Disney+/Lucasfilm
Twórcy gwiezdnowojennej sagi wprawili się w cyfrowym generowaniu ludzkich bohaterów, którzy z najróżniejszych powodów nie mogli wystąpić przed kamerą. Na potrzeby filmu Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie przywrócono do życia cyfrowego Petera Cushinga w roli Tarkina, a Carrie Fisher mogła zagościć w Skywalker. Odrodzenie dzięki wykorzystaniu wyciętych scen z Przebudzenia mocy.
Niestety nie zawsze zabiegi cyfrowego przenoszenia ludzkich postaci do świata filmów kończą się pełnym sukcesem, o czym mogliśmy przekonać się oglądając wspomnianego już Łotra 1. Tarkin wyglądał na ekranie zbyt idealnie, cyfrowo wygenerowana twarz zdradzała swoją komputerową naturę. Z podobnym problemem musieli zmagać się twórcy ostatniego odcinka drugiego sezonu The Mandalorian, w którym gościnny występ zaliczył sam Luke Skywalker.
Choć twórcy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby odmłodzony Mark Hamill wyglądał jak najbardziej wiarygodnie, dało się wyczuć pewną sztuczność w jego mimice oraz wyglądzie twarzy. Shamook, youtuber wyspecjalizowany w tworzeniu deepfake’ów, postanowił poprawić dzieło disneyowskich twórców:
Shamook wykorzystał technologię uczenia maszynowego, aby tchnąć nieco wigoru w cyfrowego Skywalkera. Po jego przeróbce twarz bohatera nabiera kolorytu, oczy wydają się mniej zamglone, a pory skóry - bardziej naturalne. Dzięki algorytmom deepfake udało się zredukować szereg niedoskonałości, przez które odmłodzony Hamill prezentował się nienaturalnie.
Oczywiście sztuczna inteligencja nie była w stanie skorygować zbyt sztywnych ruchów mimicznych. Ale nawet ta drobna korekta sprawiła, że poprawiony Skywalker w The Mandalorian prezentuje się zauważalnie lepiej niż w oryginale.
Źródło: YouTube / Shamook