„Teoria wielkiego podrywu”: sezon 8, odcinek 23 – recenzja
Najnowszy odcinek serialu "Teoria wielkiego podrywu" to wielkie starcie dwóch gigantów: mamy Sheldona i mamy Leonarda.
Najnowszy odcinek serialu "Teoria wielkiego podrywu" to wielkie starcie dwóch gigantów: mamy Sheldona i mamy Leonarda.
Pomysł z gatunku tych oczywistych, na który jednak ktoś wpadł dopiero przy okazji kręcenia 8. sezonu serialu. Oto mama Leonarda – wielce szanowana pani psychiatra, autorytet w dziedzinie wychowania dzieci, a przy okazji zimna, dziwaczna kobieta, którą w okazywaniu czułości własnemu synowi z łatwością przebiłby toster. Oto mama Sheldona – głęboko wierząca mieszkanka Teksasu, kobieta twarda, ale jednocześnie bardzo kochająca, w wiecznym sporze ze swoim synem, który nie chce uwierzyć, że np. Noe mógłby zmieścić na Arce tyle zwierząt (co jadłyby lwy?). W poprzednich sezonach ich dwie wizje rodzicielstwa ścierały się korespondencyjnie, wyraźnie widzieliśmy także, że jeżeli chodzi o osobowości, Sheldon bardziej pasuje do matki Leonarda, a Leonard do mamy swojego współlokatora. Na tym jednak dotychczas się kończyło.
W epizodzie The Maternal Combustion panie w końcu spotkały się twarzą w twarz i… w sumie było ciekawie, całkiem zabawnie, ale bez fajerwerków. Z całego oczywistego konfliktu między dwoma kobietami o diametralnie innych systemach wartości najciekawsze były: kłótnia Leonarda i Sheldona, w której tradycyjne wyzwiska zastąpiły analogie do słoni morskich, oraz Penny reagująca na to, skąd jej narzeczony wziął pierścionek zaręczynowy.
[video-browser playlist="691278" suggest=""]
Taka już jednak chyba jest "The Big Bang Theory" w 8. sezonie – bywa zabawnie i całkiem sympatycznie, od czasu do czasu scenarzyści pokuszą się o coś oryginalnego, ale z drugiej strony wciąż uzasadnionym będzie wzdychanie do poprzednich serii i ich poziomu.
Tym razem bardzo po macoszemu potraktowano innych bohaterów. Amy pojawia się na moment, na samym początku, by później gdzieś zniknąć. Raj, Howard, Bernie i Stuart mają zaś ledwie kilka wyjątkowo krótkich scen, gdzie wątkiem przewodnim jest fakt, iż żona Howarda tyra, a panowie całymi dniami bimbają, grając w gry komputerowe lub czytając komiksy. Rzecz jasna Bernadette nie jest z tych, które znoszą cierpienie w milczeniu, zagania więc obiboków do sprzątania kuchni. W sumie mało to oryginalne i średnio zabawne, ale całość ratuje świetna scena finałowa i piosenka o ciężkim życiu.
Czytaj również: Najlepsze obecnie emitowane seriale komediowe
W 8. sezonie czeka nas jeszcze jeden odcinek. Możemy tylko mieć nadzieję, że – podobnie jak to miało miejsce w kilku epizodach z ostatnich tygodni – finał będzie zdecydowanie wyróżniał się na plus.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat