Więcej niż myślisz – recenzja filmu
Więcej niż myślisz to nowy film platformy Netflix i zwycięzca konkursu głównego prestiżowego Tribeca Film Festival, na którym otrzymał nagrodę za najlepszy amerykański film narracyjny. Alice Wu z przytupem powróciła do reżyserii po ponad 15 latach.
Więcej niż myślisz to nowy film platformy Netflix i zwycięzca konkursu głównego prestiżowego Tribeca Film Festival, na którym otrzymał nagrodę za najlepszy amerykański film narracyjny. Alice Wu z przytupem powróciła do reżyserii po ponad 15 latach.
Więcej niż myślisz to współczesna wersja sztuki Cyrano de Bergerac autorstwa Edmonda Rostanda, przeniesiona na grunt amerykańskiego liceum w niewielkim miasteczku. Pochodząca z Chin Ellie Chu, wzorowa uczennica (dorabiająca przy okazji na pisaniu wypracowań za innych uczniów), postanawia pomóc sympatycznemu, choć mniej rozgarniętemu futboliście, Paulowi, pisać listy do Aster – dziewczyny, w której oboje się kochają, choć Ellie nie zamierza się do tego przyznać. Z każdym kolejnym listem dziewczyna coraz bardziej oczarowuje obiekt westchnień, co przychodzi jej z łatwością – jak się okazuje, obie nastolatki wiele łączy, począwszy od zamiłowania do sztuki, a na poczuciu wyobcowania skończywszy. Jak łatwo przewidzieć, podobna sytuacja nie może obyć się bez komplikacji.
Cyrano de Bergerac w wykonaniu Alice Wu wykracza poza towarzyszące różnym inkarnacjom tej historii ograniczenia i nieśmiało korzysta z kilku przekornych pomysłów. Oczywiście, Więcej niż myślisz to jedna z tych lżejszych, uroczych komedii, niepozbawionych jednak charakteru i indywidualności. Wu subtelnie i z wyczuciem porusza się po powierzchniach związanych z problematyką złożoności emocjonalnej, imigracji, rasizmu czy homoseksualizmu. Ukłony należą się reżyserce przede wszystkim za obdarowanie filmowych nastolatków adekwatną dojrzałością emocjonalną, co czyni trio głównych bohaterów wiarygodnymi. Obraz ukradkiem zagląda pod ich powierzchowność, nie odkrywa wszystkich kart, a podgląda, stopniowo odsłaniając kotarę: pracowita i inteligentna Elle jest tak bardzo pochłonięta własną samotnością, że nawet nie zauważa, gdy ktoś życzliwy okazuje jej zainteresowanie i chęć nawiązania przyjaźni. Paul nieudolnie stara się udawać kogoś, kim nie jest (i już nigdy nie będzie), zasłaniając swe prawdziwe oblicze, które może uczynić go atrakcyjnym w zupełnie innej sferze. Aster to dziewczyna piękna, a jednocześnie bystra i wnikliwa, świadoma wynikających z urody społecznych konsekwencji.
Film sięga po klasyczne teksty kultury (przede wszystkim literaturę), wyrywa z nich fragmenty, odziera z kontekstu i obala. Podobne zabiegi wydają się raczej wyprane z gracji, doskonale jednak wpasowują się w kontekst nastoletnich, chaotycznych poszukiwań. Ostatecznie cała trójka to osoby samotne, choć każde na inny sposób. Myli się więc cytowany Sartre – piekło to nie inni ludzie. Nie muszą nim być. Nieco chaotyczne i wybijające z rytmu zakończenie nie psuje tego niezbyt odkrywczego, ale poczciwego i wartego odnotowania przez zagubionych nastolatków wydźwięku.
W pierwszych minutach filmu Ellie, będąca offową narratorką, wyznaje: "jeśli dotąd nie zgadliście – to nie jest historia miłosna, a przynajmniej nie taka, w której spełniają się pragnienia". To prawda i warto tę szczerość docenić – Alice Wu proponuje młodym dorosłym coś więcej, niż pstrokatą wydmuszkę o nastoletnich romansach.
Zobacz także:
Poznaj recenzenta
Michał JareckiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat