Życie na krawędzi
Data premiery w Polsce: 8 listopada 2013Wybierając się do kina na Rush, spodziewałam się trzech rzeczy: nagiej klaty Chrisa Hemswortha, szybkich samochodów i ślicznych, długonogich blondynek. Po seansie wyszłam jako żywe potwierdzenie powiedzenia "nie oceniaj książki po okładce".
Wybierając się do kina na Rush, spodziewałam się trzech rzeczy: nagiej klaty Chrisa Hemswortha, szybkich samochodów i ślicznych, długonogich blondynek. Po seansie wyszłam jako żywe potwierdzenie powiedzenia "nie oceniaj książki po okładce".
Fabuła Wyścigu skupia się na zaciekłej rywalizacji dwóch kierowców wyścigowych, którzy nie przepuszczą żadnej okazji, by dopiec sobie nawzajem. Różnią się praktycznie we wszystkim - James jest lekkoduchem i bawidamkiem, który niczego w swoim życiu nie bierze na poważnie, a jego jedynym celem jest przesuwanie wszystkich granic o krok dalej. Niki z kolei jest ostrożny, opanowany i odpowiedzialnie podchodzi do swojej pracy, związków oraz życia. Już od pierwszego spotkania tych dwóch nie może siebie znieść. Przez cały film obserwujemy ich interakcje, a w tle rozwój Formuły 1 i całej otoczki, która tej dyscyplinie sportowej towarzyszy.
W Wyścigu Ron Howard prezentuje widzom dwa odmienne światopoglądy, z których żaden nie jest lepszy czy gorszy - są po prostu inne. Obserwując podejście do świata Jamesa i Nikiego, widz ma szansę zrewidować swój pogląd na życie i zastanowić się, z którym bohaterem bardziej mógłby się identyfikować. Co ważniejsze, wydźwięk filmu jest subtelny i zupełnie nienachalny. Nie ma tu żadnej stereotypizacji dobrych czy złych zachowań i postaw życiowych. To największa siła Wyścigu - narracja jest płynna i uporządkowana, a widz zostaje wprawnie przeprowadzany przez całą historię, która najważniejsze treści zgrabnie przemyca między kolejnymi obrazami.
Film Howarda zbudowany został na potężnych emocjach, które pochłaniają widza siedzącego w sali kinowej. Z bohaterami można zżyć się już po pierwszych minutach, więc ich losy potrafią naprawdę obchodzić i szczerze można się nimi zainteresować. W swój świat Rush wciąga niepostrzeżenie i bardzo szybko - to film z rodzaju tych, którymi się żyje i mocno przeżywa się wszystko, co dzieje się na ekranie. Ciągłe zmiany napięcia utrzymane w gęstym klimacie pomagają wczuć się w historię i odbierać ją bardzo świadomie. Pozbawiony chaotyczności obraz sprawnie balansuje między dramatem a komediowymi wstawkami, których w filmie Howarda nie brakuje.
Aktorsko Rush to teatr dwóch osobowości: Chrisa Hemswortha i Daniela Brϋhla, ze szczególnym naciskiem tego drugiego. Brϋhl kreuje Nikiego Laudę bardzo odpowiedzialnie i świadomie. Roli oddaje się w pełni, dodając jej niesamowitej charyzmy i prawdziwości. Emocje Laudy zdominowały film, nadając mu pikanterii, ostrości i wyjątkowego naturalizmu. Partnerujący mu Hemsworth tylko z pozoru po raz kolejny zdaje się odgrywać Thora. James Hunt to postać pełna sprzeczności, które aktor umiał zasygnalizować, udowadniając tym samym, że posiada wyszlifowany warsztat i duże aktorskie umiejętności. Warto zwrócić też uwagę na Alexandrę Marię Larę, która w roli Marlene Laudy spisuje się znakomicie, a chemia między nią i Brϋhlem jest magnetyczna.
Rush zaskakuje, a Howard udowadnia, że można zrobić świetny dramat, w którym otoczka sportowej rywalizacji zgrabnie przenika się z przejmującą historią o postawach ludzkich. Brak banalnych rozwiązań i unikanie prostych odpowiedzi sprawia, że to słodko-gorzki dramat oparty na prawdziwych emocjach, charyzmatycznych bohaterach i dopracowanym, przemyślanym scenariuszu. Dla mnie Rush to największe kinowe zaskoczenie tego roku. Jest to jeden z tych filmów, które zostają w głowie długo po opuszczeniu sali kinowej. Kiedy dodamy do tego fakt, że obraz zapewnia świetną rozrywkę i potrafi szczerze rozbawić, można śmiało powiedzieć, że to jedna z tych produkcji, które trzeba koniecznie obejrzeć.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat