Vesper
Na półki księgarń powraca Złamany miecz Poula Andersona – klasyczna powieść fantasy, która po raz pierwszy ukazała się w 1954 roku, a dziś doczekała się nowego przekładu i odświeżonego wydania. Takie wznowienia mają ogromną wartość – Złamany miecz nie tylko dobrze się zestarzał, ale wciąż potrafi wciągnąć współczesnego czytelnika i zaoferować mu doświadczenie literackie pełne emocji, tragizmu i epickiego rozmachu. To lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcieliby zmierzyć się z fabułą na miarę greckiej tragedii, osadzoną w brutalnym i surowym świecie wikingów.
Warto zaznaczyć, że książka była wcześniej znana polskim czytelnikom jako Magiczny miecz. Najnowsze wydanie przynosi nie tylko nowy tytuł, ale i przekład, który lepiej oddaje archaiczny, stylizowany język oryginału – kluczowy dla zbudowania atmosfery rodem z nordyckiej sagi.
Powieść opowiada historię Skafloka – syna wodza wikingów, który zostaje porwany przez elfiego władcę i wychowany w świecie magii i nieśmiertelnych istot. W jego miejsce elfy zostawiają tzw. odmieńca – dziecko łudząco podobne do Skafloka, ale z natury mroczne. Wychowany wśród ludzi Valgard – bo takie imię mu nadano – dorasta, nosząc w sobie gniew, który z czasem zostaje wykorzystany przez potężną czarownicę pragnącą zemsty. Na tle konfliktu między elfami a trollami nieuchronnie zbliża się moment bratobójczego starcia.
Źródło: VesperChoć fabuła może wydawać się nieco przewidywalna, Anderson potrafi zaskoczyć. Autor nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia, nieustannie przeplatając opowieść dynamicznymi scenami bitewnymi, magicznymi pojedynkami i dramatami moralnymi. Co więcej, wyraziści, dopracowani bohaterowie – zarówno ludzie, jak i istoty nadprzyrodzone – są niejednoznaczni. Skaflok, mimo swojego heroicznego rysu, nie jest postacią bez skazy. Jego los, splątany z elfimi intrygami i przekleństwami starożytnych bogów, nabiera wymiaru tragicznego. W postaci Skafloka pobrzmiewają echa mitu o królu Arturze – również on nieświadomie dopuszcza się kazirodztwa, a jego życiem kierują moce większe niż on sam.
Świat przedstawiony w Złamanym mieczu to gęsta, mroczna przestrzeń wypełniona stworzeniami i motywami zaczerpniętymi z mitologii skandynawskiej. To uniwersum twarde, bezwzględne, ale spójne – oddane z dużą dbałością o szczegóły. Anderson nie boi się pokazywać przemocy, ale nigdy nie czyni z niej pustego efektu – wszystko służy budowaniu świata i podkreślaniu tragicznego tonu opowieści.
Jednym z największych atutów powieści jest język. Stylizacja na archaiczną sagę może na początku wydawać się wymagająca, ale z czasem okazuje się integralną częścią narracji – to ona nadaje opowieści dostojeństwo i sprawia, że lekturze towarzyszy wrażenie obcowania z czymś starym, potężnym i ponadczasowym.
Choć od pierwszego wydania powieści minęło już ponad 70 lat, Złamany miecz wciąż porusza i porywa czytelnika. To książka nie tylko dla fanów klasycznej fantasy czy miłośników mitologii nordyckiej, ale dla każdego, kto ceni literaturę zmuszającą do refleksji nad losem, winą i naturą bohaterstwa. Szczególnie interesujące są rozważania nad nieśmiertelnością i jej wpływem na ludzką kondycję – to motyw rzadko spotykany w literaturze fantasy, a tutaj potraktowany z wyjątkową dojrzałością.
Anderson stworzył dzieło, które z powodzeniem mogłoby uchodzić za literacki odpowiednik nordyckiego eposu. I choć styl czy tematyka nie każdemu przypadną do gustu, jedno jest pewne: to książka, która zostaje z czytelnikiem na długo.
Poznaj recenzenta
Agnieszka Kołodziej