Totem – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2017Fabularny debiut Jakuba Charona zapowiadany był jako kino gangsterskie, którego jeszcze u nas nie było. Jestem w stanie się z tym zgodzić, bo tak złego filmu nie powstydziłby się nawet Patryk Vega.
Fabularny debiut Jakuba Charona zapowiadany był jako kino gangsterskie, którego jeszcze u nas nie było. Jestem w stanie się z tym zgodzić, bo tak złego filmu nie powstydziłby się nawet Patryk Vega.
Samo pojawienie się tego filmu w kinach jest z pewnością dużą zasługą reżysera, scenarzysty i montażysty w jednym, czyli Jakub Charon. Pełniąc jednak te wszystkie role jednocześnie, dał nam produkcję niedokończoną i z mnóstwem wad. Kino gangsterskie często uczy pokory, tego niestety nie nauczył się reżyser, tego też nie uczy w swoim filmie.
Do tego w obsadzie są dwa znane nazwiska raperów, Soboty i Popka, które miały przyciągnąć do kin nie tylko widzów spragnionych tego typu kina, ale także fanów wspomnianych muzyków. O ile ten pierwszy pojawia się na ekranie dość często, tak ten drugi występuje raptem kilka sekund i (na szczęście) nie wypowiada żadnego słowa. Jest to zdecydowanie zbyt krótko, by promować film jego nazwiskiem. To powinno pozostać w sferze ciekawostki, krótkiego cameo.
Sam koncept wydawał się być ciekawy. Mamy tutaj historię bandyty-narkomana z braterskim konfliktem i porachunkami z serbską mafią w tle. Są też gołym okiem widoczne inspiracje cyklem PusherNicolas Winding Refn. Na inspiracjach i aspiracjach reżysera się kończy, bo finalny twór Charona trudno jest w ogóle nazwać filmem. W Totem mało jest psychologi postaci. Bohaterowie nie są w stanie nas zainteresować, główny bohater Dziki nie angażuje nas w swoją historię. Mało jest też tutaj fabuły, akcja miota się przez cały film bez celu, a w dodatku całość jest niezwykle nużąca.
Kuleje tu wszystko, od scenariusza po realizację. Dźwięk w tym filmie woła o pomstę do nieba. Trudno jest zrozumieć większość dialogów, bohaterowie zdają się wypowiadać w zupełnie obcym języku (nie chodzi tutaj akurat o serbską mafię). Jedyne słowa, które można bez problemu zrozumieć, to często pojawiające się bluzgi. Przez to jeszcze trudniej wyłapać, co następuje w fabule. Praca kamery też nie pomaga w odbiorze całości. Kamera lata na wszystkie strony, praktycznie nie ma tu stałych ujęć. Przez ciągle zbliżenia na twarze, nie widzimy otoczenia, w którym rozgrywa się akcja filmu.
Charon na swój fabularny debiut wybrał kino gatunkowe. Owszem, mamy tutaj gangsterskie porachunki, brudny świat, narkotyki i prostytutki. Problem jednak w tym, że całość zmierza donikąd. Główny bohater Dziki (Karol Bernacki), brat szefa gangu, cały film pakuje się w kłopoty, krzyczy i wciąga co popadnie. Snuje się po ekranie, czasem zechce komuś obić twarz. Nie prowadzi to do żadnej konkluzji, a oglądanie go na ekranie nie absorbuje uwagi widza, która i tak wystawiona została na próbę.
Totemnie uzyskał jednak najgorszej możliwej oceny. A to dlatego, że są dwie pozytywne rzeczy, które można o nim napisać. A nawet trzeba! Są sceny, które wypadają naprawdę autentycznie. Można wiele słów powiedzieć w stronę aktorów, ale niektóre ogląda się dobrze i chciałoby się więcej. Pod warunkiem oczywiście, że w linie dialogową zostanie wpisanych trochę więcej słów niż tylko wulgaryzmy, a dźwiękowiec pozwoli nam je zrozumieć. Jest też kilka momentów, gdzie widać sprawną rękę Charona. Widocznie reżysera pokonał przerost ambicji, ale jest tam jakieś światełko w tunelu.
Od scenariusza po realizację - Totem jest tragiczny. Widać, że część aktorów po raz pierwszy wystąpiła przed kamerą. Są udane sceny, ale całość jest wyzwaniem dla widza, który dwie godziny musi wysiedzieć w kinie i starać się zrozumieć chociaż część dialogów. Seans jest nudny i bez polotu, a to najgorsze, co może się przydarzyć każdej produkcji z małym budżetem.
Źródło: Zdjęcie główne: YouTube
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat