YouTube/Kancelaria Premiera
Choć mamy dopiero styczeń, wiele wskazuje na to, że w walce o największą wpadkę roku już teraz pojawił się mocny faworyt. W trakcie wczorajszej dyskusji sejmowej w kwestii wotum nieufności dla ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka głos zabrał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że polityk podzielił się doprawdy osobliwą wykładnią na temat tego, w jaki sposób rząd zachęca najmłodszych Polaków do większej aktywności fizycznej.
I tak zdaniem Prezesa Rady Ministrów panaceum na palące problemy w typie wzrastającej skali otyłości dzieci, spędzania długich godzin przed komputerem bądź telewizorem czy nieustannych zwolnień z lekcji wychowania fizycznego może być doskonale znany naszym Czytelnikom e-sport. Tak, ten sam rodzaj aktywności codziennej, który siłą rzeczy jest nierozerwalnie powiązany z długotrwałym przesiadywaniem przed monitorem.
Oddajmy głos samemu premierowi:
Nie jest w tej chwili jasne, czy Mateusz Morawiecki zaliczył wyłącznie kuriozalną wpadkę językową, czy też nie do końca wie, czym jest sam e-sport. Jeden z uczestników debaty sejmowej próbował swoim "Ale e-sport polega na tym, że się siedzi" wypunktować wykładnię polityka, jednak jego słowa pozostały bez odpowiedzi.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów ani sam premier jak do tej pory nie pokusili się o sprostowanie wypowiedzi.
Jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co istotne w popkulturze.
Źródło: TVN24