Wojna i pokój, tomy – III-IV – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 9 lipca 2018Czas poznać dalsze losy rodów Rostowów, Bołkońskich oraz Bezuchowów w kontynuacji opowieści o wojnach napoleońskich, ich bohaterach oraz ofiarach…
Czas poznać dalsze losy rodów Rostowów, Bołkońskich oraz Bezuchowów w kontynuacji opowieści o wojnach napoleońskich, ich bohaterach oraz ofiarach…
Niewiele czasu minęło od zbiorczego wydania dwóch pierwszych tomów Wojna i mir t. III/IV za sprawą wydawnictwa Zysk i S-ka, a już mamy możliwość sięgnięcia po tom III i IV. Tym razem czytelnika wita nie czarna, lecz biała okładka, niekoniecznie kojarząca się z tym, co zastaje się w środku, czyli wojną w całej okazałości. Ponownie na przestrzeni 800 stron przewijają się liczne potyczki, działania wojenne, strategie, z przeplatanymi mniej lub bardziej tragicznymi losami bohaterów tak świetnie już nam znanymi. Jak jednak nazwa dzieła Lwa Tołstoja wskazuje, tym razem zamiast pokoju coraz więcej jest wojny, wdzierającej się w życie Nataszy Rostowej, hrabiego Pierre’a Bezuchowa czy księżniczki Marii oraz jej brata księcia Andrzeja Bołkońskiego. Nie wszyscy dotrwają końca kampanii Napoleona, choć spotka ich także ta odrobina szczęścia, pozwalająca przetrwać ciężkie czasy, tak świetnie opisane przez Tołstoja.
W dalszych tomach Wojny i pokoju jak na dłoni widać to, co już pojawiało się nieraz w poprzednich częściach tej historii, a mianowicie uwielbienie autora do rozkładania na czynniki pierwsze dziejów świata. Oczywiście to w dalszym ciągu powieść, jednak kiedy narrator opuszcza swoich bohaterów, zapomina o nich zupełnie i skupia się na sprawach znacznie większych. Jak to się stało, że Napoleon Bonaparte pod Borodino nie odniósł miażdżącego zwycięstwa? Ba, generał Kutuzow wręcz jest przekonany o zwycięstwie Rosjan, ale jednak wycofuje swoje wojska, otwierając cesarzowi Francuzów drogę do Moskwy. Pięć tygodni później Napoleon zwija z rodakami manatki, ucieka i rozpoczyna się wojna partyzancka, która ostatecznie rozbija armię francuską. Tołstoj bierze każdy fragment historii wojen napoleońskich, ogląda pod lupą i próbuje osądzić zarówno analizy historyków, jak i działania analizowanych przez siebie ludzi. Dlaczego stało się tak, a nie inaczej, czy jeżeli ten a ten postąpiłby inaczej, cała wojna również zakończyła się w inny sposób? Gdyby Napoleon nie miał kataru w trakcie walk pod Borodino, zmiótłby Rosjan z powierzchni ziemi? Milion takich drobnostek decyduje więc o losach narodów, a nam pozostaje zgadzać się, lub wręcz przeciwnie z opiniami autora. Nie zmienia to faktu, że Tołstoj podejmuje się arcytrudnego zadania - dlaczego wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej; jak znaczący wpływ na wydarzenia mają pojedyncze jednostki, a jaki masy ludzkie… A potem znów wraca do zrozpaczonej po ucieczce ukochanego Nataszy, godzącego się z życiem i śmiercią księcia Andrzeja, próbującego odnaleźć jakiś cel w życiu Pierre’a, księżniczki Marii, męczącej się z coraz bardziej chorym na ciele i umyśle ojcem, Mikołaja Rostowa, walczącego nie tylko z Francuzami, lecz również we własnym umyśle z wieloma dylematami…
Nie sposób nie pokochać tych wszystkich bohaterów nakreślonych tak dokładnie, że zna się ich na wylot. Dalsze wydarzenia zawarte w III i IV tomie pokazują jeszcze nowe ich wcielenia, zmienione przecież przez działania wojenne. Jak zachowują się ludzie, których byt i życie jest jawnie zagrożone? Tołstoj pokazuje nie tylko zachowania swoich postaci, lecz także zbiorowości, jak mieszkańców Moskwy, radzących sobie rozmaicie wobec tragedii, jaka dotknęła ich i ich miasto. Pojawiają się też i pojedynczy Francuzi, jednak nie oni są tu najważniejsi. Najeźdźcy to masa, najważniejszy jest jednak jeden z nich, a mianowicie Napoleon, raz nazywany geniuszem, innym razem człowiekiem, który stał się tym, kim był, dzięki niezliczonej liczbie przypadków i łutu szczęścia. A kiedy przychodzi nam pożegnać się z bohaterami Wojny i pokoju, następuje jeszcze satysfakcjonujący epilog, dający wgląd w dusze bohaterów po kilku latach od głównych wydarzeń, książkę zaś kończy dosłownie traktat filozoficzny autora, który zaprzestaje analizy strategii wojskowych, skupiając sią na jeszcze wyższym celu - czym jest władza, skąd ona się bierze, dlaczego jeden słaby człowiek rządzi silniejszymi od siebie? Czym jest wolność, czym ona się wyraża? Jak splata się z koniecznością działań? Nie jest to w żadnym razie łatwa lektura, wręcz nużąca, jednak jeśli wczytać się dokładnie w teorie Tołstoja, niezaprzeczalnie można wiele z nich wynieść.
Po 1600 stronach trudno rozstać się z bohaterami tej powieści, można też się kłócić z ich wyborami. Niezaprzeczalnie Wojna i pokój to arcydzieło literatury światowej, a jeżeli tak wielkie słowa lekko odrzucają, wystarczy napisać, że to po prostu niesamowicie skonstruowana opowieść, powalająca swoim rozmachem i skrupulatnością z jaką autor tworzy świat przedstawiony; z pieczołowitością, biorąc przecież istniejących niegdyś ludzi, obdarzając ich osobowością i słowami - a nam pozostaje wierzyć, że kto wie, może rzeczywiście kiedyś tak myśleli i takie słowa z ich ust padały…
Źródło: zdjęcie główne: Zysk i S-ka
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat