„Synowie Anarchii”: sezon 7, odcinek 6 i 7 – recenzja
Synowie Anarchii to w swoim finałowym sezonie serial na niesamowicie równym poziomie. Szkoda, że jest on zaledwie przyzwoity i wzbrania się przed zaserwowaniem jakiejś fabularnej bomby.
Synowie Anarchii to w swoim finałowym sezonie serial na niesamowicie równym poziomie. Szkoda, że jest on zaledwie przyzwoity i wzbrania się przed zaserwowaniem jakiejś fabularnej bomby.
Synowie Anarchii ("Sons of Anarchy") wciąż nie wzbudzają zachwytów w 7. serii. Jest nieźle, ale oczekiwaliśmy o wiele więcej. Kurt Sutter podszedł do tego ostatniego rozdziału niezwykle ostrożnie. Można się spodziewać, że ma on jakiś plan na zakończenie tej historii, ale nie da się ukryć, że wprowadza go w życie niezwykle spokojnie i pieczołowicie, testując przy tym naszą cierpliwość. Twórca ewidentnie nie chce niczego zepsuć na ostatniej prostej, ale wiąże się to też z minimalnym ryzykiem – tego właśnie w tym sezonie brakuje, większej odwagi.
Powoli, acz konsekwentnie zmierzamy do momentu, w którym sekret Gemmy wyjdzie na jaw. Juice trafił w ślepą uliczkę i zdecydował się na desperacki ruch, który się nie opłacił. Trafił wreszcie w ręce Jaxa, ale dobrze wiemy, że serial FX ma w zwyczaju wydłużać życie postaci, których z pozoru czeka marny los. W 5. serii drugą szansę dostał Tig, a całą 6. swoje winy próbował odkupić Clay. Tym razem Ortiz będzie miał okazję ponownie wkupić się w łaski SAMCRO. Co jednak, jeśli coś pójdzie nie tak? Czy przyjmie wyrok śmierci z pokorą, czy będzie starał ratować się za wszelką cenę, zdradzając Gemmę? Raczej ta pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna, co nie zmienia faktu, że o tym, kto naprawdę zabił Tarę, wiedzą teraz już trzy osoby. Twórcy kontynuują swoja misję mającą na celu całkowite stłamszenie szans na normalne życie młodego Abela. Szokujące wyznanie ukochanej babci jest jak zły sen, którym niewątpliwie prędzej czy później będzie się chciał z kimś podzielić.
[video-browser playlist="633029" suggest=""]
Po pozbyciu się Chińczyków klub zabrał się za małe imperium Augusta Marksa: "To już prawie koniec" – rzekł Jax z nadzieją do swoich towarzyszy przed ostatnim stadium operacji. Może nieco irytować jego naiwność, zważywszy że w podobnych sytuacjach znajdował się już wielokrotnie i niemal zawsze natrafiał na bolesne dla siebie komplikacje. Nie inaczej jest tym razem. Bobby zostaje porwany i torturowany, tracąc przy tym oko. Okazuje się więc, że Marks nie jest takim łatwym celem, a klub poważnie go zlekceważył. Czy to on będzie ich wrogiem do końca sezonu? Oby nie. Mogliby uporać się z nim wcześniej i w końcu skupić się na rodzinnym pojedynku Jaxa z matką.
Sutter już zaczyna przygotowywać nas na zbliżające się wielkimi krokami zwieńczenie i to, że nie wszyscy członkowie SAMCRO dotrwają do ostatniej sceny. Raz jeszcze dobitnie dano nam do zrozumienia, że każdy z nich za Jaxem pójdzie w ogień i zrobi dla niego wszystko. "Kocham was" z ust prezydenta i łzy w jego oczach były wyraźnym sygnałem, że w takim samym gronie przy stole z wyżłobioną Kostuchą już się nie spotkają. Płaczący twardziele byli zresztą dość popularnym motywem w 7. epizodzie. Podobnie zachował się Nero, zdradzając swoje plany opuszczenia Charming i osiedlenia się z synem na farmie. Znając dobrze Synów Anarchii, można stwierdzić z dużą dozą pewności, że będzie mu ten cel osiągnąć niezwykle trudno.
Zobacz również: Tomasz Bagiński za kamerą. Obejrzyj SF "Ambition"
Produkcja FX wciąż wysyła nam sygnały (do tej pory mylne), że kolejny odcinek w końcu ten serial rozrusza. I tak już od kilku tygodni dajemy się na to nabrać. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek wypowiem te słowa, ale być może Sutter się przeliczył, a swoboda, którą dała mu stacja, nieco tej opowieści przeszkadza. Może odcinki nie powinny być tak długie. Zegarowa godzina to okazja do rozwinięcia skrzydeł, ale gdy z uporem maniaka się tego unika, naraża się widzów na dłużyzny, które mogą wywołać rozczarowanie. W zeszłym roku przyznawanie kolejnym odcinkom najwyższej oceny przychodziło mi dość łatwo. Tym razem zaczynam tracić nadzieję, że wystawię takową choć raz. Obym się mylił.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat