Wikingowie: sezon 4, odcinek 10 (finał sezonu 4A) – recenzja
Finał sezonu 4A serialu Wikingowie ma wiele zalet, daje ogrom frajdy, ale też pozostawia zbyt duży niedosyt wynikający z popełnionych w poprzednich odcinkach błędów.
Finał sezonu 4A serialu Wikingowie ma wiele zalet, daje ogrom frajdy, ale też pozostawia zbyt duży niedosyt wynikający z popełnionych w poprzednich odcinkach błędów.
Trzeba przyznać, że Michael Hirst, kiedy trzeba, potrafi dać Vikings imponujący rozmach, który na ekranie sprawdza się wyśmienicie. Sceny akcji, bitwy i walki zawsze zachwycały w tym serialu i zapewniały sporo frajdy. Najnowszy odcinek ponownie wyciąga tę zaletę na pierwszy plan, prezentując emocjonujące i dobrze zrealizowane starcie armii Ragnara z żołnierzami Rollo. Miłą odmianą jest jednoczesne wprowadzenie świeżości, bo oto mamy pierwszy przypadek porządnej bitwy na rzece. Dostrzec w tym można, że stacja HISTORY pozwala twórcom na więcej, bo poziom ukazywanej przemocy w stosunku do walk z poprzednich sezonów wyraźnie jest wyższy. Krew się leje, kończyny są obcinane, a broń wbijana jest w różne miejsca w obrazowy sposób (scena kontrataku Flokiego z wbiciem noża w głowę). Ja to przyjmuję z wielką radością, bo poziom przemocy w bitwach wbrew pozorom jest ważnym czynnikiem wpływającym na ich realizm. W poprzednich sezonach zawsze był z tym problem; przez zbyt wyraźne stonowanie pojawiało się odczucie niepotrzebnej, acz delikatnej sztuczności. Tutaj tego nie ma - jest mocno i krwawo. Naprawdę daje to wiele rozrywki w tym odcinku.
Czytaj także: Co dalej w 4. sezonie Wikingów? Czy ta postać zginęła? Twórca omawia
W pewnym momencie rozgrywania konfliktu na statkach jednak popełniono błąd. Zamiast pokazać dojście do kulminacji, twórca za bardzo wyraźnie zaczął budować z tego wielki cliffhanger. Zranienie Flokiego, prawdopodobne zabicie Lagerthy i nagłe przerwanie walki Rollo z Ragnarem pozostawia nie tylko niedosyt, ale i niesmak. Bezpośredni konflikt Rollo z Ragnarem praktycznie od początku był prowadzony do bezpośredniego starcia, w którym ktoś powinien zginąć. Ten wątek był już wałkowany zbyt długo i powinien zostać zakończony satysfakcjonującym zamknięciem, a nie takim urwaniem. Sama walka Ragnara z Rollo lekko rozczarowuje - pierwsza część jest fajna, emocjonująca, ale gdy zaczęli na zmianę okładać się pięściami, stało się to niedorzeczne, karykaturalne i nudne. Gdzieś prysł czar i emocje, które to starcie powinno wywoływać. Gdzie to napięcie i niewiadoma? Coś tutaj nie gra. Największą niespodzianką jednak jest nie tylko urwanie wszystkiego, a brak śmierci Ragnara w tej bitwie. Twórca zrobił wszystko w tym sezonie, aby widzowie mieli tego bohatera dość, a teraz naprawdę sądzę, że ten serial wiele by zyskał bez jego obecności. Męczył niedorzeczny wątek z jego uzależnieniem, którego skutek nadal jest częściowo odczuwalny, gdy Ragnar przez większość czasu stoi i stroi miny. Chyba już nie da się uratować tej postaci.
Po raz pierwszy w tym serialu cesarz Karol pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Przeważnie był tchórzem, który nie wiedział, co robił, i chował się za tymi inteligentniejszymi i silniejszymi. Tutaj sam podejmuje działania w satysfakcjonującym tonie. Chociaż wykorzystanie przemocy w tym sezonie Vikings pozostawiało mieszane odczucia i czasem po prostu przekraczało granicę, niszcząc klimat serialu, ponownie jest to usprawiedliwione i pasuje. Brutalne i skuteczne pozbycie się manipulujących wrogów.
Fakt, że po zaledwie połowie odcinka bez zamknięcia jakiegokolwiek wątku dostajemy przeskok w czasie o kilka lat, jest niebywale frustrujący. Z jednej strony jest to irytujące, bo finał sezonu 4A to wielki cliffhanger, który nie daje fabularnej satysfakcji. Z drugiej ten przeskok może coś zmienić, wprowadzić świeżość i rozruszać serial, który ma aktualnie sporo problemów. Sceny sugerują przede wszystkim ważniejszą rolę Bjorna, który opowiada o wyprawie na Morze Śródziemne, a w końcu ta postać historycznie jest z tego znana, więc można założyć, że zobaczymy to w kolejnych odcinkach. Czuć w tych scenach dojrzałość Bjorna i większą pewność siebie, która nie jest ograniczona przez obecność Ragnara. Mamy też dorosłych synów Ragnara (Ubbe, Hrivsterk, Sigurd i Ivar). Nie licząc nieszczęsnej Aslaug, twórcy ani razu nie popełnili błędu w castingu. Zawsze trafiali idealnie z odtwórcami ról i po czasie postać wiele zyskiwała (jak choćby Alexander Ludwig w roli Bjorna). Na razie widać, że nowi aktorzy są dobrze wpasowani w konwencję i tworzą ciekawą grupkę, która może fajnie rozwinąć się w kolejnych odcinkach.
Vikings kończą sezon 4A odcinkiem tylko niezłym, bo zbyt wiele tu uczucia podbudowy pod ciąg dalszy niż jakiegoś zamknięcia i kulminacji wątków. Przeskok w czasie i nowości w obsadzie mogą dać wiele temu serialowi, ale już raczej czas, by pożegnać Ragnara. Nawet teraz, gdy jest stary i szalony, wydaje się niepotrzebny, a kontynuowanie jego historii może odbywać się na siłę. Najgorsze w tym będzie to, jeśli scenarzyści dalej będą wałkować rywalizację Ragnara z Rollo. Co za dużo, to niezdrowo...
Źródło: zdjęcie główne: Jonathan Hession / HISTORY
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat