Wiedźmin: sezon 2, odcinek 1 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 20 grudnia 2019Wiedźmin Netflixa doczekał się 2. sezonu i już wszystkie odcinki są dostępne na platformie. Przygotowaliśmy dla Was recenzję pierwszego odcinka serialu ze spoilerami.
Wiedźmin Netflixa doczekał się 2. sezonu i już wszystkie odcinki są dostępne na platformie. Przygotowaliśmy dla Was recenzję pierwszego odcinka serialu ze spoilerami.
Wiedźmin od Netflixa w swoim premierowym sezonie podzielił publikę w Polsce, ale za to cieszył się relatywnie dużą popularnością wśród widzów z reszty świata. Twórcy mają swobodę interpretacyjną, więc prawdopodobnie sytuacja znacząco się nie zmieni i fani książek w naszym kraju dalej będą niezadowoleni z tego, co zgotował im Netflix. Poprzednio spora krytyka nie dotyczyła zmian, ale narracji i sporego chaosu, który wkradł się do opowieści adaptującej oryginalne opowiadania powiązane jedynie osobą Geralta. Była więc duża nadzieja na to, że w nowym sezonie uda się uniknąć problemów z tym związanych. I faktycznie, linearna historia jest lepiej strawna, ale i tym razem nie udało się uniknąć zaniedbań. O tym jednak przekonacie się przy kolejnych epizodach, bo nie mam wątpliwości, że premierowy odcinek nowego sezonu wywoła najmniej kontrowersji. Dokonano niewielu zmian względem oryginału i czuć to w warstwie fabularnej - adaptacja opowiadania Ziarno Prawdy wybrzmiewa w najlepszy możliwy sposób, wprost cytuje słowa serwowane przez Sapkowskiego w swojej prozie.
Ziarno Prawdy jest luźną wariacją na temat Pięknej i Bestii, podszytą tragedią wplątaną w los Nivellena, szlachcica zmienionego w stwora przez rzucony na niego urok. Jeszcze jako młody mężczyzna przed wieloma laty dopuścił się karygodnego czynu, rabując wraz ze swoimi ziomkami świątynię Coram Agh Tera. W pewnym momencie towarzysze z jego drużyny rzucili się na jedną z kapłanek i nakazali mu zgwałcenie jej. W trakcie bestialskiego aktu kapłanka rzuciła klątwę na Nivellena i zmieniła go w bestię. Bliźniaczą historię otrzymujemy w odcinku otwierającym nowy sezon, ale dokonano przyjemniej trzech istotnych zmian względem oryginału - do fabuły dopisana została Ciri, która razem z Geraltem zmierza do Kaer Morhen; Nivellen i Geralt poznali się w przeszłości, w której wiedźmin pomógł młodemu wówczas chłopakowi w zabiciu potwora; Nivellen wyjawia swoją tajemnicę dopiero na koniec odcinka. W każdym z tych trzech aspektów zmiany okazały się korzystne względem dzieła Sapkowskiego - dajemy szansę na rozwój relacji Geralta i Ciri, dowiadujemy się więcej o wiedźminie, który bywa uroczym gościem, a także wpisujemy opowieść w uniwersalne ramy potępiające czyny gwałcicieli.
W serialowej historii nie zabrakło też wampirzycy, którą Nivellen karmił swoją krwią, i "żyjącej" posiadłości stwora. Wiele motywów zostało wziętych z materiału źródłowego, co dodatkowo wzmocnione zostało magią ekranu - bardzo kreatywnie twórcy przeplatają wątki komediowe z horrorem. Gdy udajemy się do magicznego domu Nivellena, dostajemy całe mnóstwo pomysłowych i bardzo zabawnych scen, jak chociażby ta, kiedy stwór, Geralt i Ciri zabierają się do wspólnego posiłku. Wielką przyjemnością okazało się dla mnie obserwowanie otoczenia i wspomnianego domu przypominającego moje wyobrażenia pojawiające się podczas pierwszej lektury opowiadania. Język Sapkowskiego mógł wreszcie popłynąć strumieniami, co zaowocowało sporą liczbą ironicznych, ale autentycznie zabawnych gagów. Duża w tym zasługa nie tylko wykorzystującego każdą minutę na ekranie Kristofera Hivju, ale też odmienionego Geralta w wykonaniu świetnego Henry'ego Cavilla. Scenariusz kreśli nam go jako gościa, którego naprawdę da się lubić. Cavill chciał zbliżyć swojego bohatera do wizerunku z książek, aby więcej mówił i odsłonił swoją filozoficzną stronę. To udaje się podczas dialogu wiedźmina z Nivellenem - debatują o zmieniającym się świecie, ale też miłości, co było podkreślane w opowiadaniu Sapkowskiego. W każdej baśni jest ziarno prawdy... i prawdą jest, że to znakomity odcinek mocno bazujący na prozie autora, a każda zmiana wypada z korzyścią dla serialu. Jak przekonacie się wraz z obejrzanymi kolejnymi odcinkami, nie zawsze jest to regułą.
Należy jeszcze raz podkreślić umiejętne lawirowanie między konwencjami, co mogłoby być najmocniejszą cechą serialowego Wiedźmina. W trakcie jednego odcinka dostajemy magiczny i robiący sobie żarty dom, a także pełzającą w nim po dachach wampirzycę w horrorowy sposób człapiącą w stronę łóżka Ciri. Z ekranu bije gotycki klimat połączony z baśniowością, bo w końcu oglądamy w tym odcinku adaptację znanej baśni. Nie brakowało też scen akcji z udziałem właśnie bruxy o imieniu Vereena i wiedźmina. Starcie nie było specjalnie długie, ale na tyle intensywne i treściwe, że dawało dużo frajdy podczas oglądania. Najważniejsze jednak, że walka nie była tylko atrakcją, ale zbudowała dynamikę w relacji Geralta i Ciri, ponieważ dziewczyna mogła po raz pierwszy zobaczyć wiedźmina w akcji. W Ziarnie prawdy twórcy poradzili sobie niemal z każdym elementem, jeśli chodzi o dramaturgię, a także uwspółcześnienie przekazu samego opowiadania.
Wydarzenia w Ziarnie prawdy przeplatane są skutkami i konsekwencjami bitwy o Sodden. Oglądamy stosy ciał i dowiadujemy się, że Yennefer jednak przeżyła, chociaż tej świadomości nie mają najważniejsi dla niej bohaterowie - Geralt (docierający wreszcie na plac boju) oraz Tissaia. Ta ostatnia traci nadzieję na odnalezienie Yennefer. Geralt także musi uporać się ze stratą czarodziejki, co będzie wplecione w jego rozmowę o miłości z Nivellenem. Są to drobne zmiany względem książek, ale jak najbardziej uzasadnione, bo zwyczajnie działają z perspektywy ekranu. Widzowie mają jednak większą wiedzę na temat świata przedstawionego i widzą żywą Yennefer w towarzystwie Fringilli Vigo.
Pamiętam małe rozczarowanie tym, jak showrunnerka, Lauren Schmidt Hissrich zaadaptowała w pierwszym sezonie Mniejsze zło, jedno z moich ulubionych opowiadań. Historia wypadła nawet nie jak streszczenie, ale dużo uboższa wersja porzucająca najciekawsze dylematy i motywy. Tego błędu nie popełniono z Ziarnem prawdy - mamy tutaj wszystko, co najistotniejsze dla historii, całą jej esencję. Wzmocniono nawet puentę, w której nie ma przebaczenia dla haniebnego czynu. Świetnie w odcinku wypada także rozłożenie akcentów - dobrze przeplatano akcję w domu Nivellena z Aretuzą i Yennefer oraz Fringillą. Dobre wyczucie dało szansę na podkreślenie istotności każdego z wątków. To bardzo mocny początek dający ogromną obietnicę. Czy zostanie ona dotrzymana? O tym porozmawiamy przy kolejnych okazjach.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat