„Sposób na morderstwo”: sezon 1, odcinek 10 – recenzja
W serialu "Sposób na morderstwo" rusza śledztwo w sprawie zaginięcia Sama Keatinga, a widzowie dostają powtórkę z tego, co już widzieli, na osłodę okraszoną kilkoma nowymi faktami.
W serialu "Sposób na morderstwo" rusza śledztwo w sprawie zaginięcia Sama Keatinga, a widzowie dostają powtórkę z tego, co już widzieli, na osłodę okraszoną kilkoma nowymi faktami.
"Sposób na morderstwo" („How to Get Away with Murder”) przed przerwą zaserwował nam pełen napięcia i zwrotów akcji odcinek. Taki, po którym pytania ciągną się w nieskończoność i nie można doczekać się odpowiedzi. Nic więc dziwnego, że z niecierpliwością czekaliśmy na powrót serialu i ciąg dalszy historii. Scenarzyści nakręcili nasz apetyt i rozbudzili ciekawość, po czym kazali czekać. I chociaż serial wrócił ne ekrany, to nadal czekamy, bo „Hello Raskolnikov” to bardziej godzinna powtórka z wydarzeń, które miały miejsce w poprzednich 9 odcinkach, niż krok naprzód.
Sporą część odcinka zajmują przesłuchania bohaterów w sprawie zaginięcia Sama Keatinga (Tom Verica). Ich opowieść jest zręczną mieszanką kłamstw i prawdy, dla bardziej dramatycznego efektu przeplataną jeszcze flashbackami z tego, co naprawdę się wydarzyło. I o ile za pierwszym razem jest to całkiem pomysłowe, to przy oglądaniu tego po raz kolejny przestajemy czuć ten dreszczyk, zwłaszcza że nie dowiadujemy się wiele nowego. Ot, wszyscy po kolei zdają relację z tego, co się wydarzyło, i udowadniają, że całkiem nieźle idzie im kłamanie. Całe to przesłuchanie przydaje się tylko do tego, by dowiedzieć się, że Annalise (Viola Davis) nie tylko wiedziała o wszystkim, ale jeszcze dokładnie poinstruowała Wesa (Alfred Enoch), a samej sobie zapewniła alibi. Rzuca to nowe światło na zachowanie tych dwóch postaci w ciągu całej nocy.
Być może naoglądałam się za dużo produkcji kryminalnych albo mam zbyt wygórowane wymagania co do tego konkretnego serialu, ale zakończenie sprawy morderstwa Lili Stangard nie zachwyca. Prawdopodobnie wszyscy od samego początku podejrzewali, kto jest ojcem jej dziecka, więc tu kłócić się nie ma z czym. Jednak cała reszta jakoś zbyt łatwo do siebie pasuje - nagranie z poczekalni w klinice, prześledzenie drogi przebytej przez samochód w dniu zabójstwa, to, jak rozwiązanie sprawy rodem z „Sędzia Anna Maria Wesołowska”. Dzięki temu Rebecca (Katie Findlay) jest wolna, a Annalise i jej świta mają kolejną okazję do przejścia w zwolnionym tempie przez szpaler złożony z dziennikarzy i napawania się glorią, chwałą i splendorem.
[video-browser playlist="658236" suggest=""]
Dobra, może Annalise nie ma się z czego cieszyć i w nosie ma chwałę oraz splendory. Scena w łazience, oprócz przestrogi, by zawsze dwa razy się obejrzeć, zanim zacznie się kogoś obgadywać przy pudrowaniu nosa, odsłania też dramatyczną prawdę na temat Keating. Może i powierzchownie jest ona niewzruszona i twarda jak skała, ale wewnątrz jest tak samo krucha jak my wszyscy. Mimo to ma w sobie tyle siły, by nie pokazywać tego całemu światu. Dlatego też scena, w której słyszy dotyczącą jej rozmowę, a potem wychodzi z niewzruszoną miną, jest jednocześnie epicka i smutna. Viola Davis w tej roli jest naprawdę świetna i z przyjemnością obserwuje się przemiany jej bohaterki.
Na kolejną trzeźwo myślącą i twardo stąpająca po ziemi postać wyrasta Laurel (Karla Souza). Podczas przesłuchania kłamie jak z nut, udaje głupią przed Frankiem (Charlie Weber), nie traci też głowy, gdy Michaela (Aja Naomi King) i Connor (Jack Falahee) chcą pójść ze wszystkim na policję. Właściwie to myślałam, że trochę więcej czasu upłynie, zanim wszyscy dowiedzą się o zaangażowaniu Annalise, ale przynajmniej teraz ta dwójka ma mniej powodów do paranoi. Nadal jednak pozostają najsłabszymi ogniwami. I jeśli cała sprawa kiedyś się sypnie, to zapewne właśnie przez nich.
Od przyszłego odcinka prawdopodobnie oglądać będziemy dokładnie to, co zapowiada nam od samego początku tytuł serialu. W końcu Annalise obiecała, że jeśli jej zaufają, to wywiną się z tego. Ciekawe jest to, jak podczas oglądania "Sposobu na morderstwo" naturalnie przychodzi nam kibicowanie Wesowi i reszcie. Nie wiem, czy znajdzie się ktoś, kto żałuje Sama Keatinga.
Czytaj również: Marc Webb reżyserem pilota serialu „Limitless”
Po odcinku „Hello Raskolnikov” wiemy już, kto zabił, kogo i dlaczego. Dla widzów najważniejsze śledztwa już się skończyły. Teraz przychodzi czas na sprzątanie i tuszowanie, bo skoro Samowi Keatingowi udowodniono zabójstwo Lili Stangard, to policja podwoi starania, by go znaleźć. Co za tym idzie, bohaterowie będą musieli jeszcze bardziej się nagimnastykować, aby wszystko uszło im na sucho. Nie ma się jednak co martwić - Annalise już szykuje broń, więc na pewno będzie ciekawie.
Poznaj recenzenta
Monika RorógDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat