Uniwersum DC – Odrodzenie – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 17 sierpnia 2017Uniwersum DC – Odrodzenie to jeden z najważniejszych komiksów, które w ostatnim czasie ukazały się na polskim rynku. Świat DC wkracza dzięki niemu w kolejną fazę, a na kartach historii odczujemy obecność zupełnie nieoczekiwanych w tym miejscu, legendarnych bohaterów.
Uniwersum DC – Odrodzenie to jeden z najważniejszych komiksów, które w ostatnim czasie ukazały się na polskim rynku. Świat DC wkracza dzięki niemu w kolejną fazę, a na kartach historii odczujemy obecność zupełnie nieoczekiwanych w tym miejscu, legendarnych bohaterów.
Choć Nowe DC Comics znacznie zwiększyło sprzedaż komiksów DC, wiele z zastosowanych w tej erze rozwiązań po dziś dzień jest przedmiotem ożywionej dyskusji wśród fanów. Projekt przetrwał ledwie pięć lat, zapotrzebowanie na nową perspektywę w podejściu do superbohaterów wydawało się ogromne. Pod koniec zeszłego roku komiksowy gigant zdecydował się więc na kolejny restart swojego uniwersum. Numeracja niektórych serii uległa zmianie, wracały dawno niewidziane postacie, a sama firma, szukając nowych czytelników, pragnęła jednocześnie odwołać się do sentymentów starszych odbiorców. Jednym z głównych architektów całego przedsięwzięcia był Geoff Johns, ten sam, który jak nikt inny rozumiał wszystkie dobre i złe strony Nowego DC Comics. To jemu powierzono zadanie położenia fundamentów pod kolejną inicjatywę wydawnictwa. Było to o tyle utrudnione, że zmierzając ku nowej wizji świata DC Johns musiał podjąć swoistą korespondencję z wszystkim tym, co w uniwersum ukształtowanym przez następstwa Flashpointu szwankowało. W ten sposób rodził się komiks Uniwersum DC - Odrodzenie. Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że z perspektywy czasu, niezależnie od prezentowanego przez siebie poziomu, będzie on jedną z pozycji obowiązkowych dla fanów trykociarzy.
Komiks liczy sobie jedynie 104 strony, w dodatku sporą jego część zajmują rozmaite dodatki. Nie liczcie również na zamkniętą opowieść – fabuła jest tu wyłącznie punktem wyjścia do szeregu rozmaitych historii, które zostaną ukazane w ramach serii Odrodzenie. Narratorem jest Wally West, stawiający pierwsze kroki w świecie superbohaterów jako Kid Flash, następnie kontynuujący swoją misję jako kolejna inkarnacja Szkarłatnego Sprintera. Gdy inni herosi nie zdają sobie sprawy, że otaczająca ich rzeczywistość jest przekłamana, a oni sami walczyli ze złem przez długie lata, stopniowo wchłaniany przez Moc Prędkości West podejmie desperacką próbę kontaktu ze swymi dawnymi kompanami. Problem polega na tym, że nikt Wally'ego nie pamięta, przywołanie wspomnień wydaje się niemożliwe, a ciało narratora lada moment rozpadnie się i zniknie w odmętach czasoprzestrzeni. Śmierć jest już naprawdę blisko, jednak nawet w takiej chwili nie warto się poddawać. Tym bardziej, że kluczowe znaczenie dla fabuły mają trzy słowa: nadzieja, inspiracja i dziedzictwo.
Johns doskonale panuje nad narracją – nawet przez moment nie będziemy mieli wątpliwości, że scenarzysta zatracił gdzieś obrany przez siebie kierunek fabularny. Co więcej, nieco bardziej obeznani z uniwersum DC czytelnicy mogą odnieść wrażenie, że praca twórcy zanurzona jest w potężnej wizji, która znajduje się u podstaw całego Odrodzenia. Jeśli nawet niektóre wątki wydają się kompilacją dobrze nam już znanych i wykorzystywanych co rusz motywów komiksowych, to doskonale rezonują one w szerszym kontekście całej opowieści. Na każdym kroku lektury czuć, jak mocno Johns kocha ten świat i jego bohaterów. Przeskoki pomiędzy kolejnymi kadrami są niezwykle subtelne, w dodatku nad całą historią roztacza się jeszcze aura większej tajemnicy - jest tu przecież nienazwana wprost superinteligencja, a także mniej lub bardziej czytelne nawiązania do... Watchmen. Zwróćmy uwagę, że nawet układ kadrów hołduje legendarnej powieści graficznej Alan Moore, a przecież im bliżej finału, tym bardziej świat Watchmenów będzie odciskał swoje piętno na uniwersum DC. Niektórzy z nas wezmą ten zabieg za próbę zaprzęgnięcia legendy do pracy nastawionej na profity finansowe - ot, sztuka zanurzona w otchłani komercji. Wydaje się jednak, że na ferowanie wyroków w tej sprawie jest jeszcze zbyt wcześnie.
Sęk w tym, że poza Strażnikami karty tej pozycji przepełnione są szeregiem innych nawiązań komiksowych, które mogą stanowić potężną barierę dla okazjonalnego czytelnika. W pewnym momencie historii przewijają się w niej postacie, o których większość z nas nie ma bladego pojęcia, by przywołać choćby Johnny'ego Thundera, dawnego członka Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości. Są również odwołania do komiksów Crisis on Infinite Earths czy Flashpoint, a także do niektórych pozycji z Nowego DC Comics. To bodajże największy mankament opowieści, która, jeśli faktycznie porządkuje uniwersum, robi to z ukłonem wyłącznie w stronę doskonale w nim obeznanych czytelników. Na całe szczęście z pomocą przychodzi nam Wydawnictwo Egmont, które w dodatkach zamieściło Przewodnik po Odrodzeniu autorstwa Tomasza Sidorkiewicza - starannie przemyślany tekst, który ma pomóc odbiorcom w kategoryzowaniu i usystematyzowaniu wydarzeń, z którymi wcześniej się zapoznali. Same dodatki są mocną stroną polskiego wydania; znajdziemy tu również m.in. grafiki koncepcyjne, obrazujące zmiany w wizerunku konkretnych postaci, galerię okładek czy wstęp szefowej DC Entertainment, Diane Nelson. Ten ostatni tekst, choć w większości będący przesłodzonym peanem na cześć Johnsa, akcentuje to, co w zamierzeniu ma być w Odrodzeniu najważniejsze - pasję i miłość do świata superbohaterów.
Żadnych zastrzeżeń nie budzi także warstwa graficzna. Rysownicy, tacy jak Phil Jimenez, Ethan Van Sciver czy Ivan Reis, to osoby pracujące już wcześniej z Johnsem i doskonale pojmujące jego koncepcje. Ich praca sprawnie komponuje się z zamysłami scenarzysty - cała grupa twórców umiejętnie balansuje gdzieś na granicy podniosłego (choć nieocierającego się o pompatyczność) wydźwięku historii, zaakcentowanej w niej nadziei i nostalgicznych nawiązań do wydarzeń z przeszłości.
Szkoda, co prawda, że Johns w komiksie Uniwersum DC - Odrodzenie postawił mnóstwo pytań, praktycznie w ogóle nie udzielając na nie odpowiedzi. Jeśli spojrzymy jednak na opowieść z szerszej perspektywy, traktując ją jako wstęp do większej inicjatywy, broni się ona naprawdę dobrze. Czuć, że scenarzysta chce tchnąć w postacie nowego ducha, a całe uniwersum bezpiecznie przeprowadzić w nowe rejony bez szkody i dla DC, i czytelnika. Takie podejście, przepełnione pasją, gdzie serce w pracy twórczej jest równie istotne jak rozum, wróży dobrze w kontekście zapoznawania się z kolejnymi historiami z Odrodzenia, które lada moment zadebiutują na polskim rynku.
Źródło: Zdjęcie główne: DC
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat