

Zagraniczni dziennikarze mieli okazję obejrzeć francuską superprodukcję science fiction Valérian et la Cité des Mille Planètes opartą na kultowym komiksie. Film o budżecie ponad 200 mln dolarów wyreżyserował Luc Besson. Pierwsze opinie są mieszane ze wskazaniem na pozytywną stronę.
Krytycy są zgodni, że jest to jeden z najbardziej innowacyjnych, kolorowych, spektakularnych, pomysłowych i oryginalnych filmów science fiction w ostatnich latach. Jest wiele nietypowych, świeżych i zaskakujących wizualnie pomysłów, które dają wrażenie, że widzimy coś, czego jeszcze na ekranie nie było. Do tego komplementują efekt 3D, który w połączeniu z oszałamiającymi efektami specjalnymi oraz żyjącym, bogatym światem science fiction, daje unikalne doznania. Po tym względem Luc Besson stworzył arcydzieło.
Czytaj także: Pierwsze opinie o Spider-Man: Homecoming
Zwracają uwagę, że pod względem klimatu science fiction, budowy świata, wizualnego stylu i wykorzystanej filozofii Valérian et la Cité des Mille Planètes można porównać do hitu The Fifth Element w reżyserii Bessona. Nie jest to bynajmniej kopiowanie, ale podobieństwa w niektórych elementach.
Dziennikarze zwracają uwagę na problemy scenariusza. Dialogi czasem są sztywne, toporne oraz centralny romans nie działa na ekranie i jest zbyt banalny. Przyznają, że pierwsza połowa filmu jest kapitalna, ale w drugiej traci on swoją parę. Historia staje się sztampowa i banalna. Pod tym względem zdaniem krytyków jest zaledwie poprawnie.
Zwracają jednak uwagę, że pomimo wad w fabule i relacjach pomiędzy głównymi bohaterami, jest to widowisko warte kinowego ekranu. Wszystko dzięki zapierającemu dech w piersi stylowi wizualnemu, który na ekranie prezentuje się wyjątkowo i znakomicie.
Premiera w Polsce w sierpniu.
Źródło: slashfilm.com /zdjęcie główne: materiały prasowe

