Tabu: sezon 1, odcinek 3 – recenzja
W najnowszym odcinku serialu Tabu pozornie niewiele się dzieje. Nie jest to jednak zarzut. Partia szachów, które rozgrywa James Delaney ze swoimi przeciwnikami, jest całkiem ciekawa. Do ekscytacji jednak troszeczkę brakuje.
W najnowszym odcinku serialu Tabu pozornie niewiele się dzieje. Nie jest to jednak zarzut. Partia szachów, które rozgrywa James Delaney ze swoimi przeciwnikami, jest całkiem ciekawa. Do ekscytacji jednak troszeczkę brakuje.
Opowieść w Taboo rozwija się dość powoli. Jak na razie nie uświadczyliśmy ani nagłych zwrotów akcji, ani wątków, które dałyby porządnego kopa fabularnego całej historii . Główny bohater spokojnie i skrupulatnie realizuje swój plan, reagując na działania konkurentów z Kompani Handlowej, Stanów Zjednoczonych i pałacu Jego Królewskiej Mości.
Takie nieśpieszne tempo, paradoksalnie działa na korzyść całej opowieści. Tam, gdzie akcji jest mniej, pojawia się trochę przestrzeni na klimat, ciekawą narrację i interesującą grę aktorską. Każda z tych rzeczy jest siłą omawianego odcinka. Tabu to serial bardzo nastrojowy. Większość wydarzeń dzieje się w półmroku, w miejscach niepokojących i czasem nieprzyjemnych dla oka. Doskonałe zdjęcia potęgują ten efekt i sprawiają, że widz wręcz odczuwa smród londyńskich slumsów. Na pochwałę zasługują również scenografia, kostiumy i charakteryzacja. Twórcy odwalili tutaj kawał dobrej roboty. Serial jest wręcz dopieszczony pod tym względem i stanowi absolutną czołówkę kostiumowych produkcji telewizyjnych.
W trzecim odcinku James Delaney musi poradzić sobie z obrażeniami odniesionymi pod koniec poprzedniego epizodu. Jest on ciężko ranny i przez to trochę bardziej statyczny. To kolejny powód, dla którego akcja lekko zwalnia. Zawiodą się ci, którzy i tym razem liczyli na jakąś krwawą konfrontację. No chyba że potraktujemy za takową jedną z pierwszych scen, kiedy to James zszywany jest przez amerykańskiego doktora. Scena jest mocna wizualnie i merytorycznie. Pertraktacje podczas zabiegu między postaciami granymi przez Toma Hardy'ego i Michaela Kelly'ego to prawdziwa aktorska perełka.
W ogóle Taboo stoi dialogami i w omawianym odcinku widać to dobitnie. Większość scen rozpoczyna się od spotkania dwóch postaci, które następnie toczą płomienną rozmowę. Ten typ prowadzenia fabuły jest mocno teatralny i być może nie wszystkim odpowiada, ale dzięki temu scenarzyści i aktorzy mają duże pole do popisu. W omawianym odcinku większość konwersacji nie ma jakiejś przełomowej konkluzji. Ogląda się jednak je z prawdziwą przyjemnością ze względu na świetnie napisane dialogi i wybitną grę aktorską.
Oczywiście na pierwszym planie stoi tutaj Tom Hardy, jednak warto pochwalić też innych członków obsady. Jonathan Pryce w roli głównego czarnego charakteru odwala również kawał dobrej roboty. Tworzy postać zgoła inną niż Wielki Wróbel w Game of Thrones. Jego kwiecisty język, którym co chwila beszta swoich podległych, nadaje mu tylko wyrazu. W omawianym odcinku ciekawą kreację stworzył również Jefferson Hall w roli zazdrosnego męża przyrodniej siostry głównego bohatera. Jego sceny z Tom Hardy i Oona Chaplin to kolejny majstersztyk.
Jedyna kwestia, która na tę chwilę może budzić pewne wątpliwości, to zjawiska nadprzyrodzone. W omawianym odcinku, główny bohater miewa niepokojące wizje, sugerujące, że doświadczył czegoś strasznego podczas swojego pobytu w Afryce. Wynika z nich też, że dużą rolę w całej historii odegra matka Jamesa. O ile te mroczne tajemnice mogą wydawać się ciekawe i frapujące, to trudno stwierdzić, czy pasują do głównej intrygi serialu. Jak do tej pory stanowią niewielki procent całej opowieści i nie wpływają znacząco na fabułę. Można odnieść wrażenie, że zostały wprowadzone trochę na siłę – tak, aby ubarwić historię o mroczne kolory i pokazać protagonistę jako postać ponurą i niebezpieczną. Wydaje mi się, że podkreślenie drapieżnej natury Delaneya można było zrobić bez wprowadzania tego typu motywów. Z drugiej jednak strony, na tym etapie serialu trudno przewidzieć, jak rozwinie się historia. Być może okaże się, że wątki nadprzyrodzone wkrótce będą miały większe znaczenie.
Mimo powolnego tempa fabuła Taboo potrafi wciągnąć. Do czego doprowadzi ta niebezpieczna gra o Przesmyk Nootka? Jak na razie niewiele wiemy na temat prawdziwych motywacji głównych bohaterów. Nieśpieszne tempo nie sprzyja niecierpliwym widzom, którzy chcieliby poznać odpowiedzi już teraz. Twórcy ewidentnie odrobili lekcję. Wzorując się na najlepszych, budują swoją opowieść w oparciu o tajemnice, których wyjaśnienie nigdy nie jest w pełni satysfakcjonujące. Ważne jest jednak, że pomiędzy jedną a drugą niewiadomą dostajemy masę klimatycznych smaczków, które ubarwiają nam ten niecodzienny spektakl.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat