

Selena to docelowo serial biograficzny, więc powinien przedstawić tytułową bohaterkę w różnych aspektach życia i z różnych perspektyw, aby każdy widz na świecie mógł zrozumieć jej fenomen. A patrząc na podstawowe informacje o Selenie oraz mając w pamięć film Selena z 1997 roku (z Jennifer Lopez w roli główne)j, możemy dojść do wniosku, że jest to osoba warta poznania. Twórcy serialu, podchodząc do historii dość prosto, kształtują obraz bohaterki etapami - od dzieciństwa aż do sukcesów artystycznych na scenie. Kłopot w tym, że to, co widzimy, ma głębię notki biograficznej na Wikipedii i tyle też nam mówi.
Konstrukcja pierwszego sezonu przypomina laurkę. Przedstawia podstawowe fakty, które możemy poznać, czytając o Selenie w Internecie. Niestety w żadnym momencie nie wchodzi w głębsze szczegóły i nie wykorzystuje formy, jaką jest wieloodcinkowy serial. W końcu jest tutaj sporo czasu na to, by rozbudować historię, postacie, a także pokazywać wszystko z różnych perspektyw. Po pierwszym sezonie widać, że nikt nie ma tutaj takich ambicji .Wszystko przypomina bajkę, w której nie ma miejsca na smutki, trudy życia czy realizm. Przez to też cała biograficzna otoczka traci swój autentyzm, bo twórcy nie są w stanie naprawdę przyjrzeć się tej wyjątkowej artystce. Po tym sezonie można więc uznać, że była ona idealną kobietą bez wad, a jej jedynym problemem życiowym był fakt, że tata nie lubił jej chłopaka. To absolutnie niedorzeczne, jak twórcy odwracają wzrok od problemów czy też tych aspektów, które z Seleny uczyniłyby postać ciekawą. A przede wszystkim pokazałyby człowieka, a nie wyidealizowaną wizję artystki.
Christian Serratos, doskonale znana z serialu The Walking Dead, wciela się w Selenę i nie pokazuje nic poza kilkoma ogranymi minami i emocjami. Fatalne rozpisanie historii postaci staje się wręcz komiczne, gdy widzimy na horyzoncie wątki mogące nadać temu wartości. Te są jednak całkowicie ucinane. Z Serratos problem jest taki - nie dość, że nie ma za wiele do zagrania, to jeszcze jest źle prowadzona przez reżyserów. Czuć to szczególnie na scenie, na której aktorka za bardzo szarżuje i "wczuwa się", przez co występy Seleny wyglądają sztucznie. A wiele z nich możemy porównać z nagraniami na YouTube.
Trudno powiedzieć o serialu Selena coś dobrego. Mdła, pusta i nudna wydmuszka mająca pokazać historię piosenkarki to prawdopodobnie najbardziej trafne określenie. Nie ma tutaj bohaterów z krwi i kości, historii, która dawałyby pełny obraz tej osoby oraz wyjaśnienia, na czym tak naprawdę polegał jej fenomen. Jest to zero-jedynkowe odtworzenie faktów z notki biograficznej bez ambicji, charakteru i większego sensu. Nie ma w tym emocji oraz opowieści wartej poznania.
Jednocześnie jednak Selena jest tak bezpiecznie tworzonym serialem, że naprawdę ogląda się go dobrze, lekko i szybko. Czy to jednak usprawiedliwia pójście na łatwiznę, które wręcz wydaje się szkodzić dziedzictwu Seleny? Nie sądzę, by w dobie, gdy mamy tak wiele seriali do wyboru, ten tytuł był wart naszego czasu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

