„Teoria wielkiego podrywu”: sezon 8, odcinek 22 – recenzja
Można powiedzieć, że stara, dobra "Teoria wielkiego podrywu" powoli powraca. Wciąż nie jest to wybitny serial, ale w końcu znowu zaczął bawić.
Można powiedzieć, że stara, dobra "Teoria wielkiego podrywu" powoli powraca. Wciąż nie jest to wybitny serial, ale w końcu znowu zaczął bawić.
Dzieje się, oj, dzieje sporo. Na bok odsunięte zostają sprawy związków, a Sheldon, Leonard i spółka na powrót przypomnieli sobie, że kochają naukę i popkulturę. Efekt? Odcinek, który na tle przeciętnego 8. sezonu "The Big Bang Theory" wyróżnia się na spory plus.
Najciekawiej wypadł wątek w zasadzie nie samodzielny, ale wplatany między inne wątki – Raj i jego rodzice. To coś nowego, to manipulowanie syna rozwodzącymi się ojcem i matką, to, jak wyciąga z nich kasę, bez mrugnięcia okiem nastawiając ich przeciwko sobie. Nie dość, że zobaczyliśmy nieco inną stronę Raja, to jeszcze powrócili jego rodzice – a sceny z nimi zazwyczaj wypadały świetnie.
Po co zaś Raj manipulował? Bo chciał drona z kamerą, a raczej – kupił strasznie drogiego drona, który przesyła obraz HD z kamerki prosto na komórkę, a rachunek dotarł do jego ojca. W czasie gdy więc on spierał się z rodzicami i szczuł ich przeciwko sobie, Sheldon i Howard próbowali skonfigurować zabawkę. Bez użycia instrukcji, bo inżynier Howard podciera sobie instrukcjami swoje cztery litery. Można się domyślać, jak całość się skończy. (Sheldon krzyczący „To bunt robotów!” to jeden z lepszych momentów tej serii.)
[video-browser playlist="688500" suggest=""]
Podczas tego całego rabanu nie było z nimi Leonarda i Penny, którzy przygotowywali się do przemówienia tego pierwszego w swojej dawnej szkole, gdzie miał inspirować świeżych absolwentów. Tu było mniej ciekawie niż u chłopaków. Jasne, Leonard przebrał się za zdzirowatą absolwentkę w przykrótkiej todze, ale z drugiej strony cała ta historyjka była za bardzo przeciągnięta, od planowania, przez pakowanie, po wyruszenie w podróż i odwołanie lotu, narzekanie na brak szansy przemówienia, aż do pomysłu Penny i finału. Dużo czasu poświęcono rozbiegówce do finału, który zresztą nie był jakiś wybitny. Sheldon i Howard zdecydowanie lepiej się bawili.
Zobacz również: TOP 10: Sheldon Cooper – najlepsze sceny
Mimo tego rozciągnięcia jednego z wątków trudno narzekać na The Graduation Transmission, zwłaszcza jeżeli ma się w pamięci poprzednie odcinki tego sezonu. Tym razem było dużo lepiej, sporo się działo, wreszcie też pojawiło się coś nowego. "The Big Bang Theory" bardzo powoli powraca do dawnej formy.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat