Sprostowanie: sezon 1, odcinki 1-2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 11 października 2024Czy Alfonso Cuarón podbije świat seriali? Oceniam pierwsze dwa odcinki Sprostowania.
Czy Alfonso Cuarón podbije świat seriali? Oceniam pierwsze dwa odcinki Sprostowania.
Alfonso Cuarón czterokrotnie zdobył Oscara i podbił świat kina swoimi wyjątkowymi produkcjami, które na pewno kojarzycie. Decyzja o przejściu na mniejszy ekran wielu mogła zdziwić, w tym i mnie. Byłem jednak pełen entuzjazmu i ciekawości względem nowego projektu tego reżysera. Zmartwiły mnie natomiast słowa o tym, że jest to w zasadzie kilkugodzinny film w jego oczach. Jestem przeciwnikiem takiego postrzegania tego medium. Uważam, że seriale powinny się znacznie różnić formą od kinowych produkcji, bo to stanowi o ich wyjątkowości. Nie cierpię seriali, które bardziej przypominają pocięte na siłę filmy – patrzę tu na większość produkcji Disney+ ze świata Gwiezdnych Wojen oraz Marvela.
Jak się udał debiut Alfonso Cuaróna na małym ekranie? Całkiem dobrze, chociaż nie bez problemów. Sprostowanie zadebiutowało na Apple TV+ z dwoma odcinkami. Ich forma oraz sposób przejścia między jednym a drugim sprawiają wrażenie, jakby oglądało się jeden film ucięty w połowie. Na razie nie wyciągam pochopnych wniosków, bo ciekawi mnie taka forma. W tym tygodniu ukażą się kolejne dwa epizody. To inaczej niż w większości przypadków. Zwykle dostajemy trzyodcinkową premierę, a potem jeden odcinek co tydzień. A Netflix daje cały serial na raz lub w dwóch częściach. Cuarón podszedł do sprawy inaczej i bardzo mnie ciekawi stojący za tym zamysł.
Od samego początku czuć, że to jest jego produkcja. Reżyser nie zatracił swojego stylu, co mnie bardzo ucieszyło. To dla mnie największa zaleta tej produkcji, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko te dwa odcinki. Wizualnie Sprostowanie wygląda wspaniale. Ujęcia są kreatywne, wpadają w oko i urzekają liczbą detali. Mieszanina ciepłych i chłodnych barw w zależności od sceny lub nastrojów bohaterów idealnie tworzy obraz, który Alfonso Cuarón z chirurgiczną precyzją maluje pędzlem na ekranie. Kamera rzadko pozostaje w bezruchu. Zwykle podąża za bohaterami, śledzi akcję i pokazuje szerszą perspektywę. Czasem dostajemy intymne kadry, które świetnie zbliżają do postaci. W Sprostowaniu pojawia się całe mnóstwo długich ujęć, nawet w prostych scenach, gdy pozornie jest to niepotrzebne. Uważam jednak, że Alfonso Cuarón ma prawo do uprawiania sztuki dla sztuki, bo wychodzi mu to pięknie. Obiektyw długo skupia się na bohaterach, ucieka od cięć, a to pozwala scenom na lepsze wybrzmienie, a aktorom na zaprezentowanie swoich umiejętności. Kilka takich scen skojarzyło mi się przedstawieniem teatralnym.
Również aktorstwo jest teatralne – ekspresyjne, a dla niektórych może przesadzone. To mi się bardzo podoba. Ma swój własny styl oraz charakter. To kolejna duża zaleta Sprostowania. Od samego początku do końca widać, że to dzieło Cuaróna, któremu nikt nie przeszkadzał w realizacji pomysłów. A te są bardzo ciekawe. Historia nie jest opowiadana chronologicznie. Drugi odcinek wyjaśnił wiele kwestii, ale sporo pytań nadal pozostało bez odpowiedzi. Pierwszy epizod to z kolei miła stymulacja dla mózgu. Obejrzenie go podczas robienia obiadu zdecydowanie odpada. Przyjemność sprawia samo układanie puzzli, które Cuarón rozsypał po planszy. Pojawiają się wskazówki, ale też wodzenie oglądającego za nos. Tym większa jest frajda, gdy przypuszczenia okazują się prawdziwe. Kolejnym ciekawym pomysłem jest narracja prowadzona przez postaci, która pozwala lepiej zajrzeć do ich umysłów. Rozwiązanie może lekko ekspozycyjne, ale jestem jego fanem.
Wspomniałem, że aktorstwo przywodzi na myśl teatr i to daje pole do popisu aktorom. Ku mojemu zdziwieniu najmniej do zagrania jak na razie miała Cate Blanchett. Jej postać to centralny punkt opowieści i intrygi – i pod tym względem jest ciekawa. Aktorka jeszcze nie miała zbyt wiele do zagrania i nie dostała okazji do popisania się swoimi niewątpliwymi umiejętnościami aktorskimi. Tak naprawdę swój warsztat pokazała w końcowej scenie 2. odcinka. Świetny jest za to Kevin Kline jako Stephen Brigstocke. Wprowadzenie tego bohatera mówi o nim wszystko. Jest zrobione kreatywnie i z humorem. To właśnie ten zrzędliwy, nieoczywisty humor Stephena czyni go tak ciekawym do oglądania. Jest też niezwykle sprytny i na pewno przysporzy wiele problemów bohaterce. Bardzo mi się też spodobał Sacha Baron Cohen w roli jej męża. On zdecydowanie miał najwięcej momentów szarżowania, ale nie wypadło to źle, a wręcz przeciwnie. Dodało wiele życia tej postaci, z której niemal w pełni wyciśnięto później całą radość. Ta przemiana była wiarygodna właśnie dzięki świetnemu występowi aktora. Na koniec zostawię sobie Louisa Partridge'a, który też dostaje okazję na bardzo ekspresyjny, głośny występ, ale w momentach zawstydzenia i niepewności pokazuje drugie oblicze bohatera i znakomicie to odgrywa.
Natomiast problem mam z tempem historii. Dwa odcinki to niemal dwie godziny materiału, z którego niewiele wynika. Nie mam nic przeciwko powolnym produkcjom – zwykle nawet takie preferuję – ale w tym przypadku odczułem zapychanie czasu ekranowego teatralną, artystyczną watą cukrową. Jest słodka i smaczna, ale to nadal wata. Tak naprawdę historię z obu tych odcinków dałoby się spokojnie opowiedzieć w jednym, co zmniejszyłoby liczbę dłużyzn i przestojów. Do tego pchnęłoby akcję naprzód, bo na ten moment jedyna istotna rzecz miała miejsce pod koniec 2. odcinka.
Jeśli kogoś zdziwi ocena w odniesieniu do liczby pochwał w tekście, przypomnę, że nie ocenia się książki po okładce. A okładka Sprostowania jest piękna, wyrazista i nie pozwala od siebie oderwać wzroku. Jednak treści napchanej jest tak dużo, że w zestawieniu z jej użytecznością wypada to blado. Historia to na razie najsłabszy element serialu, ale trzeba mieć na uwadze, że to zaledwie fundament większej intrygi, którą upichcił Cuarón. Skupienie się na bohaterach pozwoliło na przywiązanie się do nich. Teraz trzeba się upewnić, że historia się rozwinie, wrzuci wyższy bieg i dogoni piękną warstwę wizualną.
Poznaj recenzenta
Wiktor StochmalDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat