Jezioro trumien: przeczytaj początek thrillera Urszuli Kusz-Neumann
Mamy dla was fragment niedawnej premiery - thrillera Urszuli Kusz-Neumann pod tytułem Jezioro trumien.


2
Siedział na podłodze pośrodku niedużego salonu i czekał, aż spodziewane pukanie otrzeźwi go na tyle, że będzie mógł wybudzić się z letargu, w którym trwał od dobrych czterdziestu minut. Kiedy zamknął za sobą drzwi, pozbył się jakichkolwiek złudzeń, że wszystko, co usłyszał od sąsiada, było kłamstwem. Jego mieszkanie świeciło pustką. Marta nie odkrzyknęła swojego zwyczajowego „okej”, a dzieci nie przybiegły do przedpokoju i nie rzuciły mu się na szyję, jak robiły to zawsze, gdy wracał z pracy. Panowała tylko ciężka i gęsta cisza, która cięła jego rozszalałe myśli na kawałki.
Przeczesał wzrokiem pomieszczenie, w którym na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Ale on wiedział, że wszystko wywróciło się do góry nogami, a jego pieprzone życie roztrzaskało się jak filiżanka, z której Marta codziennie piła poranną kawę. Teraz skorupy białej porcelany leżały na podłodze, a pozostałości czarnej cieczy zdążyły już zastygnąć w postaci rozbryźniętych plam na stoliku i dywanie. To było takie proste; zniszczyć coś, co wydawało się niezniszczalne.
Przymknął powieki i poczekał, aż karuzela dziwnych myśli i obrazów się zatrzyma. Przeszłość w końcu się o niego upomniała. Od samego początku wiedział, że tak będzie, ale czasami, gdy budził się w środku nocy, to przychodziła do niego nadzieja, że może jednak świat zapomniał i wybaczył. To w takich momentach niezmiennie towarzyszył mu mrok, który bez pytania oplatał jego bezbronne ciało i atakował umęczony umysł. Trwał przy nim, wgryzał się w niego swoimi ostrymi szponami. Królował.
– Naiwny dupek – wyszeptał do siebie, a z jego oczu popłynęły pierwsze łzy i skapnęły na białą kartkę, którą trzymał w dłoniach ostatkiem sił.
Gdy tylko zobaczył na stoliku ten świstek papieru, zrozumiał, że rozgrywka właśnie się rozpoczęła, a w jego ręce trafiły surowe zasady gry. Najgorsze było to, że na podium nie było drugiego i trzeciego miejsca. Musiał zgarnąć główną nagrodę, którą było życie jego żony i dzieci.
– Michał?
Gryska poderwał się zdenerwowany, by po chwili usiąść w tym samym miejscu. Czuł się fatalnie. Nie dość, że zniknęła cała jego rodzina, to jeszcze jego organizm zaczynała trawić gorączka.
– Nie słyszałem, jak pukałaś – szepnął.
– Bo nie pukałam, założyłam, że drzwi będą otwarte. – Milena Barczyk minęła Gryskę i przysiadła na kanapie. – Wszystkiego mogłabym się po tobie spodziewać, ale nie tego, że zaprosisz mnie do swojego mieszkania pod nieobecność żony i dzieci.
– To nie jest zabawne.
– Dla mnie jest. Powiedziałeś jej?
Zapadła chwilowa cisza przerywana jedynie tykaniem zegara, który od wielu lat wisiał w przedpokoju. Michał podniósł zmęczony, udręczony wzrok i spojrzał na Milenę, której twarz nabrała czerwonego odcienia.
– Nie, nie powiedziałem – odparł drżącym głosem.
– Świetnie. Naprawdę świetnie, Michaś. – Prychnęła, ale bardziej z politowaniem niż ze złością. – Więc po co prosiłeś mnie, abym tu przyjechała, co? I dlaczego, do cholery, siedzisz na tej pieprzonej podłodze i wyglądasz, jakbyś przechodził załamanie nerwowe?
Otwierał już usta, aby powiedzieć, że „kurwa, jakbyś zgadła”, ale w porę się zreflektował. Jedna z reguł dotyczyła Mileny, więc nie mógł jeszcze mocniej nadszarpywać ich relacji, które przez ostatnie miesiące nie należały do najłatwiejszych.
– Ktoś porwał Martę i moje dzieci. – Nacisk, jaki położył na pierwsze litery każdego z wypowiadanych słów, spowodował każdorazowo zgrzytnięcie zębami. – Nie ma ich.
– Michał. – Milena podniosła się powoli z kanapy i obrzuciła salon niepewnym spojrzeniem. Jej wzrok zatrzymał się na rozbitej filiżance. – O czym ty mówisz?
Gryska streścił jej szybko rozmowę z Tomkiem oraz to, co zastał po wejściu do mieszkania. Nadal jednak nie ruszył się z miejsca, miętoląc ze zdenerwowania znalezioną kartkę.
– To bardziej wygląda mi na kłótnię kochanków i ucieczkę od męża. – Splotła ręce na piersi i zaczęła wędrować spokojnie po salonie. – Może nie tylko ty jesteś tym niewiernym w waszym małżeństwie?
– Milena, ty nic nie rozumiesz! – Niespodziewana fala gniewu napłynęła do jego krwiobiegu. – Usiądź na dupie i mnie posłuchaj.
Podniósł się energicznie z ziemi, jakby wstąpiły w niego nowe, nieznane wcześniej siły. Wiedział, że nie było już odwrotu. Pragnął za wszelką cenę odnaleźć swoją rodzinę i ją uratować, a Milena musiała mu w tym pomóc.
– Moja żona nie uciekła z żadnym kochankiem. Została porwana, rozumiesz? – Barczyk nie posłuchała Michała, a jedynie przystanęła na środku pokoju, świdrując go wzrokiem i zastanawiając się, co takiego ma jej jeszcze do powiedzenia. – Muszę ci coś pokazać.
– Poczekaj, przecież sam mi ostatnio biadoliłeś, że Marta czasami zabiera dzieciaki i nie mówiąc ci o niczym, znika na dzień lub dwa. Romans to nie jest wcale taka łatwa sprawa i ty wiesz o tym najlepiej. Trzeba było już dawno jej o nas powiedzieć, to może nie zostawiłaby cię w taki sposób.
– Odpuść, chociaż ten jeden raz proszę cię, odpuść – warknął Michał w odpowiedzi. – Widzisz tę kartkę?
Podniósł pognieciony kawałek papieru i pomachał nim w powietrzu.
– Widzę, no i? – odpowiedziała Milena podejrzliwie.
– To są zasady tej gry. Gry, którą muszę przejść, aby odnaleźć swoją rodzinę. Całą i zdrową.
Milena parsknęła śmiechem na całe mieszkanie i złapała się za głowę. Panika Michała w tej sytuacji była całkowicie uzasadniona, chociaż Barczyk bardzo pragnęła się dowiedzieć, co oprócz nagłego zniknięcia jego rodziny i znalezionej kartki wywołuje w nim prawdziwy strach.
– Michał, zwolnij i odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy ty, kurwa, oszalałeś?
Gryska nic nie mówiąc, podał jej kartkę z wypunktowaną listą.
– Znam je już na pamięć. Zanim przyjechałaś, zdążyłem przeczytać je milion razy. Jest ich w sumie sześć, zgadza się?
– Tak. – Barczyk przytaknęła cicho, wgapiając się w otrzymany od Michała papier.
– Zacznij czytać na głos, proszę.
Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Siły, które napłynęły do jego ciała przed paroma minutami, gdzieś się ulotniły. Znów poczuł, jak jego życie rozsypuje się na kawałki.
– „Michale, jak się domyślasz, twoja żona i dwójka cudownych dzieci są pod moją opieką. Ja znam Ciebie, a Ty znasz mnie. Łączą nas nieprzyjemne wspomnienia, za które przyszło Ci w końcu zapłacić. Tylko od Ciebie zależy, czy Twoja rodzina przeżyje”.
Milena przełknęła głośno ślinę i zdała sobie sprawę, że nie ma odwagi spojrzeć na Michała, który nadal siedział bez ruchu. Kontynuowała:
– „Zasady gry, którą musisz przejść, aby uratować swoją rodzinę, są proste:
Żadnej policji. Jedno nieczyste zagranie z Twojej strony i poddajesz grę walkowerem. Będę patrzył Ci na ręce.
W naszej rozgrywce musi wziąć udział Twoja kochanka Milena, o której, jak domniemywam, Marta nic jeszcze nie wie. Jak ją do tego przekonasz, to już Twoja sprawa.
Masz trzy dni, aby uratować rodzinę. Rozpoczęcie odliczania jutro, tj. w poniedziałek o godzinie 10.00, a koniec w środę o godzinie 24.00. Każdy dzień zwłoki to jedna osoba mniej do uratowania.
Wyznaczę Ci trzy zadania, które muszą zostać wykonane w stu procentach. Jeżeli stwierdzę, że się nie przyłożyłeś, to ktoś z Twojej rodziny ucierpi.
Instrukcje będę pozostawiał w miejscach, gdzie bez problemu trafisz. Miasto, po którym będziesz się poruszał, jest Ci bardzo dobrze znane, więc na pewno odnajdziesz wszystko bez problemu. Pamiętaj, aby wspomagać się pięknymi wspomnieniami z młodości.
Nie daj się złapać ani mnie, ani nikomu innemu oraz nie rozpoczynaj gry przed umówioną godziną. Jeżeli złamiesz nasze zasady, to będzie oznaczać jedno: GAME OVER, raczku uwięziony na dnie jeziora.
Instrukcję do pierwszego zadania znajdziesz tam, gdzie pozostałości zwierzęcych czaszek umilały Ci w młodości zabawy.
Powodzenia, Michale!”.
Imię kochanka wypowiedziała przytłumionym szeptem. Jeszcze długo stała bez ruchu z kartką w dłoni i patrzyła na nią z niedowierzaniem. Tym razem to Michał przewiercał ją wzrokiem, czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Ale ta nie nadchodziła, ponieważ Milena uparcie starała się nie dać po sobie poznać, że także zaczęła odczuwać jakiś dziwny lęk. Marty i dzieciaków nie było, a ona trzymała spis poleceń, których nie potrafiła do końca zrozumieć.
– Teraz mi wierzysz? Pomożesz mi?
Jej gonitwę myśli przerwały naglące pytania Michała. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, jakby język przykleił się do podniebienia i nie chciał współpracować. Zanim podejmie jakąś decyzję, musi poznać odpowiedzi na kilka pytań. Ale czy mogła mu odmówić w obliczu widma śmierci, które zawisło nad rodziną Michała i tylko czeka, aby poskręcać karki każdemu po kolei?
– Dlaczego ja?
Kiedy pytanie niepostrzeżenie wypadło z jej ust, zrozumiała, jak bardzo niestosowne było w tym momencie. Michał spojrzał na nią z nutą rezygnacji pomieszanej ze złością.
– Milena…
– Mam jakieś inne wyjście, do cholery? – warknęła i zgniotła ze złości papier. – To było pytanie retoryczne. Nie ma na nie dobrej i satysfakcjonującej odpowiedzi, więc nie podejmuj żadnych prób, aby mi na nie odpowiedzieć!
– Dziękuję i proszę, obiecaj mi, że nie wkręcisz w to swoich kolegów z policji. – Wstał i podszedł do niej powoli, jakby właśnie próbował okiełznać dzikie zwierzę. – Obiecaj.
Wyminęła go i wyszła na balkon, gdzie jesienne powietrze otuliło ją swoim przyjemnym zimnem. Gryska zrobił to samo. Po paru minutach niezręcznej i gęstej od napięcia ciszy Milena odwróciła się do niego i skinęła głową.
– Obiecuję, ale wytłumacz mi coś – wyszeptała, aby żadne ze słów nie trafiło niepostrzeżenie do kogoś postronnego. – Skoro ma nie być żadnej policji, to co ja tu robię, do cholery?
– Podejrzewam, że w tej grze jesteś dla niego wyłącznie moją kochanką i gwarancją, że pomożesz mi doprowadzić sprawy do końca.
– Tylko dlatego?
Uniosła hardo podbródek, czekając na to, co Michał ma jej do powiedzenia. Wydawało jej się, że bardzo dobrze zna tego człowieka. Miała wielką nadzieję, że się nie pomyliła.
– Nie. – Pokręcił głową, a jego rozdygotane dłonie powędrowały do kieszeni spodni. – Wydaje mi się, a nawet jestem tego pewien, że któreś z nas będzie musiało na końcu zginąć.
Stanowczy głos Gryski sprawił, że Milena zamarła w bezruchu. Skąd on mógł wiedzieć, jak to się zakończy, skoro jeszcze nawet się nie rozpoczęło? Zdecydowała, że na razie przemilczy jego słowa, chociaż miała wrażenie, że spod płaszczyka niewinnego Michała już niedługo może wychynąć jego prawdziwe, o wiele gorsze oblicze, którego jeszcze nie poznała.
– Kim jest człowiek, który zaprosił cię do tej gry? – zapytała, przybierając bardziej oficjalny ton.
– Tutaj pojawia się pewien problem.
– Jaki, kurwa, problem?
– Bo mam wytypowanych pięciu potencjalnych podejrzanych, którzy w młodości byli moimi najlepszymi kumplami.
– I trzy dni na znalezienie tego właściwego.
– I trzy dni na jego znalezienie – potwierdził Michał. Milena rozprostowała trzymany w ręku papier i oddała go Grysce.
– Wiesz, że teraz powinnam wyjść z tego mieszkania, pojechać do pracy i o wszystkim tam opowiedzieć? Zdajesz sobie sprawę, jak wielką cenę mogę zapłacić za milczenie? Oczywiście jeżeli w ogóle uda mi się przeżyć? Czy ty masz pojęcie… – Nagle urwała i zacisnęła mocno wargi.
Mogłaby zadawać podobne pytania do bladego świtu, ale nie widziała w tym najmniejszego sensu. To i tak nie zmieniłoby w żaden sposób obecnej sytuacji. Musiała pomóc Michałowi, którego nigdy nie miała zamiaru zwrócić Marcie. On należał do niej, a ona należała do niego, a łączące ich uczucie było tego najlepszym potwierdzeniem. Oczywiście była też funkcjonariuszką policji i jeżeli ludzkie życie było zagrożone, to jej pieprzonym obowiązkiem było pomóc. Nawet jeżeli miała przy tym złamać wszystkie obowiązujące regulaminy. Ale wątpliwości zawsze zaczynają się rodzić wtedy, gdy pierwsze emocje opadną, a na czoło wysuwa się strach.
– Michał, ja mogę stracić wszystko, na co tak długo pracowałam. Moja kariera, moje życie, mój spokój, moja przyszłość… – Przymknęła oczy i pociągnęła nosem, aby zdobyć parę cennych sekund na dokończenie myśli. – To jest ryzyko, na które nie wiem, czy jestem w pełni gotowa.
– Wiem, rozumiem, że masz wątpliwości. – Gryska pospieszył z odpowiedzią, mając przeczucie, że jeżeli nic nie zrobi, to wtedy Milena niepostrzeżenie mu się wymsknie, a on zostanie sam na placu boju, który nawet nie zdąży się rozpocząć, bo jeden z głównych graczy nie weźmie w nim udziału. – Ale jeżeli postanowisz mi pomóc, to obiecuję, że postaram się, abyś wyszła z tego bez szwanku. Wszystko, co się wydarzy w czasie tej chorej gry, biorę na siebie.
– To tak nie działa, Michał. To nigdy tak nie działa. – Spojrzała na niego pozbawionym emocji wzrokiem. – Jeżeli wejdziemy w to wspólnie, to możemy stracić tyle samo, z tą różnicą, że finalnie ja nic na tym nie zyskuję. A nie wiem, czy twoja wdzięczność będzie w stanie uratować mnie przed czyhającymi na każdym kroku konsekwencjami.
– Nie wiem, co powinienem teraz zrobić albo powiedzieć, bo nie znajduję żadnych argumentów, które mogłyby cię przekonać. Pozostaje mi jedynie błagać o twoją pomoc. Bez ciebie…
– Daj już spokój. – Skapitulowała, ponieważ nie widziała na horyzoncie innego rozwiązania. Poddała się, bo wiedziała, że nie mogłaby bez wyrzutów sumienia patrzeć na siebie w lustrze. – Pomogę ci, ale zdajesz sobie sprawę, że musisz mi wyjaśnić wiele rzeczy?
– Tak, wszystkiego się dowiesz – odpowiedział szeptem i spojrzał na Barczyk z milczącą wdzięcznością.
Nie mógł się w tym momencie rozkleić, rozpaść na kawałki i zatrzymać z niepewnością w miejscu. Uratowanie rodziny było dla niego priorytetem i na tym musiał się skupić. Czas na łzy, żale i pretensje miał jeszcze nadejść. Ale to dopiero za parę dni, dokładnie za trzy. Teraz liczyło się dla niego tylko to, że zdołał przekonać Milenę do pomocy. Chociaż dopóki nie wsiądzie z nim do samochodu, nie mógł mieć stuprocentowej pewności, że Barczyk się nie wycofa.
– To rozpocznijmy tę grę na śmierć i życie. Życzę tobie i sobie udanej zabawy, Michaś. Teraz wybacz, ale muszę załatwić sobie przymusowe wolne – rzuciła Milena ironicznie i nie czekając na odpowiedź, wyszła z mieszkania. Nim to jednak nastąpiło, w jej oczach Michał dostrzegł coś, czego nie potrafił do końca zinterpretować. Ale był pewien, że nie było to nic dobrego.
Źródło: Initium



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1982, kończy 43 lat

Lekkie TOP 10
