Ted Lasso - sezon 2, odcinek 8 - recenzja
Data premiery w Polsce: 26 listopada 2024Ósmy odcinek to jeden z tych epizodów, które zapadają na długo w pamięci. Emocje sięgały zenitu, ale też nie brakowało humoru, zaskoczeń i wątku sportowego. Oceniam.
Ósmy odcinek to jeden z tych epizodów, które zapadają na długo w pamięci. Emocje sięgały zenitu, ale też nie brakowało humoru, zaskoczeń i wątku sportowego. Oceniam.
Najnowszy odcinek Teda Lasso rozpoczął się zaskakująco, bo od wypadku Sharon, która została potrącona przez samochód. To od razu wywołało emocje oraz troskę o zdrowie bohaterki. Jazda ze słuchawkami na uszach to nie jest najlepszy pomysł (choć piosenka dobra), ale dzięki kaskowi skończyło się tylko na wstrząśnieniu mózgu. Z pomocą i doskonałym humorem przybył Ted, co dało kolejny powód do jego suchych żartów. Można je różnie odbierać, bo nie wszystkie rozśmieszają (pewnie celowo), ale trudno nie ulec jego optymizmowi i nie uśmiechnąć się nawet na te czerstwe dowcipy. Nawet psycholożka pokazała swoje nieznane i bardziej ludzkie oblicze - dzwoniła w zabawnych wiadomościach głosowych do trenera i miała nieporządek w mieszkaniu. W końcu przestała być dla widzów taka nieprzenikniona. Jednak ważniejsze jest to, że potwierdziła się teza z rozmowy telefonicznej Sharon z terapeutką, że Ted zasłania się humorem, żeby nie odsłonić swojej wrażliwej strony. Tę zobaczyliśmy w dalszej części odcinka, ale do tego jeszcze wrócimy.
Historia raczej nie zapowiadała tak wielkich emocji, jakie zafundowali nam twórcy w końcówce odcinka. Z jednej strony Roy został wezwany do szkoły, ponieważ Phoebe przeklinała, czego nauczyła się od wujka. Dziewczynka jest urocza, a z byłym piłkarzem tworzą komiczny duet bohaterów (przezabawna scena z lodami w aucie). Można tę dwójkę oglądać bez końca i to bez cenzury słownictwa. Twórcy podkreślili, że wujek ma poniekąd zły wpływ na siostrzenicę i wykorzystali to w humorystyczny sposób. Po drugie rozwinęli interesujący wątek Rebecki i Sama, którzy postanowili się spotkać na randce w ciemno. Dzięki urokowi osobistemu aktorów (Hannah Waddingham i Toheeb Jimoh) i muzyce w tle ta sytuacja nie wywoływała poczucia niezręczności, lecz sympatii do ich przyjacielskiej relacji. A ta przerodziła się w coś więcej, co zobaczyliśmy w końcówce odcinka, który zakończył się ich namiętnym pocałunkiem. To trochę zaskakuje, że twórcy postanowili zaryzykować i nie poprzestać na komediowej stronie sytuacji. Ciekawi, jak rozwinie się ten romantyczny wątek, który wymaga dużej uwagi i dobrych pomysłów ze strony scenarzystów. Między nimi jest spora różnica wieku, mają inny kolor skóry, a do tego Rebecca jest szefową Sama. Najważniejsze jednak, że jest między nimi fajna chemia. To dość ryzykowana miłosna historia, która intryguje, ale w umiarkowanym stopniu.
W nowym odcinku nie zabrakło też emocji sportowych, bo AFC Richmond grał w półfinale Pucharu Anglii przeciwko Manchesterowi City. Mecz odbywał się na legendarnym stadionie Wembley, który nawet pusty prezentował się olśniewająco. Kapitalna lokalizacja i świetny wybór, żeby to właśnie tam odbywało się to ważne spotkanie. Oczywiście podczas meczu zastosowano efekty specjalne, ale „magia kina” zrobiła swoje i można było poczuć meczową atmosferę wielkiego wydarzenia. Szkoda tylko, że sam pojedynek między drużynami wyglądał nieco sztucznie (szczególnie parady bramkarza Zoreaux i niebieskie stroje obu drużyn), ale nutki autentyczności dodał mu Mike Dean. To znany sędzia piłkarski na Wyspach, który słynie z karania kartkami zawodników. W serialu oberwało się Nate’owi, który dołączył do Roya, co było przezabawne. Natomiast sam rewanż za poprzedni sezon się nie powiódł, co smuciło. Ale to nie porażka przyniosła największe emocje, lecz wydarzenia z szatni po meczu.
Tam zobaczyliśmy w pełnej okazałości, jak irytującym i okrutnym (żeby nie powiedzieć dosadniej) człowiekiem jest ojciec Jamiego, który upokarzał swojego syna na oczach wszystkich kolegów z drużyny. To była scena, którą trudno się obserwowało. Wręcz chciało się, żeby skończyła się jak najszybciej, gdy widzieliśmy sparaliżowanego piłkarza. Istne tortury zafundował widzom kapitalny Kieran O'Brien w roli ojca. Nie dziwi, że w końcu Jamie nie wytrzymał i go uderzył, a trener Beard go wyprowadził. Cisza, która zapadła w szatni, była nie do wytrzymania. Dlatego gest Roya, który objął Jamiego, dodając mu otuchy, miał w sobie taką moc. Należy też pochwalić Phila Dunstera wcielającego się w Jamiego, którego zbolała i zawstydzona mina budziła olbrzymie współczucie, a jednocześnie zdenerwowanie na jego ojca.
Ale twórcy na tym nie poprzestali. Pod wrażeniem tego wydarzenia Ted zadzwonił cały we łzach do Sharon i wyjawił jej, że jego ojciec popełnił samobójstwo, gdy był nastolatkiem. Problem z atakami paniki jest więc spowodowany traumą z młodości, a nie tylko rozpadem małżeństwa. Prawdopodobnie kryje się za tym większa historia, którą pewnie poznamy w kolejnych odcinkach. Warto zauważyć, że reakcja Teda wynikała z rozmowy z Sharon. Kobieta zachęciła go do wyjawienia swoich lęków, gdy sama przyznała, że boi się, że po wypadku straci przyjemność z jazdy rowerem. To była ciekawa psychologiczna zagrywka, ale podziałała, bo się przed nią otworzył w momencie kryzysu emocjonalnego. Twórcy mądrze poprowadzili ten wątek. Trzeba też docenić Jasona Sudeikisa, który zagrał fantastycznie, dlatego te emocje z szatni nie opadły, ale dzięki niemu wręcz wzrosły.
Oprócz tych dramatów postaci zapewniono widzom w odcinku też sporo humoru. Rozbawiało mistrzowskie strzyżenie w wykonaniu Isaaca oraz szczere wyznania trenerów przed wyjściem na murawę. Nieodmiennie bawi Higgins, który urządził swoje biuro w komórce na przybory do czyszczenia, ale za to jak zwykle służył dobrymi radami. Komediowemu aspektowi pomagały również piosenki, których w tym odcinku było sporo, ale co najważniejsze były bardzo dobrze dobrane.
Ósmy odcinek Teda Lasso był wyjątkowo długi, ponieważ trwał aż 47 minut, ale znalazło się w nim wszystko, co powinno: humor, dramat, zaskoczenie, piłka nożna, mądre słowa, znakomite aktorstwo. I przede wszystkim emocje, które rozdzierały serce, ale też dodawały otuchy. Historia znowu stała się wciągająca i to wcale nie przez sport. Nie będzie łatwo powtórzyć w dalszej części sezonu tak świetny i jakościowy epizod, ale trzymajmy kciuki. Może wątek Bearda, który odłączył się od drużyny, przyniesie niespodziewane kolejne wielkie emocje?
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1973, kończy 51 lat