The Mandalorian: sezon 2, odcinek 8 (finał sezonu) – recenzja
Drugi sezon Mandaloriana właśnie dobiega końca. Czas na finałowe starcie Dina Djarina z Moffem Gideonem i próbę odbicia Grogu. Czy dostaliśmy finał godny tego sezonu? Przeczytajcie naszą recenzję.
Drugi sezon Mandaloriana właśnie dobiega końca. Czas na finałowe starcie Dina Djarina z Moffem Gideonem i próbę odbicia Grogu. Czy dostaliśmy finał godny tego sezonu? Przeczytajcie naszą recenzję.
Na to spotkanie czekaliśmy od dawna - Moff Gideon vs. Din Djarin. Nim jednak do tej potyczki dojdzie, nasi bohaterowie muszą dostać się na statek, gdzie więziony jest Grogu, co już samo w sobie nie jest łatwym zadaniem. Nawet jeśli tam się dostaną, to pokonanie armii szturmowców nie będzie łatwe, a jeszcze gdy do tego dołożymy pluton Dark Trooperów, to wszystko zaczyna przypominać misję samobójczą. Nic więc dziwnego, że o pomoc zostaje poproszona Bo-Katan, która chce wyrównać rachunki z Gideonem, co zostało zaznaczone w 3. odcinku tego sezonu.
Finałowy odcinek zatytułowany jest The Rescue i w sumie znakomicie opisuje całą fabułę. Cel jest jeden. Za wszelką cenę uwolnić Grogu. Zadanie jest trudne – jak dowiadujemy się od pojmanego Doktora Pershinga, malca pilnują mroczni szturmowcy, żołnierze doskonali, u których udało się wyeliminować najsłabszy element, człowieka. Jak się okazuje są to w 100% droidy, których nic nie zatrzyma przed wykonaniem powierzonego zadania. Faktycznie na tle innych wojowników Imperium ci wydają się najbardziej skuteczni. Zresztą widzieliśmy już próbkę ich możliwości, a teraz możemy zobaczyć ich w akcji.
Co ciekawe, w misji ratunkowej bohaterowie mają różne priorytety. Din Djarin skupia się tylko na odbiciu dziecka. Nic innego go nie interesuje. Bo-Katan natomiast chce pokonać Moffa Gideona i odzyskać Mroczny Miecz. Podoba mi się to, jak scenarzyści dawkują nam informacje, nie wykładając od razu wszystkich kart. Dopiero pod koniec odcinka dowiadujemy się, dlaczego samodzielne pokonanie Giedona jest dla niej tak ważne. Ponownie dostajemy wgląd w kulturę Mandalorianów i dowiadujemy się, jak istotny jest dla nich Czarny Miecz oraz to, kto go dzierży.
Sama potyczka Mandaloriana z Moffem może nie jest tak spektakularna, jakby widzowie oczekiwali, ale zobaczenie tego Czarnego Miecza w akcji jest bardzo satysfakcjonujące. Niemniej to jest tylko preludium do tego, co się ma zaraz wydarzyć. W 6. odcinku na Tythonie Baby Yoda „podłączył się” do Mocy, wysyłając sygnał do istniejących Jedi w galaktyce, dając tym samym znać o swoim istnieniu. Zastanawialiśmy się, ilu Rycerzy tego zakonu jeszcze zostało. To oczywiste, że gdzieś tam funkcjonuje Luke Skaywalker, ale w 7-9 częściach sagi nie było o Grogu mowy. Stąd pytanie, czy Luke odebrał wiadomość? Czy wiedział o istnieniu Baby Yody?
Na twarzy każdego fana Gwiezdnych Wojen pojawił się więc lekki uśmiech, gdy do Imperialnego statku wleciał jeden X-Wing, który od razu przykuł uwagę Grogu. Malec bardzo się pobudził w tym momencie, podobnie jak wszyscy fani, którzy podskórnie przeczuwali, co się zaraz wydarzy. Na ekranach z monitoringu statku widać było, jak zakapturzona postać, posługująca się mieczem świetlnym w kolorze zielonym, likwiduje mrocznych szturmowców jeden po drugim. Wojownik bez większego problemu dociera do mostku, gdzie zabarykadowali się nasi bohaterowie gotowi bronić malca przed każdym niebezpieczeństwem. Mandalorian zwraca jednak uwagę na mocną więź, jaka się wywiązała pomiędzy Baby Yodą a przybyszem, co tylko po raz kolejny potwierdza teorię, że Jedi są w stanie wyczuć swoją obecność. Tajemniczy wojownik ani razu nie pokazuje swojej twarzy, co z każdą minutą podnosiło napięcie. Gdy przybysz wchodzi do pomieszczenia i zdejmuje kaptur, szczęki wszystkich widzów opadają. Jest to bowiem Luke w towarzystwie R2-D2.
Specjaliści z Lucasfilm odmłodzili go, używając tej samej technologii komputerowej, która została zastosowana do pokazania Księżniczki Lei w Łotrze 1. Na szczęście technologia poszła do przodu i mimika twarzy Luke’a jest już bardziej naturalna, niż jego siostry cztery lata temu. Nie razi tak bardzo sztucznością, co nie oznacza, że jest perfekcyjna. Twórcom nie udało się zwieść nas na tyle, byśmy na chwilę zapomnieli o prawdziwej metryce Marka Hamilla i uwierzyli, że stoi przed nami młoda wersja tego aktora. Nie ma co ukrywać, jest to wielki moment dla tego serialu, otwierający mnóstwo możliwości na dalsze opowieści. Co zresztą zapowiada scena po napisach w tym odcinku. Stawia też nie lada wyzwanie przed Jonem Favreau i Dave’em Filonim. Jak kontynuować serial The Mandalorian, gdy wątek Baby Yody został na razie zakończony? Malec odlatuje ze Skywalkerem. Jak rozumiem, będzie przez niego trenowany. Mamy oczywiście wątek z przywódcą Mandalorianów, ale czy wokół tego da się zbudować cały kolejny sezon? Zobaczymy. Ostatnia scena pokazuje pewną przemianę w Din Djarin, którzy z biegiem tego sezonu sukcesywnie zaczął odchodzić od restrykcyjnych zasad, według których był wychowywany. Na pożegnanie malca zdejmuje swój hełm, co jest moim zdaniem ostatecznym sygnałem, że w 3. sezonie zobaczymy Mandaloriana kierującego się zupełnie innym kodeksem.
Finał 2. sezonu okazał się epicki i przypiął produkcję mocno do głównej sagi. W poprzednich odcinkach mieliśmy oczywiście kultowe postaci, ale kogoś rozmiaru Skywalkera chyba nikt się nie spodziewał.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat