Superman i Lois: sezon 1, odcinek 11 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2021Po widowiskowym odcinku z ostatniego tygodnia przyszedł czas na zwolnienie akcji. Tym samym większy nacisk położono na to, co w życiu Supermana jest najważniejsze.
Po widowiskowym odcinku z ostatniego tygodnia przyszedł czas na zwolnienie akcji. Tym samym większy nacisk położono na to, co w życiu Supermana jest najważniejsze.
Ostatnio trochę się działo w produkcji Superman i Lois, więc twórcy zdecydowali się na odcinek, który nieco zwolni akcję i pokaże nam wspomnienia Clarka, między innymi odnalezienie Twierdzy Samotności, pierwsze złamane serce, aż wreszcie spotkanie Lois Lane i moment narodzin ich dzieci. Koniec końców okaże się, że ma to swoje uzasadnienie fabularne, bo za wszystkim stoi Morgan Edge, dobrze nam już znany jako Tal-Rho.
Najnowszy odcinek Superman i Lois przez większość czasu jest faktycznie okazją do złapania oddechu. Śledzimy początki Clarka w Metropolis, moment zatrudnienia w Daily Planet, a także pierwsze akcje w stroju Supermana. Jednym z najciekawszych momentów jest ten, w którym Lois Lane jest niezadowolona z pojawienia się człowieka o nadludzkich zdolnościach. Jasne, społeczeństwo go potrzebuje, ale swoją obecnością zamiata pod dywan wiele innych, ważnych dla miasta problemów. Scenarzyści są zatem konsekwentni, bo jeśli coś idzie nie tak, to sprawa załatwiana jest dialogiem. Superman na szczęście dysponuje nadludzkim słuchem, więc może zareagować i dobrym na to rozwiązaniem jest udzielenie pierwszego wywiadu dla telewizji. Prowadzącą jest sama Lois Lane, więc może motywacje Kal-Ela były tutaj podwójne. Chciał zbliżyć się do dziennikarki, co w żaden sposób nie wyklucza jego dobrych intencji.
W taki sposób płynie sobie ten odcinek, pokazując nam kilka ważnych momentów z życia bohaterów, ale nie są one w żaden sposób niezbędne dla fabuły. Miałem w pewnym momencie obawę o to, jak twórcy uargumentują zasadność pokazywania nam tych wszystkich wydarzeń sprzed lat. Rozwiązanie pada pod koniec i okazuje się, że za wszystkim stał właśnie Tal-Rho. Sprytnie sobie wykombinował, że w ten sposób pozna prawdę o Supermanie i odkryje, co naprawdę jest dla niego ważne. Jest to oczywiście rodzina, zatem mamy stale obecny w życiu superbohaterów motyw związany z ochroną bliskich. Twórcy postanowili to jednak trochę odwrócić, tak więc brat Kal-Ela jest gotów przystać na jego ofertę - oszczędzi Lois i jej dzieci, ale Superman w zamian przejdzie na jego stronę.
Scenarzyści doszli do momentu, w którym Superman założy czarny kostium i odwróci się przeciwko tym, których chronił. Nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania, ale na razie wstrzymam się z negatywnymi ocenami. Od pierwszych odcinków sygnalizowano nam nadejście tego momentu i już pewnie teść Clarka Kenta gotów jest wciskać czerwony guzik, bo wcześniej przygotował go na to mentalnie John Irons. Sposób dojścia do tego wątku był ciekawy, miejmy więc nadzieję, że i także jego rozwinięcie takie się okaże.
Dobrze było obcować z bohaterami bez tego całego zgiełku, który dzieje się obecnie w Smallville. Pod koniec mamy zapowiedź, że nadchodzą mroczne czasy, nie tylko dla tego miasteczka. Zobaczymy, jak zostanie to ograne, bo w ostatnim czasie Superman w czerni nie kojarzy się najlepiej. Teraz czeka nas krótka przerwa w emisji. Miejmy nadzieję, że kolejna styczność z tym serialem dalej będzie przyjemnym doświadczeniem i nie nastąpi zbyt gwałtowny skręt w stronę rozwiązań w stylu Snydera lub mocno przerysowanej komiksowej stylistyki.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat