„Teoria wielkiego podrywu”: sezon 8, odcinek 3 – recenzja
8. sezon rozpędza się powoli. Jest zabawniej niż w pierwszych 2 odcinkach, wciąż jednak nie jest to poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas Teoria wielkiego podrywu.
8. sezon rozpędza się powoli. Jest zabawniej niż w pierwszych 2 odcinkach, wciąż jednak nie jest to poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas Teoria wielkiego podrywu.
Teoria wielkiego podrywu ("The Big Bang Theory") się zmienia. Jeżeli włożycie do odtwarzacza DVD płytę z jednym ze starszych sezonów lub traficie na emitowane właśnie przez Comedy Central powtórki, będziecie oglądać produkcję pod bardzo wieloma względami inną niż w nowych odcinkach. Kiedyś Teoria… kipiała od błyskotliwych popkulturowych żartów, perełek typu kwestii Howarda, który poganiając Sheldona, by ten wreszcie usiadł z nimi, aby mogli rozpocząć maraton "Gwiezdnych wojen", rzuca: "Jeżeli zaraz tego nie włączymy, George Lucas znowu coś zmieni!". Błysk geniuszu, humor osadzony w pewnym kontekście, który bawi, ale jednocześnie mówi: skoro zrozumiałeś, jesteś jednym z nas.
[video-browser playlist="633186" suggest=""]
W 8. sezonie na chwilę obecną właśnie tego mi brakuje. Mamy kontynuację wątków Sheldon-Amy i Penny-Leonard, na którą bardzo wyraźnie stawiają scenarzyści. OK, bywa zabawnie. Mamy też pozostałą trójkę, czyli Raja, Bernadette i Howarda, a zwłaszcza ten ostatni w pierwszych 3 odcinkach bierze na siebie ciężar rozbawiania widzów, co choćby w 3. epizodzie robi świetnie – sekwencja na stadionie jest rozbrajająca. Wszystko to jednak podśmiewanie się z dziwaków i cherlaków, a nie geeków – a przecież to był najlepszy wyróżnik tej produkcji; na tej bazie budowano najlepsze sceny.
Zobacz również: Pierwszy zwiastun serialu komediowego "Younger"
Widać więc poprawę, ta zaś wynika wyłącznie z przesunięcia ciężaru od wątków obyczajowych do nerdowskich, a więc powrotu do korzeni. Oby ta tendencja się utrzymała, oby scenarzyści przypomnieli sobie, w czym byli najlepsi. Bo na chwilę obecną jest bardzo sympatycznie, w końcu to Sheldon i spółka, więc zwykłe z nimi spotkanie jest wartością samą w sobie, ale mogłoby być ciekawiej.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat