Teoria wielkiego podrywu: sezon 10, odcinek 17 – recenzja
The Comic-Con Conundrum to najlepszy odcinek 10 sezonu Teorii wielkiego podrywu i iskierka nadziei dla tej produkcji. Okazuje się, że Sheldon i spółka potrafią jeszcze rozśmieszyć.
The Comic-Con Conundrum to najlepszy odcinek 10 sezonu Teorii wielkiego podrywu i iskierka nadziei dla tej produkcji. Okazuje się, że Sheldon i spółka potrafią jeszcze rozśmieszyć.
Podstawą historii najnowszego epizodu jest kwestia wyjazdu na Comic-Con. Ile konwenty znaczą dla chłopaków, wszyscy doskonale wiedzą, a ten najpopularniejszy stanowił doskonały pretekst do wprowadzenia większej liczby nawiązań popkulturowych do scenariusza. Niektóre sceny – jak te w sklepie z komiksami – przywoływały wspomnienia lepszych sezonów i naprawdę oglądało się je z przyjemnością. Nawet do aktorów nie można mieć większych zastrzeżeń.
The Comic-Con Conundrum kontynuuje wątek Raja borykającego się z problemami finansowymi. Scenarzyści na szczęście nie przesadzili. Perypetie tej postaci bawiły, zamiast wywoływać współczucie, jak to miały w zwyczaju (dokładnie tak samo dobrze oceniam również występ Stuarta). Najlepiej zapamiętam dwa momenty wynikające z tej historii i jednocześnie nawiązujące do przeszłości serialu: Leonarda mówiącego o nieprzebadaniu Sheldona przez matkę pod kątem bycia socjopatą oraz Raja w przebraniu Aquamana (w tym wypadku pomagają także komentarze Penny). Jeżeli już odgrzewać jakiś znany motyw, to tylko w tym stylu.
Również małżeństwo Hofstadterów nieźle wypadło. Leonard próbujący zniechęcić żonę do wyjazdu na konwent albo ich rozmowa w kuchni, gdy obydwoje starają się nie sprawić sobie przykrości rozśmieszały. Niby konwersacje (a raczej ta druga z nich) odbyły się w sztampowy sposób, ale i tak wyszło zabawnie. Nawet Sheldonowi udało się poczynić w ich sprawie trafny komentarz (to był zdecydowanie jeden z lepszych występów dr. Coopera w tym sezonie).
Wątek Wolowitzów także zapisuję na plus, chociaż sposób, w jaki Melissa Rauch odgrywa Bernadette wciąż mi się nie podoba, mam nieodparte wrażenie, że kiedyś lepiej wychodziło aktorce wcielanie się w tę postać. W tej odsłonie tak często uśmiechała się po kwestiach wypowiadanych także przez nią, że miałem wrażenie nienaturalności. Również wydarzenia z domu Wolowitzów pod koniec epizodu nie spodobały mi się. Chłopaki rezygnujący z Comic-Conu to nie było coś, na co liczyłem. W tym wypadku jednak mogę to wybaczyć twórcom, biorąc pod uwagę, jak dobrze bawiłem się, oglądając ten odcinek.
Nie wiem, czy osoby odpowiedzialne za The Big Bang Theory pójdą za ciosem i następny epizod też będzie trzymał ten przyjemny poziom. Bezpieczniej będzie potraktować tę odsłonę jako wyjątek od reguły i przeciętności tej produkcji. W końcu jeszcze tydzień temu wystawiłem ocenę z drugiego bieguna skali ocen... wszystko jest więc możliwe.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat