„Teoria wielkiego podrywu”: sezon 9, odcinek 5 – recenzja
Dobry odcinek, kolejny w tym sezonie. "Teoria wielkiego podrywu" w nowej serii raz bawi, raz irytuje. Istna sinusoida.
Dobry odcinek, kolejny w tym sezonie. "Teoria wielkiego podrywu" w nowej serii raz bawi, raz irytuje. Istna sinusoida.
Można zżymać się na nierówny poziom. Trzeba jednak cieszyć się, że naprawdę fatalne odcinki przeplatają się z naprawdę udanymi, które ratują "The Big Bang Theory" i dają widzom nadzieję, że będzie lepiej.
W ubiegłym tygodniu scenarzyści postanowili poganiać za własnym ogonem, przez co zaserwowali nam listę Największe Przeboje, w której królowały męczone do upadłego żarty i wątki. W tym tygodniu pojawiło się coś nowego. Oczywiście trudno, żeby w 9. sezonie widz był naprawdę zaskakiwany i dowiadywał się o bohaterach rewolucyjnych faktów. Na to nie ma co liczyć. Można jednak oczekiwać oryginalnego podchodzenia do znanych wątków, czego przykładem jest pomysł chłopaków, by zapisać się na zajęcia z fechtunku, jak i konsultacja Stewarta z dziewczynami, która miała mu pomóc ściągnąć do sklepu płeć piękną. To wszystko opiera się na wątłości fizycznej Sheldona i spółki oraz dziwactwach Stewarta, czyli tym, z czego doskonale zdajemy sobie sprawę, jednak forma była ciekawa, kilka żartów udanych – w sumie można więc się było pośmiać, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.
[video-browser playlist="755308" suggest=""]
To wciąż nie jest „The Big Bang Theory” sprzed kilku sezonów – można powtarzać te słowa jak mantrę – bo zwłaszcza w wątku Stewarta i dziewczyn chyba można było być bardziej aktywnym, podejmować jakieś próby poza gadaniem. Z drugiej strony jednak podczas lekcji fechtunku było naprawdę wesoło, czuło się, że obsada bawi się tym planem i rekwizytami, nawiązania do popkultury wypadały naturalnie, więc na moment wróciła dawna świeżość. To cieszy.
Czyli jest potencjał. Wciąż jest ciężko, bo „The Big Bang Theory” wyraźnie ma problemy z utrzymaniem formy, a scenarzyści z utrzymaniem kreatywnej energii na odpowiednim poziomie, ale coraz regularniej są w stanie wykrzesać z siebie nieco więcej życia. Oby stało się to normą.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat