Zabawa konwencją
Pierwsze dwa odcinki Vicious prezentowały nam nierówny poziom, nie wykorzystując potencjału serialu z tak wybitnymi aktorami. Trzeci epizod w końcu to przełamuje.
Pierwsze dwa odcinki Vicious prezentowały nam nierówny poziom, nie wykorzystując potencjału serialu z tak wybitnymi aktorami. Trzeci epizod w końcu to przełamuje.
Tym razem twórcy nie opierają się już na tej samej palecie gagów i nareszcie prezentują nam coś różnorodnego. Udaje im się w końcu rozruszać staromodną konwencję sitcomu i dopasować ją do utalentowanej obsady. Efekt jest nad wyraz satysfakcjonujący.
Ian McKellen, jako Freddie, bezapelacyjnie kradnie ten odcinek. Sceny, w których jego bohater ekscytuje się aktorskimi popisami w 5 sekundach Downton Abbey potrafią niebywale rozbawić. Zwłaszcza te, w których Freddier zdradza koledze abstrakcyjne tajniki pracy aktora. Czuć w tym trochę autoironii i dystansu do siebie i zawodu, z którego twórcy poprzez McKellena po prostu się nabijają. A Ian osiąga tu perfekcję, dając nam kilka minut śmiechu.
[image-browser playlist="591303" suggest=""]
©2013 ITV
Wątek postaci Jacobiego i De la tour stoi tutaj trochę na dalszym planie. Romans kobiety z jakimś bogatym obcokrajowcem jest zaledwie poprawny. Oboje jednak błyszczą w scenach z Ashem, kiedy próbują w nietuzinkowy sposób zdeprecjonować jego chęci do pracy aktora. Nie brakuje więc humorystycznych scen na dobrym poziomie.
Vicious to serial, który wymaga od nas czasu na przyzwyczajenie się do konwencji. Swoista mieszanka oldschoolowego sitcomu z teatrem zaczyna nabierać wiatru w żagle i powoli pokazuje pełnię potencjału.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat