Wieczne zło: Ewolucja źródłem nieszczęść – recenzja
Data premiery w Polsce: 10 listopada 2015Opublikowany w ramach Nowego DC Comics album Wieczne zło jest ciekawy, mimo iż powtarza schemat znany z wielu poprzednich historii. To sprawnie napisana standardowa opowieść.
Opublikowany w ramach Nowego DC Comics album Wieczne zło jest ciekawy, mimo iż powtarza schemat znany z wielu poprzednich historii. To sprawnie napisana standardowa opowieść.
W teorii jest nawet nieco innowacyjnie: oto bohaterami Forever Evil są ci źli, na czele z Lexem Luthorem. Zamiast kolejnej już historii z Supermanem, Flashem czy Wonder Woman dostajemy więc coś innego, pokazującego odmienną perspektywę. Na arenę wprowadzone zostają też nowe potężne i bezwzględne postacie, jak Ultraman czy Deathstorm, wchodzący w skład Syndykatu Zbrodni – tych złych z innego wszechświata, którzy są tak źli, że nasi ziemscy źli wydają się jakby lepsi.
Problem w tym, że wszystkie inne elementy to już powtórka z rozrywki. Zacznijmy od motywacji Syndykatu – rzecz jasna musi się on wiązać z perfidnym rozumieniem ewolucji i selekcji naturalnej jako wymówki dla hasła o przetrwaniu najsilniejszych i mordowaniu tych słabszych. Znacie to skądś? Co drugi komiksowy złoczyńca ostatnio cytuje Darwina. Dołóżmy do tego utarty do bólu schemat fabularny, czyli wstęp, w którym ci źli niemalże zgniatają tych dobrych, którzy jednak wkrótce podnoszą głowy, jednoczą się i kontratakują. Taka nieudolna próba wzmacniania dramaturgii.
Mimo tych problemów Forever Evil broni się w szczegółach. Raz, że Luthor to postać ciekawsza od choćby Supermana, bo też słabiej go znamy, a i jego motywacje są ciekawsze; w tym albumie wybitnie sprawdza się zwłaszcza relacja Luthora ze stworzonym przez niego Bizarro. Dwa: bezwzględność i potęga Syndykatu dodają całej historii nieco smaczku, bo jest nieco brutalniejsza niż standardowe komiksy z Nowego DC. Wreszcie trzy: rysunki Davida Fincha i kolory Sonii Oback prezentują się bardzo ciekawie, a mroczna paleta barw udanie oddaje atmosferę tej historii.
Największym problemem Forever Evil pozostaje więc schemat fabularny. Po pierwsze - jest ograny, a po drugie - proporcje są tu źle wyważone, więc po przydługim rozwinięciu następuje pospieszne zakończenie, w którym cała sytuacja rozwiązywana jest przez kilka mordobić.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat