

Tegoroczne rozdanie Oscarów przejdzie do historii głównie za policzek wymierzony w twarz Chrisa Rocka przez Willa Smitha, ale było też kilka momentów z gali, które były komentowane w sieci. Niesmak wśród wielu widzów wywołał żart współprowadzącej wydarzenie Amy Schumer, która wyprosiła ze swojego miejsca Kirsten Dunst myśląc, że jest ona tylko "wypełniaczem miejsc". Komiczka usiadła na krześle nominowanej aktorki i rozpoczęła rozmowę z Jesse Plemonsem, a Dunst wszystkiemu przyglądała się z boku.
Schumer w podcaście Howarda Sterna zdradziła, że wszystko było zaaranżowane z samymi aktorami, ale zrobiło się poważnie, gdy dostała groźby śmierci.
Groźby według jej relacji były tak poważne, że sprawą zajęło się Secret Service i policja w Los Angeles. Schumer w rozmowie przyznała, że wszystkie żarty na temat innych aktorów konsultowała z samymi zainteresowanymi, a nawet pytała ich o zgodę. Nie chciała, żeby kamera pokazała kogoś, kto został urażony jej słowami. Na gali nie wykorzystała też wszystkich żartów, które miała przygotowane na wieczór. Z programu wyleciały kwestie o Joe Roganie, Jamesie Franco i Alecu Baldwinie. Przy tym ostatnim chodziło o nawiązanie do tragedii na planie Rust, na którym operatorka zdjęć została przypadkowo postrzelona przez Baldwina.
_6241920b0f968.jpeg)
Źródło: deadline.com

