Superman i Lois: sezon 1, odcinek 9 - recenzja
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2021Wygląda na to, że twórcy serialu Superman i Lois obrali sobie za cel, aby każdy kolejny odcinek z końcówki 1. sezonu wywoływał duże emocje wśród fanów. Czy to samo uczyni końcówka 9. epizodu?
Wygląda na to, że twórcy serialu Superman i Lois obrali sobie za cel, aby każdy kolejny odcinek z końcówki 1. sezonu wywoływał duże emocje wśród fanów. Czy to samo uczyni końcówka 9. epizodu?
Do tej pory w Superman i Lois mieliśmy wyraźny podział na metafizyczne wątki Clarka walczącego z potężnymi wrogami i starającego się pomóc swojemu synowi, który odziedziczył część jego mocy, a także Lois Lane prowadzącą swoje przyziemne śledztwo i próbującą uwolnić Smallville od złego szefa korporacji. Okazuje się jednak, że oba te zagrożenia szły ze sobą w parze i wszystko zmierza do spójnego zwieńczenia w 1. sezonie przygód Clarka i Lois Lane.
Początkowo mogliśmy zakładać, że John Henry Irons (wcześniej znany jako Kapitan Luthor) zbrata się z Morganem Edge'em, ewidentnie mającym złe zamiary. Mogła ich połączyć chęć unicestwienia Supermana. Później okazało się jednak, że twórcy nie będą szli na skróty i pojawienie się Ironsa ma jasny cel - pokazać nam, jakie niebezpieczeństwo dla zwykłych ludzi stanowią osoby o tak ogromnej mocy jak Superman. To bardzo dobrze łączy się z Morganem, który dąży do stworzenia armii nadludzi, aby móc zapewne zawładnąć światem.
Początek odcinka nie zwiastuje jeszcze tego, co ostatecznie nadejdzie w jego drugiej połowie, ale to bardzo dobrze. Takie skrupulatne prowadzenie narracji i odpowiednie rozkładanie akcentów sprawia, że każdy kolejny odcinek tego serialu jest satysfakcjonującym doświadczeniem. I nawet jeśli trafią się nieco gorsze odcinki jak tydzień temu, to wciąż każda z postaci dostaje tyle miejsca, ile potrzeba. W 9. odcinku wracamy do śledztwa Lois Lane, która korzysta też z pomocy Clarka - w końcu ten nie zapomniał, jak to jest być świetnym reporterem. Twórcy budują napięcie ostatecznej konfrontacji, podrzucając nam tropy świadczące o tym, że wszystko zakończy się w momencie, gdy Superman powstrzyma nadludzi i proces ich tworzenia, zaś samego Morgana Edge'a wsadzi za kraty. Nic bardziej mylnego, czego dowodzi ostatnia scena z odcinka.
To moment kluczowy, do którego twórcy wprowadzają nas w sposób bardzo przemyślany. Po drodze mamy kilka efektownych starć, konsekwencje wdychania smogu z Kryptonitu i wciąż rozwijające się relacje wewnątrz rodziny - tutaj Clarka z Jordanem i Lois z Jonathanem. Idealnie wpasowana do tego wszystkiego jest postać generała Lane'a, który ma swoje za uszami, ale po mocnym spięciu z córką, ostatecznie zyskuje bardzo dobry moment, który mocniej łączy go z całą rodziną. To było wcześniej trudne, bo stworzył broń mogącą unicestwić zięcia. Rozumiemy jednak jego motywacje, gdy do domu Lois wpadają ludzie z supermocami.
Wszystkie wątki wewnątrz rodziny znajdują swoją spójną konkluzję. Superman i Jordan wreszcie mogą utonąć w szczerym uścisku, co wcale nie było takie oczywiste od momentu ujawnienia się jego mocy. Z kolei Lois Lane i Jonathan odbywają ważną rozmowę o życiu w rodzinie, do której należą również ludzie z nadprzyrodzonymi zdolnościami. To świetnie wybrzmiewa i oferuje widzom satysfakcję ze spędzania czasu z tymi bohaterami na przestrzeni dziewięciu odcinków.
Wreszcie mamy też niezwykle istotny moment z końcówki, który na pewno odmieni status quo serialu. Wychodzi bowiem na jaw, że Morgan Edge ukrywał znacznie więcej, niż mogliśmy początkowo przypuszczać. Na koniec zwraca się do Kal-Ela "bracie", co na pewno sprawiło szybsze bicie serca wśród komiksowych fanów. Jak to? Przecież Superman nie ma brata, a przynajmniej nie w materiałach źródłowych. Być może zatem zwrot "bracie" wynikał wyłącznie z pochodzenia z tej samej planety, ale na poznanie rodowodu postaci przyjdzie nam poczekać przynajmniej tydzień. Superman i Lois na razie zaskakuje pozytywnie i zmierza ku bardzo pomysłowemu zakończeniu, więc wypada mieć tylko nadzieję, że nie zostanie to zaprzepaszczone rozdmuchanym finałem i pozbawionym emocji starciem między dwoma mocarnymi postaciami. Aha, fani komiksów spekulują też, że być może mamy do czynienia z Zodem. No i właśnie to mógłby być ten niebezpieczny kierunek, ale nie ma na razie powodów, by stracić wiarę w twórców, którzy do tej pory radzą sobie bardzo dobrze.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat