The Expanse: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Data premiery w Polsce: 8 września 2017The Expanse po brawurowym rajdzie w dwóch pierwszych odcinkach, zdecydowanie zwalnia. Można powiedzieć, że hamuje z piskiem opon, bo poziom trzeciego odcinka już nie jest tak zachwycający jak początek sezonu.
The Expanse po brawurowym rajdzie w dwóch pierwszych odcinkach, zdecydowanie zwalnia. Można powiedzieć, że hamuje z piskiem opon, bo poziom trzeciego odcinka już nie jest tak zachwycający jak początek sezonu.
I nic tu nie pomoże. Ani nieogolony Joe Miller, spacerujący bez celu po okolicy, ani Bobbie Draper, próbująca z zaciętą miną wprowadzić porządek w swoim oddziale marsjańskich marines. Bez szans jest także Naomi i jej dyskotekowe szaleństwo oraz Amos, który nagle z gburowatego osiłka staje się przenikliwym śledczym. W trzecim odcinku drugiej serii nic ważnego się nie dzieje i żadne pseudointelektualne rozmowy pomiędzy bohaterami tego nie zmienią.
Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Wydarzenia z dwóch pierwszych odcinków były tak ważne i dynamiczne, że serial potrzebuje teraz kilku epizodów, aby ułożyć porozrzucane z impetem klocki w logiczną całość. Static jest pokłosiem tego wszystkiego, co działo się na początku sezonu. The Expanse wyraźnie daje widzom odcinek na odetchnięcie i spokojną refleksję. Niestety nie robi tego właściwie. Można odnieść wrażenie, że jest to tylko przerywnik przed kolejną bombą fabularną.
Niestety pojawiają się też pewne mielizny na poziomie scenariusza. Najbardziej bolą chyba motywacje Joe Millera, który w poprzednim odcinku zabił Antony Dresdena, jedynego człowieka mogącego udzielić bohaterom wyczerpujących wyjaśnień na temat kosmicznego organizmu, z którym mają do czynienia. Pod koniec poprzedniego epizodu można było jeszcze mieć nadzieję, że pobudki Millera są bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Static rozwiewa płonne nadzieje. Dresden został zabity z głupoty. Chęć zemsty i potrzeba wymierzenia sprawiedliwości wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem. Takie rozwiązanie to droga na skróty dla twórców, którzy ułatwiają sobie robotę w kwestii budowania głównego wątku fabularnego. Bohaterowie muszą sami rozwikłać zagadkę. Nie mogą dowiedzieć się przecież wszystkich szczegółów z ust antagonisty już na początku drugiego sezonu. Jest to logiczne, szkoda tylko, że odbyło się to kosztem postaci Joe Millera, która została spłycona do granic możliwości. W ogóle w bieżącym odcinku nie wygląda on za dobrze. Włóczy się bez celu po bazie kosmicznej, wypowiada pseudofilozoficzne monologi i ogólnie śmierdzi tanim dekadentyzmem. Na początku sezonu wszystko wskazywało, że ta postać zostanie poprowadzona w bardziej interesujący sposób. Niestety w Static wygląda on dużo gorzej. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Omawiany odcinek odsłania pewną zawoalowaną słabość serialu. Dzięki temu, że epizod ma spokojniejszy charakter, to bohaterowie mają okazję trochę ze sobą porozmawiać. Niestety prowadzą dialogi miałkie i pretensjonalne. Zupełnie nic z nich nie wynika. Gdy twórcy porzucają wątek główny i dają postaciom trochę przestrzeni na około życiowe dywagacje, serial traci tempo i staje się nienaturalny. Niebezpieczna tendencja, bo psuje świetną oś fabularną. Twórcy zdecydowanie muszą podciągnąć się w tym segmencie.
Czy w danym odcinku jest więc coś, za co warto pochwalić The Expanse? Oczywiście – wątek główny nadal daje radę. Dzięki informacjom uzyskanym od pojmanego współpracownika Dresdena fabuła staje się bogatsza i głębsza. Dowiadujemy się nowych rzeczy o zagrożeniu i o mocy, jaką dysponuje owy nieznany organizm. Główny wątek rozkręca się pomału, ale prawidłowo. Krok po kroku budowana jest wielka epicka opowieść, której pełne rozwinięcie ma dopiero nastąpić.
Nawet o krok nie posuwa się natomiast kwestia konfliktu Mars – Ziemia. Bobbie Draper i jej żołnierze po raz kolejny pokazują się z radykalnej strony, natomiast na Ziemi Chrisjen prowadzi swoją politykę w znany nam sposób. Ważnym elementem w tym wątku jest oczywiście nawiązanie kontaktu z Johnsonem, jednak jak na razie nic z tego nie wynika. Tradycyjnie tempo wydarzeń na Ziemi pozostawia wiele do życzenia i jest najsłabszym segmentem serialu.
Jak więc podsumować The Expanse po trzecim odcinku? Impet, z jakim wszedł serial w drugi sezon zdecydowanie osłabł. Tragedii na szczęście nie ma. Opowieść nadal rozwija się w interesujący sposób i możemy oczekiwać, że kolejne odcinki zatrą złe wrażenie, które mógł wywołać bieżący, przechodni odcinek.
Źródło: zdjęcie główne: Rafy/Syfy
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat