Wisdom of the Crowd: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Rok temu zadebiutował serial APB o miliarderze, który kupił posterunek policji. Jedną z jego innowacji była aplikacja do zwalczania przestępczości. Wygląda na to, że komuś się spodobał pomysł aplikacji i wokół tego zrobił Wisdom of The Crowd. Szkoda, że nic z tego dobrego nie wychodzi.
Rok temu zadebiutował serial APB o miliarderze, który kupił posterunek policji. Jedną z jego innowacji była aplikacja do zwalczania przestępczości. Wygląda na to, że komuś się spodobał pomysł aplikacji i wokół tego zrobił Wisdom of The Crowd. Szkoda, że nic z tego dobrego nie wychodzi.
Od razu rzucają się w oczy podobieństwa do APB. Ba, w pewnym sensie można uznać, że to po prostu przerobiony i uproszczony koncept tamtego scenariusza, który tutaj jest budowany wokół jednego motywu. Ponownie mamy miliardera, którego napędza osobista strata i chęć uzyskania sprawiedliwości. Różnica taka, że nie ma policjantów, a jedynie współpracuje z komisariatem, a jego aplikacja nie ma służyć do zgłaszania przestępczości, ale do wprowadzania dowodów, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy. Proste, klarowne i czytelne. Mogę nawet rzec, że z potencjałem, który jest marnowany.
Twórcy szybko robią z tego zwykły i do tego bardzo przeciętnie zrealizowany procedural (skupienie na sprawach rozpisanych na pojedyncze odcinki). Niby jest sygnalizowany główny wątek, czyli rozwiązanie sprawy śmierci córki bohatera, który na szczęście nie zostaje zakończony w pilocie, tak jak to miało miejsce w APB. Kłopot w tym, że on szybko schodzi na trzeci plan i przypadkiem bohaterowie zajmują się zupełnie inną sprawą kryminalną. Mało odkrywczą, schematyczną i po prostu banalną. Każdy etap jest tak zwyczajny, mało absorbujący i po prostu pozbawiony czegoś interesującego. Śledztwo nudzi i nie ma w sobie nic, co nadałoby temu naciąganemu konceptowi charakteru.
A tak naprawdę jedna scena pokazuje pewien potencjał tytułowej mądrości tłumu, jeśli tak to w ogóle można nazwać. Moment, gdy wszyscy bez żadnego sensu idą za złoczyńcą z telefonami, by go pilnować, zanim przyjadą policjanci, jest ekstremalnie naciągany, ale zarazem mówi coś ważnego. Czy to bohaterstwo, czy to głupota ludzka? W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że złoczyńca znalazł się w Matrixie otoczony przez agentów Smithów. Taki motyw działania tłumu w tej jednej scenie buduje potencjał serialu, który mógłby mieć wpływ na wyższą ocenę, gdyby jednocześnie nie zrealizowano tego tak banalnie.
Jeremy Piven to świetny aktor i w zasadzie jest on jedynym pozytywem tego serialu. Ma charyzmę, a motywacja bohatera jest klarownie nakreślona. Tym bardziej szkoda,że poza nim nie ma tutaj nikogo interesującego. Grupa papierowych gatunkowych klisz bez osobowości i pazura. Nudne postacie, którym trudno sympatyzować.
Wisdom of the Crowd jest dokładnie takim odkrywczym serialem, jaki zapowiadano. Banały, odgrzewanie schematów i zajmowanie się mało atrakcyjnymi z perspektywy widza sprawami kryminalnymi. W dobie współczesnej telewizji jest to coś, co nie jest warte czasu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1955, kończy 70 lat
ur. 1960, kończy 65 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1968, kończy 57 lat