White Collar – 03×05 #1
Piąta odsłona 3 sezonu White Collar ukazała nam zgoła odmienne oblicze tego serialu. Tak jak byliśmy przyzwyczajeni do starej czołówki otwierającej każdy odcinek (która mam nadzieję powróci), tak samo przywykliśmy do tego, że pierwsze skrzypce gra Neal Caffrey. Tym razem twórcy jednak postanowili nam zaserwować najzabawniejszy odcinek z agentem Burke w roli głównej. Jak tego dokonali?
Piąta odsłona 3 sezonu White Collar ukazała nam zgoła odmienne oblicze tego serialu. Tak jak byliśmy przyzwyczajeni do starej czołówki otwierającej każdy odcinek (która mam nadzieję powróci), tak samo przywykliśmy do tego, że pierwsze skrzypce gra Neal Caffrey. Tym razem twórcy jednak postanowili nam zaserwować najzabawniejszy odcinek z agentem Burke w roli głównej. Jak tego dokonali?
Jak już przyzwyczaili nas twórcy, sezon zaczęli z wysokiego C zakreślając wątek główny, który będzie rozwijany aż do wielkiego finału. Będzie on przeplatany oczywiście tzw. „jednoodcinkowacami” , czyli krótkimi historiami nie związanymi ze skradzionymi dziełami z niemieckiego U-boota, które będziemy mogli śledzić co tydzień przez ok. 40-parę minut, obserwując zmagania naszych bohaterów z szarą codziennością.
Na ten tydzień showrunnerzy zaplanowali nam sporą dawkę humoru. Na dzień dobry poznajemy „czarną wdowę”, czyli panią, która ma niezwykły pociąg do zabijania w niewyjaśnionych okolicznościach świeżo poślubionych, niezwykle bogatych panów. Jak więc wiadomo, trzeba było wysłać kogoś pod przykrywką. Wszyscy z pewnością zawyrokowali w tym momencie na Neala, który miałby uwieść ową niezwykłą damę. I tu mamy już pierwszą niespodziankę. Na aukcję randek (panie wybierają panów) zostają wysłani: Caffrey, Jones i Burke oraz Diana, która będzie próbowała w międzyczasie wydobyć jakieś informacje od owej Seleny – pani killer. Wbrew powszechnemu mniemaniu to właśnie Peter ma zdobyć jej względy, a znając uzdolnienia naszego agenta w sprawach damsko-męskich, powoduje to przezabawne sytuacje. W zwróceniu uwagi na siebie niewątpliwie pomaga mu Neal, odbierając komórkę podczas każdego z flirtów, chcąc zniechęcić płeć przeciwną do wybrania naszego uroczego kanciarza (swoją drogą, kochane panie: czy aż tak was irytuje to, gdy mężczyzna podczas flirtu bardziej interesuje się komórką niż wami?). Suma summarum, akcja przynosi zamierzony efekt, Peter zostaje wybrankiem Seleny i jest zmuszony udać się z nią na randkę.
To powoduję reakcję domina. Neal z Diana mają niezły ubaw z szefa, siedząc w furgonetce na podsłuchu. Z momentu na moment Burke wpada w coraz ciekawsze sytuacje. Co prawda z początku rozmowa wychodzi mu całkiem nieźle, ale wreszcie popełnia pierwszą gafę twierdząc, że grają jego ulubioną piosenkę. To oczywiście prowadzi do tańca. Wszystko byłoby zapewne dobrze, gdyby nie chodziło o tango. To już zrodziło prawdziwe opresje. Lekka konsternacja, brak umiejętności tanecznych, ktoś był momentalnie „ugotowany”. Niestety tę chwilę radości na naszych twarzach przerywa Selena, która bardzo umiejętnie poprowadziła swojego partnera i cała sytuacja została zwieńczona oklaskami po wyjątkowym tańcu. Następny przystanek to oczywiście wspólna noc u wybranki. Już na samą myśl o tym, co wyobrazi sobie El, nasz agent dostawał białej gorączki. Z nieukrywaną przyjemnością ogląda się zakłopotanie przyszłego pana młodego kuszonego przez atrakcyjną kobietę. Z kłopotliwej sytuacji zostaje wyciągnięty nie przez kogo innego jak konsultanta biura, pomysłowego Caffreya.
W miarę jak śledztwo posuwa się dalej, Burke jest zmuszony do kolejnej randki z zabójczą kobietą. Wszystko miało pójść jak po maśle, jednak perypetiom nie ma końca. Nietypowa para za namową płci pięknej jest zmuszona udać się do mieszkania przyszłego narzeczonego. Z wiadomych względów, Peter nie mógł się udać do siebie, więc bez wahania psuje romantyczny wieczór Sary i Neala, wpadając przy tym w nie lada kłopoty. Wcześniej przygotowana kolacja nie jest w stanie ugłaskać Seleny, która natarczywie prosi o jej sportretowanie. Jak wiadomo, nasz agent nie grzeszy umiejętnościami artystycznymi i musi natychmiast coś wymyślić. Na całe jego szczęście ma za ścianą swojego ulubionego konsultanta, który naprędce wykonuje portret patrząc przez lustro fenickie. Jednak, żeby nie było za pięknie, artysta postanowił zrobić psikus swojemu przełożonemu. Mianowicie dorysował na palcu damy pierścionek zaręczynowy. Scena pełna konsternacji kończy się przyjętymi oświadczynami.
To prowadzi do punktu kulminacyjnego odcinka. Za organizację wesela bierze się nie kto inny jak El. Obserwując rozmowę pary Seleny i Petera z Elizabeth trudno zachować powagę, gdyż jest ona pełna dygresji między wierszami. Ponadto, gdy patrzymy na wymianę spojrzeń pomiędzy właściwym małżeństwem, to ręce same składają się oklasków. Nie wiem, ile twórcy nad nią pracowali, ale ta scena była majstersztykiem. Wszystko kończy się na wieczorze kawalerskim, podczas którego Burke zbiera dowody na wspólnika Seleny i ostatecznie aresztuje „czarną wdowę” za zabójstwa i wyłudzanie pieniędzy. O ile przez cały odcinek uśmiech rzadko schodził z naszej twarzy, o tyle ostatnia scena na pewno nas wzruszyła. Było to idealne zakończenie. Peter bierze ponowny ślub z El w kameralnej aranżacji mieszkania Neala. W związku z tym, że twórcy obiecali nam najzabawniejszy odcinek, to tego ślubu udziela Mozzie, który błogosławi parę mniej więcej tymi słowami: „pan garniturowy i pani garniturowa”, co wywołuje na sam koniec niekontrolowany wybuch śmiechu.
Wiele razy już oglądaliśmy Petera jako postać pierwszoplanową. Po raz pierwszy jednak został pokazany w tak zabawny i nieszablonowy sposób. Niewątpliwie taki odcinek był potrzebny, gdyż już w następnych spodziewam się lekkich odnośników do wątku głównego sezonu i zawiązania akcji. Mam jednocześnie nadzieję, że dalsza część obecnego sezonu będzie również na tak wysokim poziomie, jak poprzednich, czego wam i sobie życzę.
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat