Upadające Imperium - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 6 marca 2019John Scalzi w Upadającym Imperium eksploruje czas tuż przed załamaniem się podstawy istnienia kosmicznej wspólnoty ludzkości – zegar tyka nieubłaganie i wcale nie oznacza to zawieszenia wojen politycznych. Wręcz przeciwnie.
John Scalzi w Upadającym Imperium eksploruje czas tuż przed załamaniem się podstawy istnienia kosmicznej wspólnoty ludzkości – zegar tyka nieubłaganie i wcale nie oznacza to zawieszenia wojen politycznych. Wręcz przeciwnie.
John Scalzi rozpoczął nową serię science fiction i tytuł pierwszego tomu nie pozostawia wątpliwości - Upadające Imperium to powieść naznaczona swoistym odliczaniem do końca imperium w zastanej postaci. Wysoka stawka, urozmaicone postaci i intrygi polityczne tworzą kolorowy obraz i dają solidną podstawę dla następnych części.
Wspólnota to gromada ludzkich habitatów rozrzuconych w różnych miejscach kosmosu, połączona więzami handlowymi zgodnie z założeniem, że żadna kolonia nie może być samodzielna. Transport i komunikacja na większe odległości odbywa się w Nurcie – słabo poznanej anomalii fizycznej, która łączy różne miejsca i pozwala podróżować między nimi stosunkowo szybko, chociaż prędkość światła jest wciąż nieosiągalna. Nurt jest podstawą istnienia Wspólnoty, której naczelna władza w postaci imperoksa, potomka założycielki rodu, mieści się na Hubie – kolonii umiejscowionej w punkcie, który zbiera wszystkie znane Nurty i pozwala kontrolować handel. Ludzkość zamieszkała na planetach i księżycach, które nie są przyjazne do zamieszkania, poza Kresem, jedyną planetą, która pozwala na życie na powierzchni. Handel jest niezbędny dla przeżycia w habitacie na dłuższą metę, a handel może się odbywać tylko dzięki cudowi Nurtu. Ale Nurt okazuje się tracić stabilność – pojawiają się przesłanki wskazujące, że w ciągu kilku lat wszystkie połączenia znikną, a świadomość tego faktu ma tylko kilka osób.
Upadające Imperium to po części space opera, ale przede wszystkim thriller polityczny – walka o władzę i zasoby wspierające tę władzę nie różni się zbytnio od jakiejkolwiek innej znanej nam z literatury. Najważniejsza jest informacja, zdobycie jej, wykorzystanie i przekazanie nieprawdziwych danych przeciwnikowi tak, by się nie zorientował. Planowanie na wiele lat do przodu w drobnych szczegółach, nawet jeśli jest to objęcie władzy nad małą planetą gdzieś daleko. Nie można powiedzieć, że warstwa konfliktów politycznych jest oryginalna i nieprzewidywalna, ale z pewnością pomaga fakt, że przez fabułę prowadzą czytelnika nietuzinkowe postaci, szczególnie w postaci pewnej dziedziczki o niewyparzonym języku i czerpiącej przyjemność z wygrywania drobnych starć. Zdecydowanie jest to najbarwniejsza postać, przez co inni bohaterowie, z założenia będący nieco bardziej powściągliwi w swoich czynach, mogą wydawać się płascy i trochę nudni.
Cykl rozpoczęty przez Upadające imperium zapowiada się ciekawie, szczególnie, że autor sam postawił przed sobą kilka ograniczeń fabularnych. Stawka jest wysoka, odliczanie rozpoczęte, deadline ustalony dość ściśle. A przy tym Scalzi zostawił kilka pytań bez odpowiedzi i pozostaje czekać cierpliwie na kolejne tomy.
Źródło: fot. nieZwykłe
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat