The Walking Dead: sezon 10, odcinek 12 - recenzja
The Walking Dead zaskakuje w 10. sezonie. Nowy odcinek emocjonuje i daje wiele niespodzianek. Czy jednak są one tylko pozytywne?
The Walking Dead zaskakuje w 10. sezonie. Nowy odcinek emocjonuje i daje wiele niespodzianek. Czy jednak są one tylko pozytywne?
The Walking Dead kontynuuje bitwę z Szeptaczami, która jest pięknym dowodem na to, jak ten serial się zmienił. Wystarczy przypomnieć sobie banalność i taniość konfliktu ze Zbawcami i porównać do tego, co tutaj widzimy - płonące scenografie, klimat, dziesiątki zombie, Daryl siekający wrogów kuśnierzem, atmosfera wszechogarniającego niepokoju i napięcia. Do tego wiele ciekawych pomysłów, jak katapulty Earla i niepewność, czy dany szwendacz to na pewno trup, czy ktoś, kto zaraz znienacka zaatakuje i któryś bohater zginie. Dzięki temu ta część odcinka nie zawodzi, satysfakcjonuje jak mało co w tym serialu i zapewnia pożądaną rozrywkę.
W tym wszystkim cieszy wątek Judith, który ma w sobie to, co "nowe" The Walking Dead oferuje najlepszego. Przede wszystkim Grimes zgodnie ze swoim wojowniczym charakterem zabiera się do walki ze swoją kataną, zabijając szwendaczy. Ta scena, w której okazuje się, że jednym z nich był Szeptacz, jest na swój sposób przejmująca, bo oto obserwujemy koniec dzieciństwa Judith. Śmierć żywej osoby to jedynie pierwszy krok, bo kolejnym jest kwestia Earla, który poświęca się dla dzieci, oddając życie. Co prawda, nie wyszło mu to do końca zgodnie z celem, ale ta scena, gdy Judith musi zabić szwendacza, który był jej przyjacielem, pokazuje, jak bardzo młoda bohaterka musiała to przeżyć. Dlatego ten jeden moment, gdy Daryl siada koło Judith i ją przytula, znaczy więcej niż tysiące słów. Serial dostarcza zaskakująco dużo emocji.
Cieszy kulminacja przemiany Gammy w Mary. Zrozumienie Aldena, potrzymanie siostrzenicy i poświęcenie życia, by ją uratować, to motywy dobrze dopracowane, mające w sobie odpowiednią nutkę emocji. Poświęcenie Gammy stanowi o sile tego wątku, bo obserwowaliśmy, jak z fanatyczki Alfy stała się odważną i waleczną kobietą. Mimo wszystko nie czuję zaskoczenia, że Beta ją dopadł. Ta scena wychodzi jakoś naturalnie (można niby domyśleć się, że coś się stanie, skoro Gamma dostała możliwość pożegnania z siostrzenicą), ale nie znaczy, że jest źle. Fakt, że do końca walczy, bo nie chce stać się częścią armii Alfy, dobrze buduje emocje i podsumowuje drogę tej postaci. Po pierwszy widzimy kawałek prawdziwej twarzy Bety, co w kontekście słów innego szwendacza daje pełny obraz potwierdzenia dawnej teorii, że był on sławną osobą. Dokładniej muzykiem. Ciekawe jednak, że Beta nie chce, aby ta informacja był znana. Dość intrygujące, biorąc pod uwagę jego decyzję o zabiciu Szeptacza.
Jeffrey Dean Morgan jako Negan kradnie ten odcinek. Nie da się ukryć, że jego postać to najjaśniejszy punkt programu. Wszelkie rozmowy z Alfą intrygują, wywołują duże emocje - zwłaszcza ten moment, w którym otwiera się i wspomina zmarłą żonę. Wszystko zaczyna być zastanawiające - co on chce osiągnąć? Jaki ma cel? Widać, jakby próbował trafić do Alfy. Zmienić jej nastawienie względem Lydii i tym samym zmienić ją samą. Pytania rodzą się w głowie. Drodze do Lydii towarzyszy dość dziwna aura. W Neganie czuć nutkę desperacji, jakby jednak za wszelką cenę chciał, by Alfa zrozumiała jego argumenty? A może to Alfa i jej fanatyzm przechylił szalę? Śmierć Alfy to zaskoczenie, wręcz szokujący twist w takim sensie, że nie spodziewałem się tego na tym etapie serialu. Mimo wszystko chyba każdy z nas wiedział, że Negan jest po stronie dobrych, bez znaczenia, czy czytał komiks, czy nie. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego zabił Alfę akurat teraz? Miał przecież wiele okazji, by to zrobić, gdy był z nią sam na sam. Co się zmieniło? Czy to kwestia Lydii? Jego własnej niepewności względem liderki Szeptaczy?
Większym zaskoczeniem jednak jest fakt, że Negan cały czas pracował z Carol. Prawdę mówiąc, to twist, którego nie szło przewidzieć pod żadnym pozorem - zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę zachowanie Carol, walkę Negana po stronie Szeptaczy i każdy detal, jaki do tej pory obserwowaliśmy. Tak, to motyw intrygujący - bardzo nawet! Tylko twórcy muszą teraz postarać się podwójnie, aby wyjaśnić widzom te motywacje, by to wszystko nabrało sensu, bo jest dużo pytań i niepewności.
The Walking Dead daje dobry, mocny i zaskakujący odcinek. Nie jestem do końca przekonany, czy śmierć Alfy na tym etapie serialu nie jest zbyt pospieszna, bo pozbywanie się tak szybko największego atutu. Oczywiście to nie oznacza koniec wojny, bo Beta ma się dobrze... W tym wszystkim zbyteczny wydaje się Eugene, ale przynajmniej już wiemy, że jego wątek raczej ma związek z kolejną większą historią.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat