Initium
Jezioro trumien to zeszłotygodniowa premiera wydawnictwa Initium i druga książka w dorobku Urszuli Kusz-Neumann.
Powieść rozpoczyna się, gdy bohater powraca do domu i odkrywa, że zniknęli wszyscy, których kocha. Zamiast tego znajduje tylko list, a w nim: reguły gry. W ten sposób, razem z innymi postaciami, zostaje wciągnięty w mroczną rozgrywkę, która przywołuje echa wydarzeń sprzed 20 lat - tajemnic, które miały nigdy nie wypłynąć na powierzchnię.
Wydawnictwo Initium udostępniło obszerny fragment Jeziora trumien. Znajdziecie go poniżej, pod opisem i okładką powieści. Miłej lektury
Jezioro trumien - opis i okładka książki
Michał Gryska po parodniowej nieobecności wraca do domu. Nie zastaje w nim jednak swojej żony ani dwójki dzieci. Zamiast nich czeka na niego wiadomość – instrukcja gry, w której stawką jest życie najbliższych.
Aby ich ocalić, Michał musi wziąć udział w rozgrywce. Towarzyszy mu Milena, jego kochanka. Trop prowadzi do Ińska – rodzinnego miasta Michała, gdzie dwadzieścia lat wcześniej na jeziorze doszło do tragicznego wypadku. Prawdę o tamtej nocy znają tylko on i jego dawni przyjaciele.
Zaczyna się wyścig z czasem, a na jaw powoli zaczynają wychodzić wszystkie ukryte przez lata tajemnice. Miasto zamienia się w planszę do gry, z której tylko nielicznym uda się wyjść zwycięsko. Jakie sekrety skrywa przeszłość Michała? Jaką cenę trzeba zapłacić za odkrycie prawdy?
Urszula Kusz-Neumann powraca po świetnie przyjętym debiucie Czarny świt. Tym razem wciąga czytelnika do świata pełnego tajemnic i intryg, gdzie przeszłość nieustannie splata się z teraźniejszością, a każdy krok bohaterów odkrywa kolejne warstwy mrocznych sekretów.
Źródło: InitiumJezioro trumien - fragment książki
PROLOG
Wszyscy płonęli. Widziała te rozwścieczone płomienie muskające ludzkie ciała i otulające je swoim diabelskim ciepłem, by po chwili zmusić ich więzadła głosowe do potwornego, zwierzęcego krzyku, który rozrywał krtań i ranił podniebienie. Musiała uciekać, ale paraliżujący strach nie chciał ustąpić, jakby ktoś przykleił ją do posadzki i kazał patrzeć na pogorzelisko niewinnych istot. W końcu z trudem ruszyła z miejsca. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej i szybciej. Zbiegła stromymi schodami, próbując walczyć z gryzącym dymem, który wdzierał się do jej płuc i atakował gałki oczne. Po jej rozgrzanych policzkach wartkim strumieniem płynęły łzy, a dłonie rozpaczliwie odpychały się od ścian, jakby mogły uchronić ją przed upadkiem i nadciągającym ogniem.
Oni ciągle krzyczeli; za nią, przed nią, obok niej i w jej głowie.
Potknęła się na ostatnim schodku i runęła na kolana. Obraz przed oczami się rozmył, a płuca boleśnie walczyły o każdy następny oddech, jakby nie mogły się pogodzić z faktem, że już niedługo zabraknie im tlenu. Ostatkiem sił przesunęła się do ściany naprzeciwko schodów i oparła się o nią plecami. Nagle cały korytarz wypełnił potworny wrzask. W jej stronę biegł starszy mężczyzna, którego skóra skwierczała jak świeży boczek wrzucony na patelnię, a jego rozżarzona twarz wyrażała najbardziej upiorny ból, jakiego może doświadczyć człowiek. A więc to tak wygląda piekło? – pomyślała z trwogą.
Podniosła się szybko na równe nogi. Ściany zaczęły się niebezpiecznie kołysać. Mężczyzna już nie krzyczał, leżał parę metrów przed nią, konając w konwulsjach. Jego ciało pożerały języki ognia, każdy pieprzony milimetr skóry, narządów, ścięgien i kości topił się pod ich rozgrzanym dotykiem. Choć bardzo chciała, nie miała odwagi oderwać wzroku od ognistego spektaklu, którego stała się przypadkowym widzem. Gdzieś w oddali rozległ się głośny dźwięk alarmu przeciwpożarowego. Zasłoniła usta i nos rękawem bawełnianego swetra i znów zaczęła biec. Żarówka zawieszona na suficie mignęła niewyraźnie parę razy, jakby chciała jej podświetlić drogę ucieczki. Jakiś cień mignął jej przed oczami.
– Niech mi ktoś pomoże, błagam! – wrzasnęła na całe gardło, ale po chwili jej krzyk urwał się pod naporem okropnego kaszlu, którego rzężenie ginęło w odgłosach palącego się budynku.
Poczuła dłoń na ramieniu. To była ulotna chwila, która trwała nieznośnie długo. Nagle usłyszała śmiech; gromki, szyderczy i bestialski. Rozejrzała się z przerażeniem po korytarzu, a strach przebił jej wątłe ciało na wylot. Nikogo tam nie było, nikt się już nie śmiał. Pchnęła dłonią najbliższe drzwi i na czworakach weszła do nieznanego jej pomieszczenia. Miała wrażenie, że gryzący dym był już wszędzie, a ogień gonił ją, jakby bał się, że w jakiś magiczny sposób zdoła mu uciec.
Położyła się wyczerpana na podłodze i zaczęła się modlić. Jej oddech i wyszeptywane z trudem słowa równomiernie odbijały się od ciemnych ścian. Znów usłyszała ten rechot. Nie powinna go słyszeć, tutaj nikt nie miał prawa się śmiać. Podniosła się do pozycji siedzącej i zamknęła oczy, z których nieustannie płynęły łzy przerażenia. Jej ciało mechanicznie kołysało się w przód i w tył, w przód i w tył. Po paru minutach uniosła powieki i rozejrzała się ostrożnie po pokoju. Jej uwagę przykuł jakiś dziwny kształt, więc pomału przesunęła się w jego kierunku. Wdech i wydech – powtarzała sobie w myślach. Wyciągnęła przed siebie drżącą ze strachu dłoń i dotknęła leżącego na ziemi ciała. Nagle poblask niebieskiego światła z syreny straży pożarnej wdarł się przez okna sali, rozświetlając ją na parę chwil. Na podłodze leżała kobieca postać, a jej atłasowa koszulka, która jeszcze rano była biała, teraz mieniła się odcieniami czerwieni. Ściana nad martwą kobietą spływała szkarłatną, lepką krwią od sufitu aż po podłogę. Niebywały krzyk w ciemnym pomieszczeniu rozerwał jej świat na strzępy. Osunęła się na podłogę i położyła dłoń na włosach martwej kobiety, którą tak dobrze znała. Potem zaczęła szlochać.
Źródło: Initium