Terminator: Mroczne przeznaczenie - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 8 listopada 2019Pierwsze dwa Terminatory to jedne z moich ulubionych filmów. Arnold, Linda Hamillton, mordercze cyborgi i wizja apokaliptycznej przyszłości. Od ponad dwóch dekad producenci próbują nam sprzedać kolejne historie w tym świecie, ale za każdym razem kończyło się co najwyżej średniakiem. Czy Terminator: Mroczne Przeznaczenie nareszcie to zmieni? No nie wiem...
Pierwsze dwa Terminatory to jedne z moich ulubionych filmów. Arnold, Linda Hamillton, mordercze cyborgi i wizja apokaliptycznej przyszłości. Od ponad dwóch dekad producenci próbują nam sprzedać kolejne historie w tym świecie, ale za każdym razem kończyło się co najwyżej średniakiem. Czy Terminator: Mroczne Przeznaczenie nareszcie to zmieni? No nie wiem...
Wczesne zapowiedzi filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie prezentowały się obiecująco - powraca Cameron (reżyser dwóch pierwszych Terminatorów, tym razem w roli producenta), Hamillton i oczywiście Schwarzenegger (który teoretycznie pojawił się w każdej odsłonie, oprócz serialu Terminator: Kroniki Sary Connor). Mieliśmy dostać prawdziwą kontynuację historii z T2 - Mroczne Przeznaczenie całkowicie ignoruje serial, Terminator 3: Bunt maszyn, Terminator: Ocalenie i Terminator Genisys. Nie ukrywam, miałem nadzieję na miłą niespodziankę i prawdziwy "nowy początek". Starałem się nie pamiętać, że od lat seria nie potrafiła wykorzystać swoich zasobów i zawodziła fanów Morderczego Cyborga.
Niestety, niespodzianki nie będzie. Pierwsze minuty seansu serwują nam "trzęsienie ziemi" i teoretycznie obracają koncepcję o 180 stopni. Teoretycznie, bo z każdą kolejną akcją widać, że historia znowu zatacza koło. Podróże w czasie dają niesamowite pole manewru, ale zamiast tego oglądamy TO SAMO, co wcześniej, tylko w gorszej wersji. Wszyscy znacie tę fabułę - cyborg z przyszłości chce zamordować pewnego niewinnego człowieka, nim ten odkryje swój potencjał. Kolejna postać z przyszłości pojawia się, aby bronić „niewinnego człowieka” przed złym cyborgiem. Ucieczka, bijatyka, finalne dramaty i lecą napisy. Wow, tylko że nawet akcja z kopiuj/wlej im nie wyszła.
Reżyserią zajął się Tim Miller, który wcześniej odpowiadał za m.in. Deadpoola, więc dobrze czuje się w produkcjach, gdzie akcja leci jak szalona. Szkoda, że tutaj, przez słaby scenariusz, akcja się wywraca i jeszcze rzuca nam w twarz słabymi efektami. Tak, te pokraczne sklejki, które było widać na trailerach, nadal tak wyglądają. Może inaczej - momentami jest bardzo źle, a w innej scenie jest w miarę OK, ot po prostu budżetu zabrakło na dopracowanie CGI w całości filmu. Jak już wspominam o CGI - Gabriel Luna, nowy zły cyborg, dobrze się sprawdza w roli bezdusznej, morderczej maszyny, ale nadal T-1000 Roberta Patricka (z T2) robi większe wrażenie. Złowrogi Terminator z Mrocznego Przeznaczenia ma kilka asów w rękawie (akcje w fabryce i obozie imigrantów), ale także i tutaj wyczuwam zmarnowany potencjał...
Powrót Lindy Hamilton w roli Sarah Connor to wielki plus filmu, jednak obawiam się, że aktorka nie tęskniła za tą postacią, tak bardzo jak byśmy tego chcieli. Po prostu aktorsko w tej produkcji nie ma rewelacji - Mackenzie Davis, jako kolejny "żołnierz przyszłości", cały czas ma tę samą minę, jakby właśnie się obudziła i nie wiedziała, jaki mamy dzień tygodnia. Natalia Reyes, nowa "niewinna osoba", bardzo piękna Kolumbijka, sprawdza się w roli ofiary, ale do roli "twardej babki" nie pasuję już zbytnio. Jest jeszcze nasz kochany Arnold. Arnold jak to on, zabawnie i z gracją. Szkoda, że pojawia się dopiero w ostatnich 40 minutach obrazu i scenarzyści zrobili mu, a raczej oryginalnemu Terminatorowi, obrzydliwe świństwo. Nie będą Wam zdradzał fabuły, wspomnę tylko, że po ujawnieniu, kim jest Arnie w tym filmie, kilka osób opuściło kino.
To nie jest zły film, ale nie jest też dobry. Początkowe 20 minut potrafi naprawdę zaciekawić i przyciągnąć, ale im dalej ta produkcja trwała, tym bardziej oczekiwałem zbawienia w postaci napisów końcowych. Słaby scenariusz i mierne efekty skutecznie mnie zawiodły. Od lat pojawiają się opinie, że marka Terminatora jest martwa, a nawet żarty, że po T2 nie powstał żaden inny film w serii. Tym razem miało być inaczej, lepiej, a skończyło się tak jak zawsze. Już nie chcę kolejnego odsłony tej serii, wolę oglądać po raz trzydziesty T2, a tego, co Mroczne Przeznaczenie zrobiło Arnoldowi nie chcę pamiętać.
Autor recenzji prowadzi na Facebooku popularny profil Stare Konie
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wojciech TarczynskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat