lucasfilm/materiały prasowe

Dla niektórych grup widzów Disney stał się wytwórnią, która najmocniej naciska na dbanie w swoich produkcjach o tzw. kulturę woke. Widać to zarówno po ich własnych projektach, jak i tych od Marvela, czy Lucasfilm. Wśród fanów Gwiezdnych Wojen panuje powszechna opinia, że jest to również wina samej Kathleen Kennedy, która naciska na twórców filmów i seriali, aby tworzyć projekty pod współczesne kryteria. Okazuje się jednak, że sprawa ma wyglądać zupełnie inaczej i szefowa Lucasfilm wcale nie dba o uwzględnienie różnorodności w swoich produkcjach.

Gwiezdne Wojny - Kathleen Kennedy wcale nie jest woke?

W podcaście The Town Matthew Bellonii ujawnił, że Kathleen Kennedy jest błędnie uznawana za twarz różnorodności w Disneyu. Dziennikarz uważa, że twierdzenia o tym, że szefowa studia jest „woke” nie są trafne. W Lucasfilm nie jest znana jako osoba, która pierwsza miałaby dbać o większą różnorodność w filmach i serialach, a nawet trzeba ją przekonywać do większej inkluzywności.

Bellonii w podcaście przyznał:

Dziennikarz zwrócił również uwagę, że jak do tej pory nie było żadnej kobiety reżyserującej film z Gwiezdnych Wojen. Sam Bellonii jest krytyczny wobec Kennedy, ale nie sądzi, aby to ona przesadzała w kwestiach różnorodności.

Warto jednak wspomnieć, że od premiery Skywalker. Odrodzenie z 2019 roku świat pod względem inkluzywności zrobił kilka kroków do przodu, a od tego czasu żaden film z Gwiezdnych Wojen nie ujrzał światła dziennego. Co więcej, jeszcze pod koniec 2020 roku Lucasfilm zapowiedziało Rogue Squadron od Patty Jenkins. W przygotowaniu jest także film w reżyserii Sharmeen Obaid-Chinoy, który opowie dalszą część historii Rey po wydarzeniach z Sagi.

Gwiezdne Wojny - najpotężniejsi Jedi (od najsłabszych do najlepszych)

materiały prasowe