Turbo: Ślimak i ruchome fotele – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 27 września 2013Najnowszy film Dreamworks to sprawnie wymyślona i miejscami zabawna kolejna historyjka o spełnianiu marzeń. Szkoda tylko, że straszliwie wtórna i jakoś tak nie urzeka.
Najnowszy film Dreamworks to sprawnie wymyślona i miejscami zabawna kolejna historyjka o spełnianiu marzeń. Szkoda tylko, że straszliwie wtórna i jakoś tak nie urzeka.
Trudno temu filmowi coś zarzucić. Oto widzimy ślimaka, który marzy, by się ścigać, a w wyniku wielkiej determinacji, kilku zbiegów okoliczności i małego cudu ma szansę spełnić swe marzenie. Piękne, zacne i nawet z niezłymi dialogami. Tyle że od Dreamworks przyzwyczailiśmy się wymagać więcej. To ma być tak dobre, by przykuwać nas do ekranu; byśmy wyszli urzeczeni i rozpowiadali znajomym, że bawiliśmy się lepiej niż nasze dzieci, że jest super. A nie jest. To nie Shrek, to nie Kung Fu Panda, to nie Madagaskar. To po prostu takie sobie.
Problem zresztą zaczyna się znacznie wcześniej – no bo czymże jest taka opowieść o ślimaku? Czy widzicie w niej cokolwiek oryginalnego? Przecież ideę animowanego ścigania na najwyższym poziomie pokazali już twórcy z Pixara w Autach (choć potem rozmienili ją na drobne w kolejnych filmach spod tej marki), a teraz dokładamy do niej opowieść o stworzeniu, które wydaje się najbardziej nieprawdopodobne w fabule o wyścigach. No to ślimak. Czy czegoś Wam to nie przypomina? Był już taki film, też zresztą Pixara – tyle że nie chodziło o wyścigi, a o gotowanie w restauracji. Jakie wtedy stworzenie byłoby najbardziej nie na miejscu? Ano szczur... Sam pomysł w "Ratatuju" i Turbo jest więc w zasadzie identyczny, podobnie jak idealnie analogicznie poprowadzone pierwsze piętnaście minut filmu. Takich rzeczy to ja się spodziewałem po jakichś trzeciorzędnych podróbkach na VOD (bo nawet nie na DVD), a nie od jednego z największych hollywoodzkich graczy.
A co pozytywnego można powiedzieć o tym filmie? Jest w nim kilka dobrych żartów, trochę brutalnej prawdy o życiu (dyskretnie zaspojleruję – nie wszystkie ślimaki przeżyły; zresztą przekonacie się o tym już w pierwszych minutach) i jeśli kogoś to kręci, są też niezłe sceny wyścigów. Dla mnie jednak to równie ekscytujące, co dla jednego z bohaterów filmu, że zacytuję jego opinię o emocjach podczas takich zawodów: "Skręć w lewo. Skręć w lewo. Skręć w lewo. A teraz skręć w lewo!".
No i w sumie trzeba przyznać, że Turbo podobało się mojemu dziewięcioletniemu synowi. Tylko trudno do końca stwierdzić, czy konkretnie film, czy bardziej to, że byliśmy w tym kinie Skoda 4DX, gdzie fotele się ruszają, momentami dmucha powietrzem, prycha mgiełką wodną, a nawet pośmierdywuje (tylko nie wiem czemu w momencie, gdy bohaterowie robią sobie kawę). Ja z pewnością przez te rozchybotane fotele nie zasnąłem w trakcie seansu. Kto wie, jak by się to skończyło w normalnej sali...
Poznaj recenzenta
Kamil ŚmiałkowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat