Mucha Comics
Pamiętam czasy, kiedy komiksy ze scenariuszem Eda Brubakera na polskim rynku były z utęsknieniem wyczekiwane przez czytelników. Dzisiaj w ofercie jest już tyle tytułów z jego nazwiskiem na okładce, że człowiek ma problem, by wszystkie zebrać i przeczytać. Ale na ten najnowszy – Tam było ciało – naprawdę warto zwrócić uwagę.
Napisałem wyżej o samym Edzie Brubakerze, a przecież jego nazwisko najczęściej pojawia się na okładce w parze z Seanem Philipsem. Ten tandem od lat tworzy jedne z najlepszych kryminałów w historii komiksu (Criminal, Zaćmienie), choć ich najnowsze dzieło to dowód, że starają się nie powielać tematów i szukają nowych rozwiązań w tym gatunku. Tam było ciało ma ponadto zaskakująco lekką narracyjnie historię – jakby w opozycji do tytułu i grafiki na okładce. Ów tandem autorski od czasów Pulp i Reckless wyraźnie bawi się i formułą gatunku i formalnymi rozwiązaniami. I co najważniejsze – wychodzi im to na dobre.
Źródło: Mucha ComicsTam było ciało to kameralna historia rozgrywająca się na amerykańskim przedmieściu, w dodatku opowiedziana wieloma głosami. Zanim zaczniemy czytać pierwszą planszę komiksu, dostajemy plan obszaru, na którym rozgrywają się wydarzenia oraz stronę przedstawiającą dziewiątkę bohaterów tego komiksu – ich zróżnicowanie oraz lapidarne opisy umiejscawiające postacie w fabule budzą naszą niekłamaną ciekawość. A kiedy zaczynamy lekturę, z każdą stroną coraz mocniej wciągamy się w wymyśloną przez Brubakera historię. Do tego stopnia wciągającą, że przez długi czas nie jesteśmy w stanie zarejestrować w fabule brak nawiązania do tytułu komiksu. Spokojnie, w drugiej połowie opowieści wszystko ładnie się zepnie, choć to inne dramatyczne wydarzenie zepchnie na drugi plan to tytułowe.
Ta poszatkowana fabularnie historia rozgrywa się latem 1984 roku. Jej najmłodszą bohaterką jest wietnamska nastolatka Lila śmigająca na rowerze w superbohaterskim przebraniu po okolicy. Dziewczyna ma świetny zmysł obserwacji i rejestruje nietypowe wydarzenia, na które inni nie zwracają uwagi – to okaże się bardzo ważne w dalszej części komiksu. A zaczynamy tę historię od wydarzenia zarejestrowanego przez wszystkich, którzy byli na tyle blisko, by widzieć i słyszeć bójkę trojga młodych ludzi – dwóch chłopaków i jednej dziewczyny, których rozdziela mieszkający na osiedlu policjant. Rzecz w tym, że ten ostatni nie jest policjantem i od tego właśnie sekretu objawionego czytelnikowi, wchodzimy na większych prawach w całą historię – wiemy więcej niż jej poszczególni bohaterowie, a nawet za pomocą pewnego zabiegu narracyjnego zaglądamy w ich przyszłość, w wielu przypadkach naprawdę odległą. To rozszerzenie pola widzenia daje całej historii większy narracyjny oddech i większy kontekst. Pokazuje rozmaite konsekwencje (lub ich brak ), dotykające powiązanych wydarzeniami tego lata ludzi.
Sama opowieść i grupka bohaterów kojarzą się z inną, podobnie skonstruowaną historią, którą wydaje Mucha Comics. Chodzi o Zbłąkane kule - mroczną, tarantinowską w formule, nierzadko kryminalną opowieść, w której łączą się ścieżki różnych postaci. David Lapham bez ogródek pokazuje różne ludzkie patologie. I to samo mógłby robić w Tam było ciało Ed Brubaker, ale amerykański scenarzysta ucieka od takiej dosadności i daje swoim bohaterom większy kredyt zaufania. Eksplorując ich zachowania i podglądając przyszłość, szuka czegoś więcej niż tylko rozwiązania zagadki kryminalnej – to samo, choć na innych warunkach, robił w Zbłąkanych kulach Lapham. Brubaker jest po prostu subtelniejszy i dla swoich bohaterów ma dużo więcej sympatii. I to podczas lektury się sprawdza.
Co tu więcej pisać - Ed Brubaker i Sean Phillips po raz kolejny dowieźli. Sam kryminał to dla nich za mało – badają inne ścieżki, dokładają kamyki do wypracowanego przez nich wzorca, bawią się chronologią wydarzeń i igrają z oczekiwaniami czytelników. Łączy to wszystko proza życia, która sama w sobie może przynieść zaskakujące rozwiązania życiowych zawiłości i kryminalnych zagadek. Zwłaszcza jeśli do tego wszystkiego dołącza jeszcze zwykły przypadek czy – mówiąc z nieco innej perspektywy – niefortunny splot wydarzeń. Czekam na kolejne podobne niespodzianki ze strony tego twórczego duetu!
Poznaj recenzenta
Tomasz Miecznikowski