The Exorcist: sezon 1, odcinek 8 – recenzja
Walka o duszę Casey Rance trwała nieprzerwanie przez siedem długich odcinków. Dla wielu oglądających było to zdecydowanie za długo – proces egzorcyzmów po tylu epizodach stał się szablonowy i nużący, co skutecznie pozbawiło go niepojących i strasznych elementów. Wielu oczekiwało na jakieś zmiany w fabule i wreszcie się udało. Niespodziewany zwrot wydarzeń pozytywnie zaskoczył widzów i popchnął akcję na inne tory. Finał pierwszego sezonu tuż tuż, a w tym momencie trudno przewidzieć, co zdarzy się w kolejnych epizodach. To chyba dobrze, prawda?
Walka o duszę Casey Rance trwała nieprzerwanie przez siedem długich odcinków. Dla wielu oglądających było to zdecydowanie za długo – proces egzorcyzmów po tylu epizodach stał się szablonowy i nużący, co skutecznie pozbawiło go niepojących i strasznych elementów. Wielu oczekiwało na jakieś zmiany w fabule i wreszcie się udało. Niespodziewany zwrot wydarzeń pozytywnie zaskoczył widzów i popchnął akcję na inne tory. Finał pierwszego sezonu tuż tuż, a w tym momencie trudno przewidzieć, co zdarzy się w kolejnych epizodach. To chyba dobrze, prawda?
W ósmym odcinku serialu The Exorcist demon wreszcie opuścił ciało Casey Rance. Ksiądz Ortega i ekskomunikowany ojciec Keane wreszcie odnieśli sukces i uwolnili umęczoną dziewczynę od nawiedzającego ją zła. Jak łatwo jednak przewidzieć, to wcale nie oznacza końca historii. Po pierwsze coraz większych rumieńców nabiera wątek przyjazdu papieża do Chicago i sprawa spiskującego przeciwko niemu ugrupowania satanistów. Po drugie demon wcale nie rozpłynął się w powietrzu. Wręcz przeciwnie – osiągnął swój upragniony cel i opanował ciało Angeli Rance. Takie rozwiązanie jest dla serialu zarówno pozytywnym, jak i negatywnym prognostykiem.
Pozytywnym, ponieważ fabuła będzie rozwijać się teraz zupełnie inaczej niż dotychczas. W ogóle moment przejęcia przez diabła kontroli nad matką Casey to jeden z ciekawszych motywów w historii serialu. Interesująca retrospekcja przenosi nas do czasów młodości Regan, kiedy to po raz pierwszy spotyka „Kapitana Howdy’ego”. Jest to surrealistyczna, niepokojąca wizja, w której znowu widzimy starszego pana, będącego personifikacją demona. Mimo że na początku serialu nie mogłem przyzwyczaić się do takiego sposobu prezentowania szatana, to na tym etapie uważam, że jest to ciekawy pomysł, zwłaszcza że aktor wcielający się w tę postać sprawdza się doskonale. Jego objawienia wprowadzają zawsze nutkę niepokoju do opowieści. Tym razem również ma to miejsce. Roberta Emmeta Lumleya w roli demona ogląda się po prostu nieprzyjemnie, a to naprawdę duży komplement dla tak mrocznej postaci.
Niestety owa sytuacja ma też negatywną stronę. Omawiane rozwiązanie fabularne wygenerowało nam sytuację, w której Angela Rance stanie się teraz pierwszoplanową postacią i osią całej fabuły. W związku z tym będziemy zmuszeni oglądać Geenę Davis dużo częściej niż dotychczas. Trudno mi sobie wyobrazić, jak ta aktorka podoła roli osoby opętanej, kiedy tu trzeba wykazać się naprawdę porządnym warsztatem i umiejętnie wejść w konwencję kina grozy, aby nie narazić się na śmieszność. Jak na razie w The Exorcist gwiazda Thelma & Louise zupełnie nie staje na wysokości zadania i obawiam się, że jej nowe obowiązki aktorskie zupełnie ją przerosną. Część widzów z pewnością uzna, że w serialach fabularnych najważniejsza jest opowieść, a interpretacje poszczególnych aktorów pełnią drugorzędną rolę. Historia jednak pokazuje, że z tą tezą można łatwo polemizować. Niestety telewizja zna wiele przypadków, kiedy to źle dobrana obsada niszczyła najciekawsze fabuły.
Miejmy jednak nadzieję, że The Exorcist skutecznie poradzi sobie z powyższym problemem. Jak na razie wydarzenia z omawianego odcinka pozytywnie zaskakują ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi. Oprócz niespodziewanej końcówki nie ma w tym oczywiście nic szokującego, ale miło się ogląda odmienionego i zdecydowanego księdza Ortegę w konfrontacji z partnerem swojej kochanki czy tajemniczego ojca Bennetta, prowadzącego niebezpieczne śledztwo, zataczające coraz wyższe sfery. Wątki te są ciekawe i na tym etapie wypadają o niebo lepiej niż tytułowe egzorcyzmy. Wypędzanie diabła to frapujący temat, ale po dwóch odcinkach zaczęło się robić bardzo schematycznie, zwłaszcza że twórcy nie mieli za dużo pomysłów na kreatywne rozwinięcie tego rytuału. Wygląda na to, że przynajmniej na jakiś czas pożegnamy się z egzorcyzmami, aby skupić się na kolejnych wydarzeniach.
The Exorcist jest serialem bardzo nierównym. Nie potrafi skutecznie przestraszyć, korzysta z utartych schematów i nie może pochwalić się wybitną obsadą. Omawiany odcinek udowodnił jednak, że produkcja Fox opowiada naprawdę ciekawą, wielowątkową fabułę, nie bojąc się szokujących tematów tabu. Chapter Eight: The Griefbearers jest bardzo ważnym epizodem, ponieważ oś fabularna ulega zmianie i wszystko wskazuje na to, że serial skupi się teraz na bardziej epickich wydarzeniach. Poziom kolejnych odcinków ma duże znaczenie w odniesieniu do spadającej oglądalności produkcji stacji Fox i szans na ewentualny drugi sezon. Na tym etapie trudno określić, jak potoczą się dalsze losy The Exorcist, ale szczerze kibicuję temu serialowi, bo bardzo chciałbym poznać zakończenie tej intrygującej opowieści o walce dobra ze złem.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat