tego równania Kofuna i Haniwę pozwala pokazać stawkę bitwy, która może wiele zmienić w See. Czy wygrana Baby Vossa w momencie, gdy Edo ma taką przewagę, jest pewnikiem? Nie powiedziałbym, choć z uwagi na działania Paris można wnioskować, że dostaniemy tutaj motyw jak z Powrotu Króla. W kluczowym momencie ktoś pojawi się z odsieczą. Stawka musi wynagrodzić widzom emocjonalne zaangażowanie. Jeśli w tej wojnie nie będzie żadnych ofiar po stronie sił dobra, trudno będzie uwierzyć twórcom przy kolejnych próbach.
Edo Voss wysyłający skrytobójców na Maghrę to motyw mimo wszystko oczekiwany. Wiemy, że jego zemsta na Babie nie będzie uczciwa i będzie chciał zrobić wszystko, by osiągnąć cel. W tym aspekcie jednak jest to trochę naciągane, bo jakim cudem weszli do miasta? Przecież każdy wie, że tego typu postacie zabójców istnieją, a tu wygląda tak, jakby wrota w ogóle nie były zabezpieczone, co jest samo w sobie niedorzeczne. Twórcy wymagają od widza zawieszenia niewiary już z powodu motywu niewidomych, a tego typu decyzje jedynie tworzą problem. Jednakże starcie wrogów z Maghrą jest ważne pod wieloma aspektami. Pierwszy raz widzimy nową królową jako wojowniczkę twardo stąpającą po ziemi, a nie tylko żonę Baby Vossa. Po drugie, twórcy choreografii walki doskonale wykorzystali fakt, że jest ona osobą drobną, więc też nie stworzyli z niej krwiożerczej zabijaki, która bez problemu radzi sobie z napastnikami. Tutaj czuć, że zabicie wrogów było piekielnie trudne i miało swoją cenę w postaci Harlana. A dzięki temu całość ma ważny emocjonalny wydźwięk, nie jest tylko popisem realizatorskim ekipy See.
Finał See oparty na bitwie zapowiada się ekscytująco. Sceny akcji w tym serialu zawsze były kapitalne, więc ten odcinek w połączeniu z emocjami może być czymś wyjątkowym. Ten 7. odcinek dobrze wprowadza widzów w sytuację.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat