Z Archiwum X: sezon 10, odcinek 1 – recenzja
Jeden z najsłynniejszych seriali w historii telewizji powraca po ponad dekadzie przerwy. Bez spoilerów oceniamy pierwszy odcinek nowego sezonu Z Archiwum X.
Jeden z najsłynniejszych seriali w historii telewizji powraca po ponad dekadzie przerwy. Bez spoilerów oceniamy pierwszy odcinek nowego sezonu Z Archiwum X.
Bez niepotrzebnych wstępów – jest dobrze, zaskakująco dobrze, choć można było mieć obawy (miał je chyba każdy, kto obejrzał drugi kinowy film z Mulderem i Scully, czyli The X-Files: I Want to Believe). W ogóle odświeżanie i ożywanie kultowych dzieł to trudny proces, który rzadko kiedy się udaje – przykładem pozytywnym jest Ash vs. Evil Dead, a negatywnym Planeta małp Tima Burtona. Carterowi i spółce się jednak udało. W jaki sposób?
Nowy sezon The X-Files to powrót naszych bohaterów po wielu latach. W krótkim wstępie z narracją Muldera przybliżona zostaje nam dotychczasowa historia agentów i Archiwum X, następnie grana przez Gillian Anderson i Davida Duchovny’ego para pojawia się, dając nam jako takie pojęcie o tym, co ostatnio porabiali. I tyle historii. Wszystko inne to budowanie nowego, a choć wciąż pojawiają się albo nawiązania do przeszłości, albo wręcz wracają stare postacie, nie sposób uznać, że nowy sezon zanadto zapatrzył się w tył – wręcz przeciwnie, Chris Carter w zaskakujący sposób rzuca widzów na głęboką wodę, już w otwarciu sezonu szokując ogromnymi rewelacjami.
Chodzi o tak zwaną mitologię serialu, a więc wątek Obcych i związanej z nimi konspiracji. Twórca The X-Files robi tu coś, co można nazwać chyba tylko rewolucją. Nie opisując Wam absolutnie żadnych szczegółów, można tylko podzielić się opinią, że kontrowersje powinny być niemałe, a zatwardziali fani pewnie się i oburzą.
Mnie się to spodobało. Doceniam dwie rzeczy. Pierwszą jest to, że Carter nie marnuje, przynajmniej w tym pierwszym odcinku, absolutnie ani minuty, wprowadzając i rozbudowując tyle elementów, że nie sposób się nudzić. Drugą jest owa wspomniana wyżej rewolucja, polegająca na budowaniu nowego na starych fundamentach; dzięki temu starzy widzowie dostają nową jakość, a ci, którzy niekoniecznie pamiętają szczegóły fabuły poprzednich sezonów, z powodzeniem wejdą w nową opowieść. Suma summarum: trudno sobie wyobrazić, aby kogoś to „nowe rozdanie” nie zaintrygowało.
Jedyne wątpliwości mam względem Anderson i Duchovny’ego. Wprawdzie już na starcie zyskują z powodów czysto sentymentalnych (fajnie jest ponownie zobaczyć ich w tych rolach), później jednak momentami wypadają blado, zwłaszcza w jednej scenie kłótni, bardzo ważnej dla tych postaci, gdzie jednak oboje przemawiają jakby bez emocji (emocje są, ale nie takie, jakich oczekuje się po tego typu wyznaniach, przez co wydają się słabe).
W ogólnym rozrachunku były to jednak małe niedociągnięcia w niezwykle udanym otwarciu nowego sezonu, który – jeżeli tempo, emocje i odwaga Cartera nie osłabną – stanie się tryumfalnym powrotem telewizyjnej legendy.
Premierowy odcinek nowego sezonu Z Archiwum X obejrzycie już dzisiaj, 25 stycznia, o godzinie 21.00 na kanale FOX.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat